W ostatnim roku zgłoszono ponad cztery tysiące przypadków antysemityzmu, w tym co najmniej kilkaset aktów fizycznej napaści. Mimo szokujących danych w Wielkiej Brytanii nadal organizowane są propalestyńskie i jawnie antysemickie demonstracje.
„Szybkie tempo mobilizacji brytyjskich antysemitów 7 października i bezpośrednio potem, sugeruje, że przynajmniej początkowo ten wzrost nienawiści był raczej uczczeniem ataku Hamasu na Izrael, a nie gniewem z powodu izraelskiej reakcji militarnej w Gazie” – komentują autorzy raportu, analitycy organizacji Community Security Trust (CST). Jak podaje m.in. Daily Mail: od 7 października każdy posterunek policji, na terenie całego kraju, odnotował co najmniej jeden incydent o charakterze antysemickim. Ich liczba wzrosła o 147 procent w 2023 r., osiągając rekordowy poziom. Na 4103 przypadków (1662 w 2022 r.) mowa jest o liczbie 266 brutalnych napaści. Najwięcej od co najmniej 40 lat. Odnotowano przypadki ciężkiego pobicia, wjeżdżania pojazdami w pieszych, groźby śmierci, antysemickie graffiti, obrzucanie ofiar kamieniami, cegłami czy butelkami, usuwanie religijnych akcesoriów. „Niepokojący odsetek” incydentów dotyczył antysemickich zachowań u dzieci. 379 przypadków dotyczyło osób poniżej 18. roku życia.
Z raportu organizacji Community Security Trust wynika, że w 955 zdarzeniach sprawcy odwołali się do Holokaustu, Hitlera lub nazistów. W 184 przypadkach gloryfikowano Holokaust. Odnotowano 182 przypadki „zniszczenia i profanacji mienia żydowskiego”, w tym m.in. dewastacje na cmentarzach, w synagogach, firmach lub organizacjach, w szkołach żydowskich. Pod koniec ubiegłego roku media opublikowały zdjęcie ulicznego plakatu, przedstawiającego niemowlę porwane przez Hamas, plakat zamazano swastykami, a jedną z nich narysowano na czole dziecka.
Allister Heath, opiniotwórczy publicysta dziennika Telegraph, pisze o powrocie antysemityzmu, który nie tylko zagraża 292-tysięcznej społeczności żydowskiej w Wielkiej Brytanii, ale jest „aktem oskarżenia pod adresem społeczeństwa, które cofa się w ciemność”. Wspominając pogromy Żydów, do których doszło w 1947 r. w Leeds, Liverpoolu i Manchesterze, dziennikarz wskazuje na niekończące się marsze propalestyńskie, naznaczone rażącym, otwartym antysemityzmem; na obwinianie ofiar i rozpowszechnianie rażących kłamstw, zaprzeczających okrucieństwom Hamasu. Wskazuje na obsesyjną wręcz delegitymizację Izraela, państwa stanowiącego zaledwie jedną czwartą obszaru Bliskiego Wschodu i będącego jedyną w tej części świata demokracją wieloreligijną. „Śmierdzi to powtórką z lat trzydziestych XX wieku. Jakże się myliliśmy myśląc, że instytucje naszego liberalnego państwa zapobiegną prześladowaniom mniejszości i że nasza klasa rządząca nie pozwoli, aby jakakolwiek część populacji została otwarcie znienawidzona i ponownie odrzucona. Jak ujął to Lord Sacks: ‘nienawiść, która zaczyna się od Żydów, nigdy nie kończy się na Żydach… pojawienie się antysemityzmu w kulturze jest pierwszym objawem choroby, wczesnym sygnałem ostrzegawczym zbiorowego załamania”.
Z kolei rabin David Mason na antenie TalkTV wezwał do „uświadomienia sobie”, że wzrost antysemityzmu to efekt demonizowania Izraela. W jego opinii nieustannie odbywające się marsze poparcia dla Palestyńczyków, z ostrymi akcentami antysemickimi, pokazują słabość organizacji życia społecznego w Zjednocznym Królestwie.
„Prawdopodobnie trzeba włożyć więcej pracy w rozmowę i dialog. Straciliśmy w tym społeczeństwie zdolność do dialogu, nie rozmawiamy ze sobą. Marszów jest tak wiele, a czasem tak zjadliwych, trudnych i agresywnych w niektórych sformułowaniach, że po prostu musi nastąpić jakaś zmiana w sposobie, w jaki faktycznie sobie z tym radzimy”.
Tymczasem u progu Wielkiego Postu kardynał Vincent Nichols wezwał Kościół w Anglii i Walii do organizacji 8 marca Dnia Modlitwy o Pokój w Ziemi Świętej. W swoim przesłaniu pisze: „Nalegam, abyśmy kontynuowali nasze wysiłki, zwłaszcza w modlitwie. Dlatego proszę, aby w piątek 8 marca w całej diecezji skupiono się szczególnie na modlitwie za Ziemię Świętą”.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.