To nie afront, ale wprowadzenie protokołu w życie - tak Watykan wyjaśnił w piątek opisane przez "Corriere della Sera" zdarzenie z udziałem przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, którego zabrakło na liście osób mogących podejść do papieża.
Sytuacja ta miała miejsce po mszy beatyfikacyjnej Jana Pawła II 1 maja, gdy Barroso wraz z żoną oraz wiceprzewodniczącym KE Antonio Tajanim usłyszeli od przedstawiciela Watykanu, że nie mogą podejść wraz z prezydentami, premierami i koronowanymi głowami do Benedykta XVI, by go pozdrowić.
Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi, poproszony o komentarz do tej sprawy, oświadczył, że po mszy do papieża mogli podejść wyłącznie szefowie państw i rządów i że zakomunikowano wcześniej delegacji Unii przy Stolicy Apostolskiej, że będzie mógł to uczynić w imieniu UE przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.
"Także udział przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso i przewodniczącego Parlamentu (Europejskiego) Jerzego Buzka w beatyfikacji zostały oczywiście gorąco docenione, chociaż z powodu jednolitości procedur protokołu te dwie osobistości nie mogły niestety osobiście pozdrowić papieża z tej okazji" - podkreślił watykański rzecznik.
Zapewnił również: "Nie ma żadnego powodu, by mówić o mniejszym szacunku i uznaniu dla instytucji europejskich ze strony Stolicy Apostolskiej, a pozdrowienie przewodniczącego Van Rompuya przez papieża miało na celu wyrażenie takiego uznania".
Dziennik "Corriere della Sera" ujawnił, że kiedy po mszy na Placu św. Piotra Barroso z żoną i wiceprzewodniczącym Komisji chcieli iść wraz z przywódcami państw i rządów w stronę bazyliki na spotkanie z papieżem, usłyszeli od przedstawiciela watykańskiego urzędu ds. ceremoniału, że nie ma ich na liście osób upoważnionych do podejścia do Benedykta XVI.
"Zamurowało ich" - dodała gazeta, według której rozpoczęły się następnie "upokarzające rokowania" z księdzem z Watykanu, by wyjaśnić, kim jest Portugalczyk, który chce pozdrowić papieża.
Ostatecznie ksiądz przepuścił po naleganiach Barroso i - nie bez kłopotów - jego żonę. Oboje ustawili się w kolejce prezydentów i premierów oraz koronowanych głów, by podejść do papieża.
Dziennik dodał, że im więcej mijało czasu, tym większy panował w tej kolejce ścisk i zamieszanie. Po długim oczekiwaniu Barroso zdał sobie sprawę, że nie ma szans na uścisk dłoni z Benedyktem XVI. Dlatego, jak podała włoska gazeta, "odwrócił się na pięcie" i zirytowany wyszedł.
W artykule zamieszczono zdjęcia ze spotkań Benedykta XVI z szefami państw i rządów, do jakich wówczas doszło. Papież widział się m.in. z oskarżanym o despotyzm prezydentem Zimbabwe Robertem Mugabe.
Ale to nie jedyny afront, jaki spotkał 1 maja najwyższych rangą reprezentantów Unii Europejskiej - zauważył autor artykułu. Cała reprezentacja UE z Barroso, Hermanem Van Rompuyem i Jerzym Buzkiem na czele została posadzona nie na miejscach dla najważniejszych gości, ale wśród niższych rangą delegacji.
Według dziennika kierownictwo UE rozważało nawet wystosowanie noty protestacyjnej do Watykanu. Jednak od tych zamiarów Bruksela odstąpiła.
Komentator "Corriere della Sera" wyraził przekonanie, że całe to niefortunne zdarzenie oddaje nastrój relacji, jakie panują między Watykanem a Unią Europejską, oskarżoną o spychanie na margines symboli chrześcijańskich.
"I pomyśleć, że w imię laicyzmu szefowie Komisji Europejskiej zostali w Brukseli skrytykowani przez prasę, kiedy zapowiedzieli swój udział w beatyfikacji Jana Pawła II" - podsumował publicysta.
Włoska agencja Ansa przytoczyła słowa niewymienionego z nazwiska rzecznika Komisji Europejskiej, który powiedział, że przy okazji beatyfikacji papieża rzeczywiście doszło do incydentu protokolarnego między Watykanem a UE. Ale to "nie zakłóca naszych relacji, które są bardzo dobre"- oświadczył rzecznik KE.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).