Dramatyczne doniesienia naszego misjonarza z Republiki Środkowoafrykańskiej.
Od ponad pół roku w Republice Środkowoafrykańskiej (RŚA) trwa rebelia. Parokrotnie informowaliśmy o jej przebiegu dzięki relacjom pochodzącego z Kędzierzyna-Koźla br. Piotra Michalika, kapłana zakonu kapucynów. W RŚA pracuje od 20 lat, obecnie jest gwardianem klasztoru w Bouar, stolicy jednej z dziewięciu katolickich diecezji w kraju półtora raza większym od Polski. Napięcie tam nie ustaje, rebelianci SELEKA pomimo ustanowienia na urzędzie swojego prezydenta, nadal rabują i zabijają niewinnych ludzi.
- Ludzie są na skraju wytrzymałości- bezczelne kradzieże, ciągłe upokorzenia, mordy, gwałty, arogancja i pogarda jaką mają dla nich rebelianci sprawiają, że nie wytrzymują i chwytają za jaką bądź broń. Tylko, że to się przeważnie kończy tragicznie : dziesiątkami zabitych, popalonymi domami, kolejnym plądrowaniem – relacjonuje br. Piotr.
Dwa tygodnie temu rebelianci dokonali wielkich zniszczeń w miejscowości Bohong (70 km od Bouar). W ubiegły czwartek delegacja na czele z arcybiskupem Dieudonné Nzapalainga i przedstawicielami ONZ pojechała do Bohong w celu ustalenia stanu faktycznego i podjęcia próby pojednania między chrześcijanami a muzułmanami, którzy wspierają SELEKA. – Zastali obraz zniszczenia i pustki. Około 4000 krytych strzechą domów zostało spalonych, oczywiście z całym dobytkiem. Liczbę ofiar trudno nawet ustalić. W niektórych domach odnaleziono szkielety zabitych. Szkielety, a nie ciała, bo obgryzione przez psy i świnie – opowiada misjonarz–kapucyn. Seleka wrzucali też ciała zmarłych do studni, by zatruć źródło wody dla mieszkańców. Ludzie pouciekali z Bohong i mimo pory deszczowej śpią w szałasach na polach. Według agencji FIDES muzułmańska część Bohong nie została w ogóle zniszczona.Oprócz Bohong rebelianci spalili też 5 okolicznych wiosek.Od przedwczoraj (sobota 7 września) trwają walki w okolicach Bossangoa i Bouca. Nawet oficjalne źródła mówią o 60 już zabitych.
Bouar PA
O. Piotr Michalik OFM Cap ze swoimi wiernymi
Misjonarzy niepokoi stosunek rebeliantów (wśród których większość stanowią obcokrajowcy z Sudanu i Czadu mówiący tylko po arabsku) do chrześcijan i chrześcijaństwa. - Na dziesiątki i setki można liczyć sprofanowane kościoły i splądrowane misje. A meczet ani jeden... Są diecezje, w których nie został ani jeden kapłan. Ostatnich pozostałych rebelianci przez zastraszanie zmusili do wyjazdu. Niektórym mówili : to ziemia islamu. A przy okazji wszystko co można wynosili z misji – informuje o. Piotr Michalik. Z opisywanego Bohong w ratunkowym konwoju wysłanym przez diecezję Bouar w początkowej fazie walk ewakuowali się księża i siostry zakonne. Rebelianci sprofanowali kaplicę (rozrzucone Hostie na podłodze), splądrowali zakrystię, ośrodek zdrowia prowadzony przez zakonnice, spalili dom katechetyczny. Miejscowi katolicy utworzyli straż, aby powstrzymać dalsze niszczenie kościelnych budynków.
- Mimo takiej sytuacji staramy się nie opuszczać naszych chrześcijan. Jeżdżę do wiosek, w razie potrzeby interweniuje u SELEKA. np. gdy zatrzymali jednego mojego katechistę w ramach odpowiedzialności zbiorowej za kradzież krów. Staramy się robić co w naszej mocy, nawzajem dodajemy sobie otuchy i cały czas modlimy się o pokój... Co nam przyniesie przyszłość? Nie wiemy. Na pewno cierpienie nie skończy się tak szybko, jednak wierzę, że dobro, prawda i miłość w końcu zwyciężą. Jak ? Nie mam zielonego pojęcia. Wiem, że ja mogę jakąś swoją cegiełkę do tego zwycięstwa dołożyć – kończy br. Piotr Michalik, misjonarz w RŚA.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Przed odmówieniem modlitwy Anioł Pański Papież nawiązał także do „brutalnych ataków” na Ukrainie.
Msza św. celebrowana na Placu św. Piotra stanowiła zwieńczenie Jubileuszu duchowości maryjnej.
„Bez faktów nie może istnieć prawda. Bez prawdy nie może istnieć zaufanie.