Trwający kryzys w Libanie mocno odbija się na wszystkich. Cierpią także katolickie szkoły, dotychczas stanowiące jeden z podstawowych elementów miejscowego systemu edukacji, zarówno dla biedniejszych, jak i dla bogatszych warstw społecznych.
Przykłady podaje tutaj pracująca w placówce Notre-Dame w Sahel Alma na północ od Bejrutu s. Marie-Antoinette Saadé.
„To dla nas krzyż – wskazuje w wywiadzie dla Radia Watykańskiego zakonnica. – Musiałyśmy opuścić wioski i powierzyć nasze szkoły świeckim firmom lub przekazać je innym zgromadzeniom”. Zaznacza, że rozeznanie jest bardzo trudne, a miejscowym rodzinom niełatwo przyjąć wiadomości o zmianach.
Sytuacja kryzysu bardzo komplikuje wszystko – podkreśla s. Saadé. „Nie jesteśmy w stanie opracować realnych, konkretnych, praktycznych strategii, które pozwolą nam kontynuować naszą misję. Czego więc tak naprawdę możemy się spodziewać (…)? Na jakich gwarancjach możemy polegać? To pytania, na jakie nie mamy odpowiedzi i tak naprawdę możemy polegać tylko na Opatrzności, na Bogu, a jednocześnie na tych aniołach, których Pan nam posyła” – wyznaje zakonnica.
Dodaje, iż widzi tutaj duży problem. „Jeśli prywatny sektor edukacji religijnej upadnie, to «przesłanie Libanu» również może upaść” – zaznacza s. Saadé, odnosząc się do słów św. Jana Pawła II. Mówił on kiedyś o współistnieniu różnych religii i kultur w tym małym bliskowschodnim kraju. Bez placówek, gdzie kultura dialogu będzie praktykowana w życiu, całe to doświadczenie stanie pod znakiem zapytania – stwierdza zakonnica.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).