Poświąteczne zamyślenia

Kto będąc sam nie odczuł samotności? Ten, kto pomyślał i poczuł, że oto Bóg się rodzi.

Reklama

Niektórzy niewierzący chcieliby walczyć z Bogiem i Kościołem. Bóg jest poza ich zasięgiem, a struktury Kościoła trzymają się dość mocno, najprościej więc wetknąć jakąś szpilę katolikowi, który akurat jest pod ręką albo na liście kontaktów w telefonie. Jedna z moich koleżanek zadzwoniła do mnie nutą triumfu w głosie i nowiną, że według wyników najnowszej ankiety tylko dla 19 procent Polaków Boże Narodzenie jest  Świętem religijnym. Dla większości to po prostu święto rodzinne.  W pierwszej chwili chciałam odpalić, że w takim razie jako mniejszości należałyby mi się  jakieś dodatkowe przywileje zamiast ataku z piłą w ręku. Żeby –  jak się teraz modnie mówi – nie eskalować napięcia, wymamrotałam jakiś banał o niewiadomej miarodajności ankiet.
 
Zamyśliłam się jednak. W kulturze masowej mocno utrwalił się obraz Świąt ze szczęśliwą rodziną przy choince i kościołem co najwyżej w jakiejś migawce lub w  oddalonym tle.Takie rozumienie Bożego Narodzenia kryje w sobie pułapkę. W końcu – cóż tu ukrywać- jesteśmy społeczeństwem starzejącym się. Wokół wielu spośród nas zrobiło się pusto. Tracimy bliskich – rodzinę, przyjaciół. Pustkę w niewielkim tylko stopniu jest w stanie zapełnić świąteczna dekoracja miasta i Wigilia dla bezdomnych, ubogich, samotnych etc. często zresztą organizowana przed wigilijnym wieczorem. Kto będąc sam nie odczuł samotności? Ten, kto pomyślał i poczuł, że oto Bóg się rodzi.

Młodsi, silniejsi, mobilni często wyjechali za granicę na stałe albo tam pracują. Części spośród nich przyjechała w tym roku, by choć w te jedyne w roku dni pobyć z rodziną. Nie zawsze było to  możliwe. Szef urlopu nie dał,  agencja opiekunek nie potrafiła znaleźć zmiennika… Co mogło w takiej sytuacji uchronić przed popadnięciem w przygnębienie? Tylko świadomość, że istota Świąt Bożego Narodzenia jest wszędzie na świecie taka sama. I Eucharystia w każdym katolickim kościele również.

A jeśli udało nam się usiąść razem przy stole…  Przyznajmy, że  niewiele trzeba, żeby magia prysła. Nietrafiony prezent (choć przecież mówiliśmy, czego nie lubimy), jakaś dawna uraza, niedoceniony wypiek, niespodziewane wyjście młodego zbuntowanego albo słowne utarczki fana TVN- u z kibicem Republiki. Kto mimo różnych okołoświątecznych  zawirowań mógł ocenić ten czas na plus? Ten, kto wpatrzył się w żłóbek, zaśpiewał kolędę  - tak donośnie, z serca.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8

Reklama