Ale bez paniki. Kapłaństwa nie porzuciłem.
Muzeum Powstania Warszawskiego swoimi pomysłami ciągle zaskakuje. Wczoraj zainicjowało nową akcję dostarczenia poczty, jaka pozostała w Skrzynce na Powiślu. Poczułem się dumny, gdy dowiedziałem się, że jeden z nich właśnie mnie powierzono.
Choć cudzych listów nie powinno się czytać pokusa była zbyt wielka. Ileż miłości, ileż nadziei, ileż troski o bliskich na Solcu i Woli. Aż pozwolę sobie fragment przytoczyć. „Kochani (…) Czy Irenka i Władzio zdążyli powrócić z biur (…) My tu jeszcze żyjemy w naszych domach i modlimy się o pomoc Bożą dla nas. Ja z Jureczkiem mieszkam na Wilczej u Mamusi (…) Co słychać u naszej rodziny na Solcu i Woli…”
Ileż ciepła. Ileż miłości. Ileż troski o bliskich na Solcu i Woli... #SkrzynkaPowiśle #NiesiemyPamięć pic.twitter.com/fl1UQOwAAJ
— W.Lewandowski ن (@LewandowskiW) 3 października 2016
Takich listów i wirtualnych listonoszy wczoraj było dwudziestu pięciu. Dziś wyruszyli kolejni, niosąc pamięć o powstańcach ze Śródmieścia. Roznoszone są listy ze Skrzynki Środmieście2. Komentarz listonosza: "Jesteśmy wszyscy zdrowi i cali". Tak niewiele dawało spokój i szczęście.
W poprzednim akapicie użyłem słowa „troska”. To z całą pewnością wspólny mianownik udostępnionej korespondencji. Nie ma w niej użalania się nad sobą. Więcej, nie ma w niej nienawiści. Jest troska. O bliskich, o Warszawę, o losy Ojczyzny. Coś, czego pokoleniu nastawionemu coraz bardziej roszczeniowo brakuje. Chociaż – może się mylę. Melchior Wańkowicz w „Zielu na kraterze” zastanawiał się przed wybuchem wojny czy młode pokolenie zda egzamin w sytuacji zagrożenia. I miał wątpliwości. Powstanie udowodniło, że jego beztroskie córki zdolne były zapłacić najwyższą cenę.
Tak, w sytuacjach zagrożenia radzimy sobie nieźle i ciągle zdajemy egzaminy na piątkę. Gorzej z budowaniem. Czasem można odnieść wrażenie, iż jesteśmy mistrzami destrukcji, budowania barykad z których strzelamy już nie do obcych. Do swoich. Tylko dlatego, że reprezentują inny punkt widzenia. Wczorajszy dzień po raz kolejny to udowodnił. Bo – powiedzmy szczerze – obie strony używały ciężkiej amunicji. Obie strony strzelały „poniżej pasa”. A przecież nie w ten sposób wyraża się troska o dobro wspólne.
Nie chcąc zasilać grona mistrzów destrukcji postanowiłem szukać dobrych przykładów. Jakoż krótko po północny trafiłem na informację o trwającym od niedzieli rzymskim Tygodniu Rodziny. „Zjednoczeni w miłości.” Bogatego programu streszczał nie będę. Zwracam jedynie uwagę na jego stałe punkty: Amoris laetitia – instrukcja obsługi, Radość Kościoła – rodziny rodzin, Opowiedzieć o miłości, Rodzina w harmonii ze stworzeniem czy wreszcie codzienna adoracja Najświętszego Sakramentu w parafiach. Całość zakończy wielkie „Święto przebaczenia w rodzinie” na placu przed Bazyliką św. Pawła za Murami.
Warto również zwrócić uwagę na przyznawaną w Tygodniu nagrodę "Family friendly". Wręczana jest firmom w sposób szczególny troszczącym się o rodziny pracowników.
Tydzień Rodziny w Rzymie. Jeden z punktów programu na dziś: pic.twitter.com/gsr4E6piPG
— W.Lewandowski ن (@LewandowskiW) 3 października 2016
Rzymski tydzień niewątpliwie jest pozytywną odpowiedzią na problemy, z jakimi zmaga się współczesna rodzina. Jest też formą dialogu ze światem proponującym inną wizję. Dialogu bez zacietrzewienia, budowania kolejnych murów i coraz większej wrogości. Tego nam chyba w Polsce brakuje.
Kładąc się spać pomyślałem, że ten drugi list z wiadomością o Tygodniu Rodziny również warto dostarczyć. Może kogoś zainspiruje. Więc na koniec promujący tydzień spot.
Settimana della famiglia 2016 https://t.co/aVYgjA4qgI przez @YouTube
— W.Lewandowski ن (@LewandowskiW) 3 października 2016
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Przed odmówieniem modlitwy Anioł Pański Papież nawiązał także do „brutalnych ataków” na Ukrainie.
Msza św. celebrowana na Placu św. Piotra stanowiła zwieńczenie Jubileuszu duchowości maryjnej.
„Bez faktów nie może istnieć prawda. Bez prawdy nie może istnieć zaufanie.