Myśl wyrachowana: Jeśli NATANKUJESZ, daleko nie zajedziesz.
Rozmawiałem kiedyś z księdzem, który nie posłuchał biskupa i nie opuścił parafii. – Przecież ksiądz przyrzekał biskupowi posłuszeństwo – zauważyłem. – Posłuszeństwo tak, ale posłuszeństwo rozsądne, zakładające dobro ludzi, do których zostałem posłany – odrzekł godnie.Nietrudno było wykazać, że „posłuszeństwo rozsądne” nazywa się nieposłuszeństwo, a „dobro ludzi” oznacza rozbicie i nienawiść w parafii. W końcu ksiądz, rozdrażniony, warknął: „Ja sobie nie życzę idiotycznych dekretów!”.
No właśnie – spod warstwy szczytnych teorii, uzasadniających złamanie świętego zobowiązania, zawsze w końcu wyjrzy kaprawe „ja sobie”. I choćby buntownik był najpobożniejszy i najgorliwszy, i choćby na nabożeństwach gromadził miliony, to on, a nie Bóg, będzie centrum kultu. Choćby intronizował Chrystusa na króla Europy, choćby na szczycie Parlamentu Europejskiego zatknął krzyż, ba, choćby kupił „Wyborczą” i zrobił z niej biuletyn róż różańcowych, nic dobrego z tego nie wyniknie. Złamanie przyrzeczenia to grzech, a z grzechu błogosławieństwa nie będzie, choćby buntownik poza tym miał sto procent racji. Niechby miał wizje chórów anielskich i czynił cuda – wszystko na nic. To nie Bóg inspiruje „synów buntu”, bo w Bogu nie ma „tak i nie”. Jest „tak-tak” i „nie-nie”. Jeśli w Jego oczach dotrzymanie świętych zobowiązań jest dobre, ich złamanie jest złe. I kropka.
Piszę to poruszony reakcją czytelników na mój felieton o ks. Natanku. Wielu z nich jest zawiedzionych, że mu nie kibicuję, a przecież jest gorliwy, sprzeciwia się laicyzmowi, porusza serca. Ale ludzie! Jesteśmy katolikami czy twórcami wyznań autorskich? Ci, którzy stosują, na przykład, antykoncepcję, też „wiedzą lepiej” niż Kościół. Kościoła trzeba słuchać, niezależnie od tego, jak „idiotyczne” wydadzą się komuś jego „dekrety”. Bo to ludzka pycha każe je takimi widzieć.
Jasne, że świat czeka na świętych, którzy pokażą Boga żywego, działającego, a nie jego lukrowany obrazek. Ale żaden święty nie szedł drogą buntu wobec Kościoła. Tak się otwiera pole diabłu, bo on sobie doskonale radzi zarówno z duchowymi leniami, jak i gorliwcami, jeśli tylko przestaną trzymać się Kościoła. Jest zbyt ciemno, żebyśmy mogli iść „na czuja”. Musimy trzymać się skały Piotra i złączonych z nim biskupów, a nie choćby najładniejszych oderwanych kamieni. Takim luźnym kamieniem był abp Lefèbvre, który przed laty zerwał jedność z Kościołem i założył schizmatycką wspólnotę. I oto ks. Natanek idzie jego drogą, sądząc zapewne, że tak przysłuży się Kościołowi. Ale tak się Kościół kaleczy. Nie scala się rozbiciem, nie łączy rozdarciem.
Gdyby abp Lefèbvre swoją gorliwość połączył z posłuszeństwem, Bóg wyprowadziłby z tego dobro. A tak zbuntowany duchowny stworzył koczującą na obrzeżach Kościoła grupę rozdrażnionych ludzi, upatrujących istotę wiary w utrwalonej na wieki formie.
Tylko świętość buduje Kościół, a tej żaden przełożony nie zakaże. Świętość zaś buduje się na wzór Chrystusa, który był posłuszny aż do śmierci. Nigdy inaczej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.