- Przyjaźń jest jak wino. Im starsza, tym wyborniejsza - mówi Maria Braun-Gałkowska. Przyjaźń ludzi powiązanych przez Papieża Polaka przetrwała dziesięciolecia. Dziś spotykają się i wspominają…
Na rękach i na kolanach
Wiadomość o biskupiej nominacji ks. Wojtyły nadeszła podczas wakacji. – Dyskutowaliśmy właśnie w Świętej Lipce nad maszynopisem „Miłości i odpowiedzialności”. Wuj leżał sobie na trawie podparty na łokciach, słuchał bardzo pilnie, notował, poprawiał. Był ogromnie zażenowany, gdy wnieśliśmy go na rękach do autobusu – opowiada profesor Gałkowski. – Później seminaria coraz częściej odbywały się w Krakowie. Najpierw w budynku kurii przy ul. Kanoniczej, później przy ul. Franciszkańskiej. Były one często przerywane przez księży, kurialnych urzędników. Jeden z nich za każdym razem przyklękał do ucałowania pierścienia, co w sposób widoczny zawstydzało młodszego księdza biskupa. Bronił się nieskutecznie gestami i postawą ciała. Wreszcie poradził sobie i... także ukląkł. Pomogło – wspomina.
Profesor Gałkowski przywołuje także drogę na Sikornik. – Tak sobie przemoczyłem tam buty w miękkim śniegu, że oddał mi swoje zapasowe skarpety. Ksiądz Wojtyła pamiętał też zawsze o kłopotach swych studentów. Do dziś mam jego kartki, w których pisze o swojej modlitwie o zdrowie, a później o pokój duszy moich rodziców – opowiada. – Miał czas dla wszystkich. Kosztem swojego. Ciągle był w związku z tym spóźniony. W Lublinie śmialiśmy się często, że na wykłady przychodzi według czasu środkowo-krakowskiego.
Nocleg na stole
Trochę inaczej niż byli studenci wspominają papieża jego dawni współpracownicy. Profesor Stefan Sawicki w latach 1971–1983 był prorektorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Pamiętam, jak jeszcze w latach 50. XX w., będąc młodym asystentem, miałem przydzielone miejsce i byłem jedynym stałym mieszkańcem uczelnianego hoteliku przy ul. Szopena 29. Dzięki temu miałem okazję poznawać zatrzymujących się w nim ludzi, ich zwyczaje i zachowania. W hoteliku był tylko jeden pokój jednoosobowy i każdy z profesorów marzył, by to w nim właśnie się zatrzymać. Niektórzy wręcz domagali się tego przywileju i w związku z tym dochodziło nawet do zabawnych kłótni o „pojedynkę” – wspomina profesor Sawicki. – W tym też hoteliku zatrzymywał się między innymi dojeżdżający z Krakowa ks. doc. Karol Wojtyła. Zwróciło moją uwagę to, że nigdy się o ten osobny pokój nie ubiegał. Szedł zawsze tam, gdzie było wolne łóżko. Nie wybierał ani miejsca, ani osób, z którymi miał przez kilka dni wspólnie mieszkać – dodaje. Księdzu Wojtyle zdarzyło się też spać w tym hoteliku na stole – jak opowiadają inni współpracownicy – bo nie było już żadnego wolnego miejsca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).