Jak to jest z tym kultem świętych w Kościele? Podstawowe pytanie: czy święci są częścią Kościoła czy nie?
Z cyklu "Powtórka z katechezy"
Święci w Kościele i ich rola... Narosło wokół tego wiele mitów. Że nie szanujemy pierwszego przykazania, która każe czcić tylko Boga (dokładniej: stawiać Go na pierwszym miejscu), że tworzymy sobie dodatkowych pośredników w miejsce tego jedynego, jakim jest Jezus Chrystus i temu podobne. A to nie tak.
Wierzę w świętych obcowanie
Skład Apostolski, to krótsze, ale starsze Wyznanie Wiary, które powtarzamy odmawiając różaniec, po potwierdzeniu wiary w Ducha Świętego i święty Kościół powszechny ma jeszcze lakoniczną wzmiankę o wierze w „świętych obcowanie”. Cóż to takiego?
Ha, nic nadzwyczajnego. To stwierdzenie, że Kościół jest komunią (wspólnotą) świętych. A skoro tak jest, skoro Kościół jest jak Ciało, którego głową jest Chrystus, a my poszczególnymi członkami tego Ciała, to dobro jednego może być przekazywane innym (KKK 947). Dokładniej, chodzi o dwie, ściśle z sobą związane sprawy: „komunię w rzeczach świętych (sancta) i komunię między osobami świętymi (sancti) (KKK 948).
To pierwsze, rzeczy święte, to wspólna wiara, wspólnota sakramentów, wspólnota różnorakich posług i charyzmatów, służących wspólnemu duchowemu dobru (instytucja kapłaństwa, powołania zakonne, życie rodzinne, zawodowe pozazawodowe zaangażowanie w jakieś konkretne dzieła), czy w jakieś mierze także wspólnota dóbr (bo mamy obowiązek troszczyć się o biednych). Wszystko co robimy w duchu miłości, przynosi korzyść całej wspólnocie; gdy grzeszymy, całej wspólnocie szkodzimy, zubożamy ją, ranimy. To chyba jasne, nic w tym nadzwyczajnego. Teraz trzeba tylko zapytać, czy to drugie, komunia (wspólnota) między świętymi, dotyczy to tylko tych, którzy razem z nami żyją teraz na ziemi? A co z tymi, którzy zmarli?
W niebie albo w czyśćcu
Jest pewnym paradoksem, gdy wierząc iż Chrystus nas zbawił i że po śmierci czeka nas niebo (przynajmniej taką mamy nadzieję) traktujemy zmarłych, jakby przestawali istnieć. To jest w końcu to życie po śmierci czy go nie ma? Jeśli jest, jeśli zmarli gdzieś są, to cóż bezbożnego w tym, że, podobnie jak naszych braci czy siostry na ziemi, prosimy ich o wstawiennictwo? I cóż dziwnego, że za tych, którzy być może przed niebem potrzebują jeszcze oczyszczenia czyśćca, modlimy się tak, jak nieraz modlimy się za naszych bliskich żyjących z nami na ziemi? Kościół to nie tylko wspólnota żyjących na ziemi z Bogiem; to wspólnota z tymi także, którzy już zmarli i albo już oglądają Boga twarzą w twarz, albo dostąpią nieba już niebawem. A konsekwencją tego jest zarówno praktyka proszenia świętych o wstawiennictwo, jak i modlitwa za tych, którzy są jeszcze w czyśćcu (więcej o tym, co po śmierci w następnej katechezie).
To, co nazywamy kultem świętych jest więc konsekwencją wiary w świętych obcowanie; w to, że jesteśmy wspólnotą i nie zmienia tego nawet śmierć (chyba że zmarły trafi do piekła). Na pewno jednak strzec należałoby się takiego stawiania sprawy, jakoby jakiś święty mógł pomóc tam, gdzie nawet nie pomoże sam Pan Jezus. Święci to nie bogowie. Jeśli święty jest w stanie dać nam jakąś łaskę, także łaskę cudownego uzdrowienia ciała czy duszy, to tylko dzięki Bogu; tylko jako ten, który wyprosi nam u Boga tę łaskę. Bo od Boga wszystko zależy. Prośba o wstawiennictw jest więc jednym przejawów naszego kultu świętych. Ale nie musi być jedynym.
Innym chyba też bardzo ważnym, jest ich naśladowanie. Wszyscy oczywiście powinniśmy naśladować Jezusa, tyle że to w praktyce mało konkretne. Przecież nie będziemy nauczać z taką mocą jak On, nie będziemy działać takich cudów jak On, ani też zapewne tak jak On nie zostaniemy za swoje przekonania ukrzyżowani. Święci pomagają nam spojrzeć na sprawy konkretniej. Ot, umiejętność przyznania się do grzechu gwałtownika świętego Piotra, umiejętność usunięcia się w cień pierwszego z powołanych apostołów, św. Andrzeja, umiłowanie prostoty i ubóstwa u świętego Franciszka, służba biednym świętego brata Alberta czy świętej Jadwigi... Święci w różnoraki sposób przekładają świętość na konkret życia. I dlatego poprzez ich przykład nam też łatwiej stać się świętymi.
Dodajmy jeszcze jedno: tych, którzy osiągnęli już niebo jest na pewno znacznie więcej niż tych, których Kościół oficjalnie świętymi czy błogosławionymi ogłosił. Pewnie niejeden z nas znał takich „anonimowych świętych”; spotkał się z nimi w rodzinie, wśród znajomych. Wszyscy którzy zmarli, a którzy są w niebie, są świętymi. To ich uroczystość – „oficjalnych świętych” nie wyłączając, obchodzimy 1 listopada.
Najświętsza Maryja – ikona Kościoła
Szczególne miejsce wśród świętych zajmuje Najświętsza Maryja Panna, Matka Boża.. zostawmy tytuły, bo wymieniać można by całą litanię. Szczególne, bo z Niej narodził się Syn Boży, Jezus Chrystus. Ale nie tylko o to chodzi. Jest ikoną Kościoła. To znaczy obrazem tego, czym jest i jaki powinien być Kościół; wzorem dla każdego chrześcijanina....
Teologowie mówią o czterech dotyczących Maryi prawdach wiary, mających rangę dogmatu. To po pierwsze, wynikająca ze świadomości tego, kim był Jezus, prawda, że można Ją nazywać Matką Boga. Przypomnijmy: wierzymy, że w jednej osobie Jezusa połączyły się dwie, pełne natury: boska i ludzka. Maryja, która „poczęła z Ducha Świętego” jest matką ludzkiej natury Jezusa. Ale że chodzi o jedną osobę, można ją nazywać Matką Boga.
Druga prawda jest z poprzednią związana: chodzi o Dziewicze Macierzyństwo. Czyli – jak już wspomniano – o to, że Maryja poczęła Jezusa „z Ducha Świętego”, bez udziału mężczyzny. Trzecia to Jej Niepokalane Poczęcie: wierzymy, że Pełna Łaski (jak nazwał Maryję w scenie zwiastowania Archanioł Gabriel) urodziła się bez grzechu pierworodnego; w przewidywaniu tego, czego dokona Chrystus, Ona została tą łaską obdarowana „awansem”. A czwarta to nasze przekonanie, że Maryja nie umarła jak każdy inny człowiek, ale już i z ciałem i dusza została wzięta do nieba.
Warto to zauważyć, bo mówi się czasem, że wywyższamy w ten sposób Maryję: w każdej z tych prawd wiary nie chodzi o Jej zasługi, ale o daną jej przez Boga łaskę. Tak naprawdę czcimy w ten sposób Boga, który tych wielkich łask udzielił człowiekowi, Maryi. I właśnie w tym obdarowaniu – choć nie tylko – doskonale widać owo bycie przez Maryję obrazem, ikoną Kościoła. Obdarowani przez Boga też mamy żyć bez grzechu, prawda? My też, czyści i nie skalani żadnym brudem, mamy dawać dzisiejszemu światu Boga (Dziewicze Macierzyństwo i Boże Macierzyństwo). No i naszym celem też jest niebo. Nie tylko naszych dusz, ale nas całych: z ciałem i duszą. Maryja jakby zapowiada nasz los...
A zasługa Maryi? To wyrażone w scenie zwiastowania i konsekwentnie powtarzane przez całe życie mówienie Bogu „tak”. To drugi powód, dla którego widzimy w Maryi ikonę Kościoła: jest on, wszyscy jego członkowie są wezwani, do wiernego mówienia Bogu „tak”; do szanowania Jego woli i życia wedle tego, co nam polecił (w głównej mierze chodzi o prawo moralne, przykazania).
Spośród wszystkich świętych Maryja, Matka naszego Pana Jezusa Chrystusa, jest najświętsza. I tak jak wszyscy inni święci, należy do wspólnoty Kościoła. Dlatego ją też, bez obaw o umniejszanie czci należnej Bogu, możemy prosić o wstawiennictwo.
To ostatnia z katechez w temacie dotyczącym Kościoła jako takiego. Zostały w niej zasygnalizowane kolejne tematy: sprawa tego, co po śmierci, kwestia skuteczności modlitw i działania sakramentów, sprawa pełnienia woli Bożej.... O tym wszystkim w kolejnych odcinkach „Powtórki z katechezy”. Na dziś niech tyle wystarczy. Lektura?
Już polecam:
I trochę wyprzedzająco, ale jednak związane z tematem tej katechezy:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.