55 lat temu kard. Wyszyński przyczynił się do zapobieżenia sowieckiej interwencji oraz poszerzył granice naszej wolności.
Gdy wieczorem 25 września 1953 r. za prymasem zamknęły się drzwi ubeckiego samochodu, który wywiózł go z Warszawy, wielu sądziło, że to finał jego posługi. Społeczeństwo nawet nie wiedziało, gdzie przebywa, a władze uważały, że problem jest zamknięty. 28 października 1954 r. bp Michał Klepacz, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, w rozmowie z premierem Józefem Cyrankiewiczem wystąpił z żądaniem zwolnienia kard. Wyszyńskiego i usłyszał, że nie jest to możliwe. „Prymas był mącicielem porządku publicznego, wrogiem Polski Ludowej. Nigdy nie wróci na stanowisko” – oświadczył twardo premier. Biskup Klepacz miał mu wówczas odpowiedzieć, że polityk nie powinien używać słów „nigdy” oraz „na zawsze”. „Zmieni się koniunktura – dodał – i ten sam rząd będzie gotów zmienić swój stosunek do prymasa”. Nie musiał długo czekać, aby jego słowa się sprawdziły.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.