Mowa o diakonacie stałym, nie etapie na drodze do święceń kapłańskich.
Kardynał Walter Kasper wyraził poparcie dla wyników niedawno zakończonego w Watykanie XVI Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów. Synod był „wydarzeniem prawdziwie historycznym”; tematu synodalności „nie można już skreślać ze stołu” – powiedział w rozmowie z portalem internetowym „communio.de”. Zdaniem niemieckiego purpurata ostateczny dokument jest na pewno wiążący – decydujący będzie teraz jego odbiór.
W kontrowersyjnej kwestii diakonatu kobiet kard. Kasper opowiedział się za większą otwartością. Jak przyznał, teraz widzi, że „istnieją uzasadnione powody, które sprawiają, że otwarcie diakonatu stałego dla kobiet jest teologicznie możliwe i duszpastersko uzasadnione”. Jednocześnie zwrócił uwagę na otwartość Kościoła powszechnego na tę kwestię, która „nie została rozstrzygnięta przez Magisterium w sposób wiążący”.
Kardynał podkreślił także, że mówi o diakonisach stałych, a nie o święceniach diakonatu jako etapie przejściowym do święceń kapłańskich. Argumentem przemawiającym za możliwością wyświęcania kobiet na diakonów jest to, że Kościoły zachodnie i wschodnie znały ten urząd już w pierwszych wiekach – stwierdził kard. Kasper w rozmowie z redaktorem naczelnym „Communio” Janem-Heinerem Tückiem. Nie można też mówić, że święcenia diakonis nie były wówczas sakramentem, gdyż te terminy teologiczne rozwinęły się dopiero później. Niewłaściwe jest postrzeganie święceń w tym czasie jedynie jako sakramentaliów, czyli jedynie jako symbolicznych błogosławieństw, gdyż „przeciw temu przemawia także fakt, że – o ile mi wiadomo – formuły święceń diakonów i diakonis były takie same”.
Niemieckiego kardynała nie przekonał także argument, że kobiety nie mogą przyjmować święceń diakonatu, gdyż święcenia diakonatu, prezbiteratu i episkopatu są nierozłącznym sakramentem święceń. Papież Benedykt XVI (2005-2013) stwierdził jasno, że w przeciwieństwie do księży i biskupów diakoni nie reprezentują Jezusa Chrystusa jako głowy Kościoła. Ponadto święcenia biskupie zostały ostatecznie uznane za sakrament dopiero na Soborze Watykańskim II (1962-1965). „Zatem były i są niemałe różnice w obrębie jednego sakramentu święceń, a także sytuacje historyczne, które były zorientowane na potrzeby duszpasterskie” – podkreślił kard. Kasper, w latach 2001-2010 przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan.
Kard. Kasper broni przed krytyką także dokument końcowy synodu. Podkreślił, że każdy, kto od razu odrzuca ten dokument jako „opcję niewiążącą”, „uderza w synod i wszystkich, którzy pracowali przez ponad dwa lata i teraz są wdzięczni, że dzięki zgodzie papieża Franciszka było możliwe wejście w życie dokumentu uchwalonego olbrzymią większością dwóch trzecich głosów”.
Na pochwałę zasługuje także przebieg samego synodu: znacznie poprawiła się jakość debaty w poszczególnych sesjach – nastąpił „proces uczenia się”, sprawdził się sposób duchowej rozmowy – powiedział niemiecki kardynał. Stało się też jasne, że „Europa nie jest już centrum świata dzisiaj i nie będzie już w przyszłości”. „Wieje silny południowy wiatr”, a młode Kościoły globalnego Południa sprawiają, że Europa „wygląda trochę staro”.
Odnosząc się do kwestii wykorzystywania seksualnego, o której mowa w art. 55 dokumentu końcowego, kard. Kasper stwierdził, że choć nie została ona omówiona wyczerpująco, to na czterotygodniowym synodzie nie można zająć się wszystkimi ważnymi kwestiami w sposób tak samo szczegółowy. Jednak „kładąc nacisk na słuchanie, zwrócenie uwagi , uznanie i szacunek, zwłaszcza wobec osób bezbronnych, synod wniósł pośrednio istotny wkład w rozwiązanie kwestii problemu wykorzystywania”. „To samo odnosi się do uznania, że synodalność jest wręcz frontalnym atakiem na klerykalizm, a obowiązek regularnego rozliczania się biskupa jest jednocześnie podstawowym środkiem zapobiegawczym przeciwko zatajaniu” przypadków wykorzystywania, zaznaczył niemiecki hierarcha.
Kard. Kasper z zadowoleniem przyjął także dyskusję na temat przyszłego statusu konferencji biskupów oraz relacji między Kościołami powszechnym i lokalnymi. Temat ten był omawiany od czasu Soboru Watykańskiego II, przypomniał kardynał, a nowością jest to, że „dzisiaj w końcu dyskutujemy nad tą kwestią «oficjalnie» w ogólnym kontekście eklezjologicznym jedności w różnorodności lub lepiej: różnorodności Kościołów lokalnych w obrębie jedności Kościoła powszechnego”.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.