publikacja 27.10.2011 00:15
55 lat temu kard. Wyszyński przyczynił się do zapobieżenia sowieckiej interwencji oraz poszerzył granice naszej wolności.
pap Spotkanie Prymasa Polski ze studentami, 19 XI 1956 w pałacu prymasowskim w Warszawie
Gdy wieczorem 25 września 1953 r. za prymasem zamknęły się drzwi ubeckiego samochodu, który wywiózł go z Warszawy, wielu sądziło, że to finał jego posługi. Społeczeństwo nawet nie wiedziało, gdzie przebywa, a władze uważały, że problem jest zamknięty. 28 października 1954 r. bp Michał Klepacz, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, w rozmowie z premierem Józefem Cyrankiewiczem wystąpił z żądaniem zwolnienia kard. Wyszyńskiego i usłyszał, że nie jest to możliwe. „Prymas był mącicielem porządku publicznego, wrogiem Polski Ludowej. Nigdy nie wróci na stanowisko” – oświadczył twardo premier. Biskup Klepacz miał mu wówczas odpowiedzieć, że polityk nie powinien używać słów „nigdy” oraz „na zawsze”. „Zmieni się koniunktura – dodał – i ten sam rząd będzie gotów zmienić swój stosunek do prymasa”. Nie musiał długo czekać, aby jego słowa się sprawdziły.
Krzyczą: Wyszyński
Po buncie robotników w Poznaniu w czerwcu 1956 r. wiadomo było, że odrzucona być musi stalinowska wersja komunizmu, ale i polityka władz wobec Kościoła
Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.