Odnowa liturgii Kościoła to nie tylko zmiany samej obrzędowości. Potrzebne jest i oczekiwane zanurzenie się wierzących w głębię Tajemnicy. Jakiej? Po prostu tajemnicy Boga obecnego w swoim ludzie.
Byłem początkującym ministrantem z dobrze obkutą „ministranturą”. Biorę to w cudzysłów, bo miała by to być modlitwa albo całego ludu, albo scholi czyli śpiewaczego zespołu liturgicznego, albo posługujących w imieniu ludu. A nie była. Wieki zredukowały ową modlitwę słowami psalmu (po łacinie) do odmruczanej bez zrozumienia przez kilku ministrantów klęczących obok celebransa czyli przewodzącego świętej liturgii księdza. To rozpoczynało każdą Mszę i zwało się modlitwą u stopni ołtarza: „Introibo ad altare Dei, ad Deum, qui laetificat iuventutem meam”. Nie rozumiecie? Myśmy też nie rozumieli. Wszechmocny bez wątpienia rozumiał. I to do tego stopnia, że jakimiś drogami niektórych do służby przy ołtarzu powołał. A słowa rzeczonego psalmu znaczyły: „Przystąpię do ołtarza Bożego, do Boga, który radością napełnia moją młodość”. Przez wieki święta liturgia była zakonserwowana w słowach łacińskich modłów, mając rangę modlitwy całego Kościoła. I bez wątpienia tym była. Jednak ludzkie bariery, mimo obkutej ministrantury, stanowiły sporą przeszkodę. Msza święta z trudem przebijała się przez wiekową, martwą tradycję.
Mimo to zawsze byli chłopcy (a dziewczyny? One sprzątały kościół i zmieniały wodę kwiatkom)… Otóż zawsze byli tacy i takie, którzy służyć chcieli Bogu przy ołtarzu. Dlatego byłem przy odrodzeniu świętej liturgii, więcej – w pewnym okresie miałem nawet swój udział w tej odnowie. Ubiegając dalszy wywód pytam, czy owa odnowa się dokonała. Przecież proces, który trwał wieki, nie może zostać przekierowany w inną stronę jednym dekretem papieża lub w trwającym dwie dekady wysiłku najbardziej nawet świadomych księży i aktywnych świeckich. Zresztą – odnowa liturgii Kościoła to nie tylko sama obrzędowość. Tu potrzebne jest i oczekiwane żywe zanurzenie się wierzących w głębię Tajemnicy. Jakiej? Po prostu tajemnicy Boga obecnego w swoim ludzie.
Szczególnym czasem w liturgii są święta. Każde, ale Wielkanocne szczególnie. Tak było od wieków. Było i jest. Wiele elementów liturgii tych Świąt jest w skali całego roku unikalne. Przede wszystkim odsłonięcie i adoracja Krzyża w Wielki Piątek. Nagromadzenie wątków, szczegółów akcji, czytań i śpiewów już samo w sobie nieomalże unosi uczestników ku niebu, nie odrywając ich jednak od ziemi. Przedziwne to stwierdzenie. Czy jednak sama postać głównego Liturga – Jezusa – nie jest postacią zgoła wyjątkową, a Jego ostateczne zwycięstwo przez Krzyż nie jest tryumfem tak prawdy, jak i życia? Jak pokierować liturgiczną akcją, by ów tryumf był widoczny i czytelny dla uczestników. Więcej – aby akcja dziejąca się w przestrzeni świątyni – wciągała wszystkich, których choćby mały okruch wiary przywiódł do kościoła. A to oznacza wielką odpowiedzialność sprawujących świętą liturgię. Zawsze, każdego dnia. Ale w dni zwane świętymi – szczególnie.
To oznacza też spory wysiłek służby liturgicznej – od najstarszych (diakonów i szafarzy eucharystii), przez ministrantów wg wieku i funkcji, przez dziewczęta ze scholi, i psałterzystki (nie zostawiajmy im tylko kwiatków), organistę z chórem i całą resztę. A księża? Oczywiście. Przewodniczący liturgii w poszczególne święte dni winien być na próbie i nią kierować, a jeśli jest księży więcej, wszystko musi być zgrane. Niby oczywiste rzeczy, ale jak znam życie, bywa różnie. I wtedy zaczyna się wielka improwizacja – największy wróg liturgii. Ha! Jeszcze zapytasz: a biskup? Myślę, że dobrze i chwalebne by było, gdyby na ostatniej próbie, gdy cała reszta już poskładana, biskup (a przynajmniej biskupi ceremoniarz) też się pojawił.
A do rodziców prośba: jeśli twoje dziecko należy do służby liturgicznej, to trzeba mu ułatwić udział w przygotowaniach. To nie zabawa, to chwała Bogu, a ludziom pożytek odnajdywania głębi paschalnej wiary. Przeszedłem wszystkie (oprócz biskupiego) stopnie liturgicznego wtajemniczenia i praktyki. Może jakiś z tego pożytek był. Chyba jednak ja sam nauczyłem się najwięcej. Bogu chwała!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.