Śmierć kard. Martiniego poruszyła ludzi nie tylko w wielkiej archidiecezji mediolańskiej, którą kierował przez 22 lata – oświadczył ks. Federico Lombardi SJ
Rzecznik Watykanu przypomina, że zmarły purpurat był biskupem, który swoim słowem i piórem, a także nowatorskimi inicjatywami pasterskimi potrafił skutecznie głosić wiarę ludziom naszych czasów. Dzięki temu zyskał uznanie ze strony bliskich i dalekich, stając się wzorem dla wielu biskupów na całym świecie – mówi ks. Lombardi.
„Kard. Martini, ze względu na swe wykształcenie i osobowość, był jezuitą, uczonym, znawcą Pisma Świętego – wspomina watykański rzecznik. – Słowo Boże było dla niego punktem wyjścia i fundamentem jego postawy względem wszystkich aspektów rzeczywistości i każdego wystąpienia. Ćwiczenia Duchowe św. Ignacego Loyoli były matrycą jego duchowości i duchowej pedagogii, stałej, bezpośredniej i konkretnej relacji między lekturą Słowa Bożego i życiem. Jan Paweł II wykazał się odważną intuicją, kiedy człowieka o tak bogatej kulturze i życiu duchowym, naukowca, rektora Biblicum i Gregoriany, postanowił postawić na czele jednej z największych diecezji na świecie. Kard. Martini kierował nią w sposób bardzo charakterystyczny. W opublikowanej niedawno niewielkiej książce «Biskup» kard. Martini pisze: «Niech żaden biskup nie sądzi, że będzie skutecznie kierował powierzonymi mu ludźmi wielością poleceń i dekretów, zakazów i negatywnych sądów. Niech skupi się raczej na duchowej formacji, rozbudzając zamiłowanie do Pisma Świętego, niech przedstawia pozytywne racje naszego działania według Ewangelii. Uzyska w ten sposób dużo więcej niż surowym nawoływaniem do przestrzegania norm». Słowa te są cenną spuścizną. Warto o nich pamiętać, kiedy szukamy dziś dróg nowej ewangelizacji” – podkreślił ks. Lombardi.
Przed odmówieniem modlitwy Anioł Pański Papież nawiązał także do „brutalnych ataków” na Ukrainie.
Msza św. celebrowana na Placu św. Piotra stanowiła zwieńczenie Jubileuszu duchowości maryjnej.
„Bez faktów nie może istnieć prawda. Bez prawdy nie może istnieć zaufanie.