Mówi się np. o nadużyciu władzy, jednak inaczej sprawa ma się z tzw. „nadużyciem seksualnym”, ponieważ i NADużywanie, i używanie ludzi do celów seksualnych, jest złe i uprzedmiotawiające” – mówi Agata Kulczycka, psychoterapeutka z Fundacji Składak. W rozmowie z KAI uwrażliwia na język używany do opisu tematów związanych z wykorzystywaniem seksualnym.
Dawid Gospodarek (KAI): Od dawna wskazuje się, że słowo „nadużycie” jest niewłaściwe do opisywania wykorzystywania seksualnego. Dlaczego?
Agata Kulczycka: Samo słowo oznacza używanie ponad miarę, w sposób niewłaściwy. Przy tej definicji można więc założyć, że o ile NADużycie jest złe, istnieje takie użycie, które – jeśli nie jest nadmiarowe – będzie właściwe. Działa to świetnie w sformułowaniach typu „nadużycie władzy” – zakładamy bowiem, że można użyć jej w sposób dobry. Inaczej sprawa ma się z tzw. „nadużyciem seksualnym”, ponieważ i NADużywanie, i używanie ludzi do celów seksualnych, jest złe i uprzedmiotawiające.
Jesteś filologiem angielskim. Często właśnie na „nadużycie” tłumaczy się angielskie „abuse”, podobnie z włoskim, hiszpańskim czy francuskim. Co ma zrobić tłumacz, gdy tego słowa używa np. papież? Jak je przetłumaczyć na polski? Czy w angielskim nie ma takich konotacji?
Angielskie „abuse” wzięło się bezpośrednio z łacińskiego „abusus”, co oznacza właśnie „złe użycie”. Nie słyszałam jednak o dyskusji na szeroką skalę na temat tego terminu w krajach anglosaskich. Być może podobnie jak w Polsce pojawiają się pojedyncze głosy zwracające uwagę na znaczenie tego wyrazu – jeśli tak, są na razie bardzo ciche. Istnieją też jednak sformułowania powszechnie używane zamiennie do „abuse”, takie jak „assault” czy „violence”. Myślę, że tłumacząc te terminy, poza kontekstami ściśle prawnymi, wymagającymi niezwykłej precyzji języka, najbezpieczniej jest użyć sformułowania „wykorzystanie seksualne„.
Na co jeszcze warto uważać, poruszając w mediach temat wykorzystywania seksualnego?
Jest kilka sformułowań, na które zarówno osoby pokrzywdzone, jak i specjaliści zaangażowani w pomaganie, często zwracają uwagę. Poza „nadużyciem” warto zwrócić uwagę na wyrazy typu „pedofilia” – nie każda bowiem przemoc seksualna dotyczy dzieci i nie każdy sprawca takiej przemocy jest pedofilem; „pornografia dziecięca” – ponieważ pornografia przynajmniej w teorii oznacza dobrowolne zaangażowanie, termin ten zdecydowanie należy zamienić na „materiały zawierające przemoc seksualną wobec dzieci”; „molestowanie” – termin ten dotyczy jedynie niektórych czynności seksualnych, dlatego bezpieczniej (bardziej inkluzywnie) jest zastąpić go „wykorzystaniem”; „przypadki przemocy seksualnej” – ponieważ żadna przemoc nie dzieje się przypadkiem, warto poszukać odpowiedniego zamiennika dla tego słowa.
Dyskusje wywołuje też słowo „ofiara”…
Tak, bardzo specyficznie rzecz ma się również z wyrazem „ofiara”. O ile bywa ono potrzebne do ustalenia, kto jest sprawcą, a kto ofiarą przestępstwa, o tyle jego konotacje w j. polskim są raczej negatywne i unieważniające (np. „ofiara losu”). Ponadto jednym z etapów zdrowienia po doświadczeniu traumy jest wyjście z pozycji ofiary, uniezależnienie od sprawcy – trudno to zrobić, kiedy osoba zbyt często nazywana jest ofiarą. Nie jestem za tym, żeby zupełnie pozbyć się tego słowa z języka, ponieważ, jak już pisałam, w pewnych kontekstach jest ono potrzebne. Zdecydowanie częściej używam jednak sformułowań takich jak „osoby pokrzywdzone”, „osoby skrzywdzone”.
Przydałby się taki leksykon zakazanych zwrotów?
Zdaję sobie sprawę, że odgórne wprowadzanie listy „zakazanych zwrotów” może być działaniem mało skutecznym, powodującym wiele wątpliwości i oporu. Takie zmiany w naszym języku pojawiają się natomiast bardzo naturalnie wtedy, kiedy dajemy sobie szansę na poznanie osób pokrzywdzonych. Kiedy stykamy się z ich imionami, twarzami, historiami. Kiedy widzimy po ich oczach, że niektóre słowa bolą bardziej, a inne przynoszą ulgę. Zmiany językowe przychodzą o wiele prościej, kiedy rodzą się we wrażliwości wynikającej z relacji.
***
Inicjatywa „Zranieni w Kościele” – ogólnopolski telefon zaufania i katolickiego środowiska wsparcia dla osób dotkniętych przemocą, przede wszystkim seksualną, w Kościele. Co tydzień, w każdy wtorek od godziny 19 do 22, przy telefonie wsparcia 800 280 900 dyżurują psychoterapeuci, wysłuchując osób skrzywdzonych oraz udzielając im informacji o możliwości otrzymania pomocy prawnej, psychologicznej czy duchowej, a także kierując je do odpowiednich i zaufanych specjalistów.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.