O księżach w Wielki Czwartek z przymrużeniem oka.
Dzwoni telefon. Odbiera wikary.
Zwykły. Czyli bez kolorowych obszywek na sutannie. Duszpasterzujący w zaciszu wiejskiej parafii. Nieobecny medialnie. Kim jest? Co robi? Jakie są jego relacje z parafianami?
Kolejna scena. Proboszcz zamówił w piekarni angielkę. Czyli taką większą bułkę. Jako że sezon turystyczny w pełni w kolejce miejscowi i wczasowicze. Pani przed nim pyta: jest angielka? – Nie ma. Przeczuwając niebezpieczeństwo ksiądz cofa się kilka kroków, czeka. Bułka pojawia się na ladzie, ale na nieszczęście pani (wczasowiczka) coś sobie przypomniała i wraca.
Ten proboszcz, bywa, zagada się z parafianami między regałami miejscowego marketu. O zdrowiu, dzieciach, radościach i smutkach. Buduje innych i sam siebie. Jak chociażby taka rozmowa.
Kobieta przeżywa śmierć męża. Piękna miłość, piękne małżeństwo. A że był człowiekiem młodym, rana wielka. Wie ksiądz, mówi w pewnym momencie, mnie żałobę uczy przeżywać mój synek (raptem sześć lat). Gdy jest mi ciężko i zaczynam płakać, przychodzi, tuli i szepcze do ucha: mamo, nie płacz, tata już nie cierpi, jest mu dobrze w niebie.
Duszpasterstwo zwykłego księdza między sklepowymi regałami. Dwie strony zbudowane. Bo nie jest tak, że to proboszcz buduje parafian. Częściej oni proboszcza.
Bywa, przyjadą do małej parafii goście i są zgorszeni, przysłuchując się rozmowom. Terenia, Krzysiu, Jędrek, Ewunia… Jak to?! – zgorszeni pytają. Gdzie szacunek, godność rozmówcy? Co za spoufalanie się? Opowiadam wówczas taką historię. Przychodzi do kancelarii kobieta. Pani Halino… Jaka pani? – słyszy proboszcz. No, nie wypada… Jak nie wypada… Co to za ojciec mówiący swoim dzieciom „pani”.
Zwykli księża wizjonerami może nie są. Retorami też. Bywa, coś dukają pod nosem. Ale wiedzą, że najważniejsze są relacje, zaufanie. Na nich można budować resztę.
Z ojcostwem bywa czasem tak... Wychodzi lekko zawiany na drogę i zatrzymuje samochód, nie za bardzo mając świadomość kto siedzi za kierownicą. Przy następnym spotkaniu słyszy: Franek, jak jeszcze raz będziesz chciał mnie zatrzymać, to nie będę objeżdżał cię rowem, ale wyjdę i tak ci przygrzmocę, że nie będziesz wiedział, gdzie wschód, gdzie zachód i gdzie droga do domu. – E, nie zrobi proboszcz tego… - Właśnie, że zrobię, bo ja tu jestem ojcem parafii. Cisza… Po chwili Franek, patrząc proboszczowi w oczy, cichym głosem dodaje: a może by się i nawet przydało…
Stary, nieżyjący już proboszcz, radził kiedyś młodemu. Gdy przyjdą coś robić przy kościele wódki im nie nieś. Spoufalą się, ale stracisz szacunek. Kup im dwie paczki dobrych fajek, poczęstuj, usiądź i zakurz z nimi. Pogadaj o zwykłych sprawach, słuchaj. Raz, drugi, trzeci, a potem pójdą za tobą w ogień.
Trochę mało uduchowiona ta rada, ale budowanie wspólnoty, więzi, to nie tylko Eucharystia, kazania, konfesjonał. Także bycie z ludźmi. Dlatego zwykłego proboszcza spotkać można także na weselu, stypie, zebraniu strażackim, spotkaniu koła gospodyń wiejskich czy sesji rady gminnej. Przy czym w ostatnim wcale nie chodzi o wpływanie na cokolwiek, szukanie pieniędzy i popieranie jakiejś frakcji. Chodzi po prostu o bycie razem.
Stary proboszcz odszedł do domu Ojca. Na plebanii została gospodyni. Przypatrywała się nowemu nie zawsze rozumiejąc jego decyzje i styl pracy. Pewnego dnia, stawiając obiad na stole, wyrzuciła z siebie swoje niepokoje. „Kanonik był porządnym księdzem. Furtka na plebanię zawsze na klucz była zamknięta”.
Może właśnie o to chodzi w tak zwanym Kościele otwartym. By nigdy nie zamykać na klucz furtki. Gdy zastaniecie otwartą i pies przed nią nie będzie szczekał, możecie mieć pewność, że w tej parafii duszpasterzuje zwykły ksiądz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Watykan uznał cud potrzebny do kanonizacji Pier Giorgio Frassatiego.
Papież postanowił rozszerzyć na Kościół powszechny kult 16 karmelitanek bosych z Compiègne.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).
To nie wojna. T korzystanie z praw zagwarantowanych w konstytucji.