Irlandka, występująca pod imieniem Mary, została w wieku 13 lat zgwałcona. Przebywała wówczas w opiece zastępczej. Została wywieziona do Wielkiej Brytanii i tam dokonano aborcji.
- To było gorsze niż gwałt. Już nigdy nie będę taka, jak wcześniej - mówi 29-letnia dziś kobieta.
Mary była najstarszą z dwanaściorga rodzeństwa. Została odebrana rodzicom. Gdy przebywała w opiece zastępczej, została zgwałcona. Lekarz stwierdził, że dziewczyna jest w ciąży. Jak dziś mówi, nie była wówczas uświadomiona co do tych spraw i robiła po prostu to, co jej kazali. Samolotem zabrano ją do Londynu. - Pamiętam, że jechałam na szpitalnym wózku i krzyczałam z bólu. Dali mi zastrzyk, a kiedy się obudziłem, ból zniknął. W końcu powiedzieli mi, że dziecko nie żyje - wspomina Mary.
Pomoc społeczna utrzymuje, że aborcja została wykonana na życzenie dziewczyny i za zgodą sądu. Mary nie wiedziała o tym, ale jej rodzice walczyli przed sądem, by ten nie zgodził się na zabicie nienarodzonego dziecka. Przegrali. Biegły psychiatra zeznał bowiem, że dziewczyna grozi popełnieniem samobójstwa, jeśli ciąża nie zostanie przerwana. W takich przypadkach na mocy precedensu z 1992 r. sądy irlandzkie zezwalają na aborcję, choć generalnie jest ona w tym kraju zakazana.
Nawiasem mówiąc, sąd, który skazał gwałciciela Mary na karę 12 lat więzienia, stwierdził w wyroku, że ponosi on odpowiedzialność nie tylko za gwałt na dziewczynie, ale i za odebranie życia jej dziecku.
Po aborcji Mary nadal pozostawała w opiece zastępczej. Zabicie dziecka uruchomiło w jej życiu spiralę bólu, cierpienia i depresji. Teraz kobieta zamierza złożyć w sądzie pozew w tej sprawie. Podkreśla, że choć ma dziś dwoje dzieci, ból pozostaje.
- Nigdy nie zapomnę swojego utraconego dziecka - dodaje. - Nie chciałam być matką w wieku 13 lat, ale teraz zdaję sobie sprawę, że dziecko nie zasługuje na śmierć. Bardzo chciałaby je oddać komuś, kto pragnie, a nie może mieć dzieci. Dziś to dziecko byłoby nastolatkiem i być może moglibyśmy być przyjaciółmi, nawet jeśli ono nie nazywałoby mnie mamą - mówi Mary.
- Wciąż śni mi się jasnowłosa dziewczynka, która biega po polu i pyta, czy się z nią pobawię. To moja utracona córka. Nazwałam ją Shannon. Uzyskaliśmy akt jej zgonu. To był mój sposób przeprowadzenia dowodu na jej istnienie - mówi Mary.
Przed odmówieniem modlitwy Anioł Pański Papież nawiązał także do „brutalnych ataków” na Ukrainie.
Msza św. celebrowana na Placu św. Piotra stanowiła zwieńczenie Jubileuszu duchowości maryjnej.
„Bez faktów nie może istnieć prawda. Bez prawdy nie może istnieć zaufanie.