Papież Franciszek odwiedzi w sierpniu odwiedzi Papuę-Nową Gwineę – zapowiedziały władze tego kraju. Według francuskiego dziennika „La Croix” podróż mogłaby objąć także dwa sąsiednie państwa: Indonezję i Timor Wschodni. Wizyta w tych trzech krajach była planowana w 2020 roku, lecz nie doszła do skutku z powodu pandemii.
Pobyt w Papui-Nowej Gwinei, pierwszym państwie Oceanii, które odwiedziłby Franciszek, ma potrwać trzy dni. Byłaby to trzecia papieska wizyta w tym kraju – poprzednio był tam dwukrotnie św. Jan Paweł II w dniach: 7-10 maja 1984 roku i 16-18 stycznia 1995 roku. Odwiedził on również Indonezję i Timor Wschodni, który wówczas był jej częścią (w dniach 9-14 października 1988).
„La Croix” zauważa, że do papieskiej wizyty w Papui-Nowej Gwinei, której jeszcze nie potwierdziła oficjalnie Stolica Apostolska, doszłoby w szczególnie napiętym kontekście politycznym. W połowie stycznia wprowadzono tam stan wyjątkowy w związku z zamieszkami w dwóch miastach: w stołecznym Port Moresby i w Lae, które wywołała pogłoska, że policjantów i pracowników sektora publicznego czeka obniżka wynagrodzeń w formie dodatkowego podatku nałożonego na nich.
Franca Giansoldati z włoskiego dziennika „Il Messaggero” podkreśla, że wyjazd 87-letniego papieża „praktycznie na drugi kraniec planety” byłby najdłuższą podróżą zagraniczną w czasie jego pontyfikatu. Łącznie z ewentualną wizytą w Indonezji i Timorze Wschodnim trwałaby ona około 10 dni. Wymaga to jednak ponad 30 godzin lotu i zmiany strefy czasowej o dziewięć godzin.
Dziennikarka przypomina, że podróż do Papui-Nowej Gwinei była od dawna w papieskich planach. Franciszek chce odwiedzić ten obszar świata, który uważany jest za „najbardziej widoczną granicę zmian klimatycznych, z wieloma małymi wyspami, które zostały już zatopione przez wzrost poziomu wód” oceanicznych. Byłaby to dla papieża okazja do zabrania po raz kolejny głosu w sprawie przeciwdziałania zmianom klimatu.
Kościół w Papui-Nowej Gwinei istnieje od 130 lat. Chrześcijanie stanowią zdecydowaną większość (95 proc.) mieszkańców tego kraju, z czego protestanci - ponad 65 proc., zaś katolicy nieco ponad jedną czwartą.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.