Prawodawstwo polskie (Art 304 § 1 i 2) zupełnie nie przewiduje karania za brak denuncjacji pedofilii, a przewiduje jedynie tak zwany „społeczny obowiązek” zawiadomienia prokuratora lub Policji o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu.
W związku z opublikowanym 16 maja 2011 roku przez Stolicę Apostolską „Okólniku do Konferencji Episkopatów w sprawie opracowania «Wytycznych» dotyczących sposobów postępowania w przypadku nadużyć seksualnych popełnionych przez duchownych wobec osób niepełnoletnich” pojawiło się pytanie:
Czy w Polsce biskup ma obowiązek zadenuncjować księdza pedofila?
Rzeczywiście w dokumencie czytamy: „Nadużycie seksualne osób niepełnoletnich nie jest tylko przestępstwem kanonicznym, lecz także przestępstwem ściganym przez prawodawstwo cywilne. Chociaż relacje z władzami cywilnymi nie są jednakowe w poszczególnych krajach, niemniej jednak ważna jest współpraca z nimi w zakresie własnych kompetencji”. Z tego powodu warto przyjrzeć się polskiemu prawodawstwu w tej dziedzinie.
Rzeczywiście polskie prawo przewiduje karanie za brak denuncjacji, ale dotyczy to jedynie kilku bardzo dokładnie określonych najcięższych przestępstw:
1) ludobójstwa (art. 118 k.k.)
2) zdrady głównej lub zamachu na Rzeczpospolitą Polską (art. 127 k.k.)
3) zamachu stanu (art. 128 k.k.)
4) szpiegostwa (art. 130 k.k.)
5) zamachu na życie Prezydenta Rzeczypospolitej (art. 134 k.k.)
6) zamachu na jednostkę Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej (art. 140 k.k.)
7) zabójstwa (art.148 k.k.)
8) sprowadzenia zdarzenia powszechnie niebezpiecznego (art. 163 k.k.)
9) porwania statku wodnego lub powietrznego (art. 166 k.k.)
10) wzięcia zakładnika (art. 252 k.k.)
Przepis ten dotyczy także dziennikarzy obowiązek lekarzy, którzy uzyskali informacje o przestępstwie w ramach ich praktyki zawodowej, ale nie dotyczy już adwokata, który uzyskał określoną wiadomość w związku z udzieleniem pomocy prawnej, ani duchownego, który dowiedział się o przestępstwie przy spowiedzi.
Co w takim razie z pedofilią, czyli z grupą przestępstw, bo to nie jest tylko jedno przestępstwo, z Art. 200 § 1i 2, Art. 197 § 1-3, Art. 191 § 1 oraz Art. 207 § 1-3 ? Otóż w tych przypadkach jest inaczej.
Prawodawstwo polskie (Art 304 § 1 i 2), w przeciwieństwie do prawodawstwa np. Francji lub Belgii, zupełnie nie przewiduje karania za brak denuncjacji pedofilii, a przewiduje jedynie tak zwany „społeczny obowiązek” zawiadomienia prokuratora lub Policji o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu. Obowiązek społeczny to jednak nie to samo co obowiązek prawny, bo niepodporządkowanie się temu nakazowi nie pociąga za sobą żadnych sankcji karnych, choć niewykonanie tego obowiązku może spotkać się z sankcją moralną i potępieniem społecznym. Ów społeczny i moralny obowiązek zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa dotyczy każdego – nie tylko pokrzywdzonego czy naocznego świadka, ale również osobę czy instytucję państwową lub samorządową, która w wiarygodny sposób dowiedziała się o popełnieniu przestępstwa. Dodatkowo prawodawca umożliwił zawiadamiającemu zastrzeżenie swych danych dotyczących miejsca zamieszkania do wyłącznej wiadomości prokuratora, w przypadku, gdy zachodzi uzasadniona obawa użycia przemocy lub groźby bezprawnej wobec niego lub osoby mu najbliższej.
Z tego powodu w polskim systemie prawnym, biskupa prawo nie zmusza do denucjacji duchownego, czy jakiejkolwiek innej osoby, a tym bardziej, gdy źródłem tej informacji jest „foro interno”, a więc ze spowiedzi lub kierownictwa duchowego. Oczywiście, pozostaje obowiązek moralny, ale i ten jest kwestią bardzo delikatną, bo biskup nie dysponuje aparatem śledczym i musi w swoim sumieniu ocenić merytoryczną wartość oskarżeń, biorąc pod uwagę z jednej strony dobro duchowe domniemanej ofiary, a z drugiej strony zasadę domniemania niewinności ewentualnego sprawcy. W tym kontekście należy przypomnieć przypadek tzw. afery d’Outreau we Francji w roku 2004 gdzie na podstawie fałszywych zeznań i błędnych ekspertyz psychologicznych i presji medialnej, skazano 13 osób, w tym cztery na wyroki od 15 do 20 lat więzienia. Wyrok i kilka lat więzienia zupełnie złamał życie grupie całkowicie niewinnych ludzi, a jedną z nich doprowadził nawet do samobójstwa!
Dlatego w przypadku pozyskania wiedzy o oskarżeniach tego rodzaju wobec duchownych lub świeckich pracowników Kościoła, każdy biskup musi zachować i determinację i roztropność, aby w miarę swoich kompetencji i możliwości szukać prawdy, nie popadając jednocześnie w skrajności tuszowania, albo rozdmuchiwania afery.
Dodatkową kwestią jest ewentualne materialne zadośćuczynienie ofiarom pedofilii. Uważam, że jest ono ważne, ale nie widzę żadnego powodu, aby dokonywała cała wspólnota kościelna, bo to jest niczym nieuzasadniona odpowiedzialność zborowa. Zresztą Kościół w przypadku pedofilii duchownych lub świeckich, sam jest ofiarą, bo jest to występek przeciw Kodeksowi Prawa Kanonicznego, a jest jednocześnie bardzo ciężkim grzech uderzający w świętość Kościoła, a także publiczny skandal i zgorszenie niszczące jego wiarygodność w głoszeniu Ewangelii.
Gdyby zastosować taki rodzaj odpowiedzialności zbiorowej jak w przypadku Kościoła także w innych przypadkach pedofilii to dla przykładu za nauczyciela pedofila powinni by zapłacić odszkodowanie Ministerstwo Edukacji Narodowej, a nic takiego nigdy nie ma miejsca. Z tego powodu uważam, że nawet w przypadku skazania za pedofilie duchownego, bezprawne jest stosowanie odpowiedzialności zbiorowej i to on sam, a nie Kościół, powinien pokrywać ewentualne odszkodowania.
Choć ukraińska młodzież częściej uczestniczy w pogrzebach niż weselach swoich rówieśników...
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).