Czy można nauczyć się uwielbienia? Czy Bogu jest ono do czegokolwiek potrzebne? Na te pytania odpowiada Marta Miłuńska.
Marcin Jakimowicz: Skąd wiesz, że w niebie nie będzie panowała głucha cisza?
Marta Miłuńska: Bo gdyby to była niebiańska norma, to Jan nie zanotowałby w Apokalipsie, że „nastała cisza jakby na pół godziny”. To było odstępstwo od reguły. Zachwyca mnie dynamika Apokalipsy: starcy padają na twarze, narody powstają i upadają, a Kościół? Uwielbia. Bestie powstają i upadają, ale Kościół nie zajmuje się nimi. Zajmują się nimi aniołowie, a Kościół oddaje chwałę „Siedzącemu na tronie” i Barankowi. To jego misja. Cisza również ma swoją rolę, jest chwilą spotkania z tym, co się we mnie dzieje, nazwaniem tego po imieniu. Kiedy popatrzysz na to z perspektywy psychologicznej – jest bardzo istotna. W terapii jest momentem „uważnienia”, wsłuchania się w siebie. Nie ma zasady „cisza jest dobra, a głośna modlitwa zła”. Modlenie się głośno jest ogromnym darem. Dlaczego? W ciszy słuchasz, dźwiękiem wyrażasz. A Bóg zapragnął przecież, byśmy wydawali dźwięki. Gdy człowiek się rodzi, to nie siedzi cicho, ale drze się wniebogłosy, wtedy lekarze wiedzą, że noworodek żyje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.