Z Wilna, gdzie spotkali się sekretarze generalni Episkopatów Europy płyną ważne sygnały. Czy zdołamy pomysły wcielić w życie?
Dwa główne tematy tego spotkania to nowa ewangelizacja oraz komunikacja Kościoła i w Kościele. Nawiązując do tej tematyki sekretarz polskiego episkopatu, bp. Stanisław Budzik przypomniał niejednoznaczność moralną przekazu współczesnej kultury. Jest w niej niewątpliwie wiele zła, ale też bardzo dużo dobrego. Stwierdził też, nawiązując do dyskusji, jaka miała miejsce podczas spotkania, że Kościół „musi wyzwolić się od postawy defensywnej, a przejść do głoszenia radosnej Dobrej Nowiny”. Z kolei rzecznik prasowy Rady Konferencji Biskupów Europy (CCEE), Thierry Bonaventura wyraził opinię, że „ludzie pracujący w mediach kościelnych powinni być znakiem nadziei dla świata”.
Przedstawiony powyżej sposób widzenia dzisiejszego świata wydaje się bardzo potrzebny. Nie ma sensu demonizować dzisiejszej kultury (rozumianej w najszerszym pojęciu jako cywilizacja). To nie siedlisko zła. Owszem, zakwestionowała ona wiele dawnych wartości. Ale czy zawsze stare znaczy dobre i cnotliwe? Historia Kościoła dostarcza aż za dużo przykładów mało ewangelicznych przyzwyczajeń wyznawców Chrystusa. Wiara nie może być tylko przyzwyczajeniem do tradycji. Nie może być zespołem obrzędów, których celebrowanie nie ma żadnego przełożenia na życie. Powinna, wręcz musi, dotykać samego jądra egzystencji współczesnego człowieka. Z wszystkimi wyzwaniami, przed którymi ten człowiek staje. Bo tylko wtedy człowiek potrafi odpowiedzieć Chrystusowi swoim „tak”.
Kościół nie może koncentrować się jedynie na obronie takiej czy innej, choćby nawet i najważniejszej wartości. Jego zadaniem jest zmienić świat tak, żeby żadnej ważnej wartości bronić nie trzeba było. A do tego nie wystarczy samo piętnowanie zła i obrażanie się na inaczej myślących. Trzeba stwarzać nową kulturę, zmieniać ludzkie myślenie dając realną alternatywę dla tego, co proponuje współczesny świat.
Jak to zrobić? Przykład różnych ruchów w Kościele pokazuje, że można. Warto jednak zwracać też uwagę na drobiazgi. Ot, choćby Internet. Ciągle wielu ludzi w Kościele traktuje go jak jakieś straszydło, stanowiące głównie zagrożenie. Owszem, będzie on zagrożeniem, dopóki nie stworzymy w nim realnej chrześcijańskiej alternatywy. Tymczasem chrześcijański Internet ciągle kuleje. W najlepszym wypadku strony zawierają rzetelne informacje i jako takie materiały formacyjne. Często jednak są wyłącznie słupem ogłoszeniowym. To stanowczo za mało. Powinny być także miejscem spotkania duszpasterza z tymi, których nie zobaczy na katechezie czy niedzielnej Mszy. Że to trudne? Że to strata czasu? Jak chcemy nie tracąc czasu dokonać nowej ewangelizacji?
Dziś wielu ludziom samo mądrzenie się nie wystarczy. Trzeba rzetelnego, otwartego także na trudne problemy dialogu. Inaczej za parędziesiąt lat będziemy dla muzułmańsko-ateistycznej Europy jedynie kulturalną ciekawostką.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).