O podstawach demokratycznego państwa prawa mówił Benedykt XVI na forum niemieckiego Bundestagu w Berlinie. Wskazał, że „ostatecznym kryterium i podstawą” pracy polityka „nie powinien być sukces, ani tym bardziej korzyść materialna”. Polityka musi być „staraniem się o sprawiedliwość”. Inaczej państwo może stać się „bardzo dobrze zorganizowaną bandą złoczyńców”, jak to miało miejsce w historii Niemiec.
Przeczytaj komentarz naszego korespondenta: Papież w Bundestagu
Pełny tekst papieskiego przemówienia: Państwo nie może stać się „bandą złoczyńców”
„Papież jeszcze nigdy w historii nie przemawiał przed niemieckim parlamentem. I rzadko się zdarza, że przemowa w tym domu, jeszcze nim została wygłoszona, wzbudzałaby tak wiele uwagi i zainteresowania“ – powiedział Norbert Lammert witając Benedykta XVI w sali plenarnej niemieckiego parlamentu nazywając wizytę historycznym wydarzeniem.
„Jesteś, Ojcze Święty w Niemczech, swojej Ojczyźnie, serdecznie witany a całkiem szczególnie tu w niemieckim Bundestagu“ – powiedział Lammert witając papieża. Słowa te zostały przyjęte gromkimi brawami.
„W czasach globalizacji, wojen i kryzysów, które wstrząsają światem, wielu ludzi szuka oparcia i orientacji” – powiedział przewodniczący Bundestagu.
Zwrócił uwagę, że "ochrona etycznych zasad w obliczu rynków i władz oraz pielęgnowanie wspólnych wartości i przekonań jest wielkim wyzwaniem również dla współczesnych społeczeństw jeśli nie chcą one zagrozić swojej wewnętrznej spójności”.
Przypomniał, że „dzisiejsze rozumienie praw podstawowych jest naznaczone historycznymi doświadczeniami i zdobyczami, szczególnie Oświeceniem, któremu zawdzięczamy nie tylko wyzwanie jakie rozum postawił wierze, lecz także rozdział Kościoła i państwa, które należą do niezastąpionych zdobyczy naszej cywilizacji”
Lammert podkreślił, że wiele ludzi życzyłoby sobie, aby "pontyfikat papieża Niemca, pierwszego od czasów Reformacji, nie tylko był dalszym opowiadaniem się za ekumenizmem, lecz byłby widocznym krokiem w przezwyciężeniu podziału Kościoła”.
„Jesteśmy zdecydowani pozostać wiernymi naszej odpowiedzialności za godność człowieka, wolność religijną i politycznych przekonań oraz tolerancję wobec różnych przekonań i orientacji” – zadeklarował na zakończenie przewodniczący Bundestagu.
Biskup Rzymu podkreślił, że z radością przemawia przed parlamentem swojej „niemieckiej ojczyzny” nie tylko jako „rodak, który przez całe swoje życie czuł się związany swym pochodzeniem i nadal osobiście interesuje się losami tego kraju”, ale także jako papież, „który ponosi najwyższą odpowiedzialność za chrześcijaństwo katolickie”.
Odwołując się do prośby króla Salomona o „serce rozumne do (...) rozróżniania dobra i zła”, papież wskazał, że „ostatecznym kryterium i podstawą” pracy polityka „nie powinien być sukces, ani tym bardziej korzyść materialna”. Zaznaczył, że „polityka musi być staraniem się o sprawiedliwość” i tworzeniem w ten sposób przesłanek dla pokoju. Oczywiście „polityk będzie szukał sukcesu, który sam przez się umożliwia skuteczne działania polityczne”. Sukces ten „podporządkowany jest jednak kryterium sprawiedliwości, woli przestrzegania prawa i znajomości prawa”. Sukces bowiem „może być również zwodniczy, prowadząc tym samym do zafałszowania prawa, do niszczenia sprawiedliwości”. „Czymże są więc wyzute ze sprawiedliwości państwa, jeśli nie wielkimi bandami rozbójników?” – powiedział kiedyś św. Augustyn.
– My, Niemcy, wiemy z własnego doświadczenia, że słowa te nie są czczymi pogróżkami. Przeżyliśmy oddzielenie się władzy od prawa, przeciwstawienie się władzy prawu, podeptania przez nią prawa, tak iż państwo stało się narzędziem niszczenia prawa – stało się bardzo dobrze zorganizowaną bandą złoczyńców, która mogła zagrozić całemu światu i zepchnąć go na skraj przepaści – przypomniał Ojciec Święty
nawiązując do czasów hitlerowskich.
Jego zdaniem „służba prawu i zwalczanie panowania niesprawiedliwości jest i pozostaje podstawowym zadaniem polityka”. – W tej historycznej chwili, gdy człowiek osiągnął władzę dotychczas niewyobrażalną, zadanie to staje się szczególnie naglące. Człowiek jest w stanie zniszczyć świat; może manipulować samym sobą. Może, by tak rzec, tworzyć byty ludzkie i usuwać inne istoty z bycia ludźmi. Jak rozpoznajemy, co jest słuszne? Jak możemy odróżnić dobro od zła, prawo dobre od prawa pozornego? – pytał Benedykt XVI.
Wyjaśnił, że „w odniesieniu do wielkiej części spraw, które należy regulować pod względem prawnym, zagadnienie większości może być kryterium wystarczającym. Oczywiste jest jednak, że w podstawowych kwestiach prawa, których stawką jest godność człowieka i człowieczeństwa, zasada większościowa nie wystarcza”. Powołał się na wielkiego teologa z III w., Orygenesa, który wskazując na konieczność sprzeciwu chrześcijan „wobec niektórych obowiązujących norm prawnych” uczył, że w obliczu bezbożnych praw należy działać „wbrew obowiązującemu prawu”. – Na podstawie tego przekonania działali bojownicy ruchu oporu przeciw reżimowi nazistowskiemu oraz innym reżimom totalitarnym, wyświadczając w ten sposób przysługę prawu i całej ludzkości. Dla tych ludzi było bezspornie jasne, że obowiązujące prawo było w rzeczywistości bezprawiem – przyznał papież.
Jednak „w przypadku decyzji polityka demokratycznego pytanie o to, co naprawdę odpowiada prawu prawdy, co jest naprawdę słuszne i może stawać się prawem, nie jest równie oczywiste” samo przez się. – Nigdy nie było łatwo odpowiedzieć na pytanie, jak można rozpoznać to, co jest rzeczywiście słuszne i może w ten sposób służyć sprawiedliwości w stanowieniu prawa, a dziś – w warunkach ogromu naszej wiedzy i naszych zdolności – pytanie to stało się jeszcze o wiele trudniejsze – zauważył Ojciec Święty i postawił pytanie: „Jak rozpoznaje się to, co jest słuszne?”.
Odpowiadając na nie przypomniał, że „w historii przepisy prawne były niemal zawsze uzasadniane religijnie”, gdyż „to, co między ludźmi jest słuszne, rozstrzyga się na gruncie odniesienia do Bóstwa”. Podkreślił przy tym, że „w przeciwieństwie do innych wielkich religii chrześcijaństwo nigdy nie narzucało państwu i społeczeństwu prawa objawionego, uregulowania prawnego, wywodzonego z objawienia. Odwoływało się natomiast do natury i rozumu jako prawdziwych źródeł prawa – odwoływało się do zgody między rozumem obiektywnym a subiektywnym, do zgody, która jednak zakłada istnienie obu dziedzin, powstałych w stwórczym Umyśle Boga”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).