Służebnica Boża, świadek naszego powołania do szczęścia. Żyła na tym Bożym świecie zaledwie 21 lat, a potem poszła dalej…
Klara urodziła się 26 października 1953 r. w Paryżu. Po pierwszych pięciu latach spędzonych w Maroku żyła na spokojnej wsi , w starej posiadłości rodzinnej, Lauret.
Od małego Klara przejawiała intensywną radość życia, dużą wrażliwość na bliźniego, hojność serca i szczególny pociąg ku sprawom Bożym.
Nie miała granic w tym, jak kochała,
w tym, czego pragnęła,
w tym, co dawała.
W wieku 5 lat przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej. Od tej chwili jej bezgraniczne zaufanie Bogu oraz całkowite oddanie się Maryi nie przestawały wzrastać.
– Wiecie, ojcze, kim chcę być, gdy będę duża? – zapytała mała Klara swojego tatę.
– Tak, chyba się domyślam. Chcesz być zakonnicą.
– Nie, to coś więcej.
– To nie wiem…
- Otóż, chcę być świętą! To więcej niż bycie zakonnicą, prawda….?
Po ukończeniu dobrych szkół, rozpoczęła studia na uczelni konserwacji dzieł sztuki w Rzymie (kierunek: malarstwo i freski).
Wydaje mi się, jakbym była wybrana przez Boga, by być najbardziej spełnioną z mojego pokolenia.
Jej życie wydaje się proste i łatwe. Jednak Klara przeżywała różnorakie cierpienia i podejmowała trudne zmagania:
W każdym razie, z całego tego smutnego czasu, wychodzę dojrzalsza, bo zobaczyłam, że nie żyje się tylko dla siebie, ale dla innych i że wszyscy SĄ po to, by żyć dla innych i czynić ich szczęśliwymi. To jest potwornie trudne, ale kiedy się to udaje, jest to coś pięknego.
Łaska Boża działała - a Klara na nią odpowiadała:
W ostatnich miesiącach życia Klara była wypełniona niezwykłą, nieziemską radością i wewnętrzną równowagą.
Chciałabym dać szczęście tym wszystkim, których spotykam i siać radość. Mała Tereska czekała, by być w niebie, by czynić ludzi szczęśliwymi. Ja chcę to robić na ziemi.
Trzytygodniowa pielgrzymka do Ziemi Świętej, prawdziwa „pielgrzymka ubogich”, miała na nią kluczowy wpływ. Po powrocie, od października do grudnia 1974 r., Klara odnawiała dwa freski w bazylice św. Franciszka w Asyżu. Był to czas wyjątkowego wyciszenia, światła, szczęścia…
Ogromną łaską było dla Klary iść po śladach Chrystusa, z charakterystycznym dla niej entuzjazmem. Chowała w sercu wszystkie sprawy, by rozmyślać nad nimi pod asyskim sklepieniem tuż przed ostatecznym i wiecznym spotkaniem z Jezusem!
Zachwycam się ogromem Bożej Miłości i podziwiam w Niej, jak wiele łask mi dała w zamian za Nic.
Klara wróciła do Lauret na ferie bożonarodzeniowe przepełniona radością, tryskającą żywotnością. Ta radość nie myliła: to radość Królestwa Bożego, które zaczęło się już tu na ziemi. To radość dzieci Bożych, które złożyły wszystko w ręce Ojca, niczego się już nie lękając, bo tak bardzo czują się kochane i tak bardzo kochają. Klara była spełniona: nie było już w niej próśb czy pragnień… było jedynie uwielbienie, miłość. Jej wiara – doświadczona i oczyszczona – triumfowała.
Jestem tak bardzo szczęśliwa, że gdybym teraz umarła, poszłabym prosto do nieba, bo niebo jest uwielbieniem Boga i ja już w nim jestem.
W poniedziałek, 30 grudnia 1974 r. Klara chciała spędzić dzień ze swoimi rodzicami w Lourdes. Przy grocie modliła się długo, całkowicie w tej modlitwie zatopiona i przez tę modlitwę pochłonięta… Maryja dała jej jakiś znak? Poprosiła ją o największe świadectwo miłości? Dla Klary te znaki były jeszcze niezrozumiałe, ale ważne.
Rankiem, 4 stycznia, w pierwszą sobotę miesiąca, pojawiły się u Klary objawy ostrego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. Choroba stała się prawdziwą drogą krzyżową.
I tak, 22 stycznia 1975 r., w wieku 21 lat i 3 miesięcy, Klara odeszła do wieczności, w której przywitał ją Bóg.
*
Więcej o Klarze można znaleźć na specjalnej poświęconej jej stronie: castelbajac.pl
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).