Cena dobrego wizerunku, wartość dobrego imienia czy sława świętości to tematy trzydniowych debat Gdańskiego Areopagu (25–27 marca br.), których wspólnym mianownikiem była kolejna alegoria umieszczona na gdańskiej Złotej Bramie.
Sławna czy niesławna Polska?
O to, czy sława jest bardziej etosem czy raczej towarem wizerunkowym, spierali się m.in. Włodzimierz Cimoszewicz, były premier i marszałek Sejmu, Andrzej Nowak, historyk, sowietolog i profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, oraz Paweł Śpiewak, również profesor, socjolog i historyk idei z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Greckie i rzymskie pojmowanie sławy nie oznacza, że nazwisko znajdzie się w nagłówkach gazet, ale że przejdzie do nieśmiertelności – wyjaśnił prof. Nowak, przywołując jako przykład ojców założycieli Unii Europejskiej. Im bowiem, niezależnie od tego, czy o nich pamiętamy i ich szanujemy, zostanie przyznana wieczna, nieśmiertelna, nieprzemijająca sława. Niestety, zdaniem profesora z UJ, Polacy mają złe zdanie o sobie. Być może dlatego, że u podstaw sławy Polski leżało męczeństwo św. Wojciecha, które dobrze wizerunkowo wykorzystał Bolesław Chrobry, wykupując ciało męczennika i organizując zjazd gnieźnieński. – Ceną tej sławy przez kolejne wieki było męczeństwo i ofiara. Ale nie tylko Polska ma taką historię – wyjaśnia historyk i dodaje, że bitwy pod Wiedniem w 1683 roku czy pod Warszawą w 1920 r. też pociągnęły za sobą straty, ale przydały nam szacunku w świecie.
Zdaniem profesora Nowaka, świat licytuje się dzisiaj na ofiary, choć jego zdaniem nie są one jedynym źródłem naszej sławy na arenie międzynarodowej. Aukcja jednak trwa. Przykładem jest Federacja Rosyjska, która czyni ogromne wysiłki na rzecz upamiętnienia ofiar ostatniej wojny światowej. Także Niemcy produkują filmy upamiętniające ofiary wśród Niemców walczących z nazizmem. – Skutkiem tego jest fakt, że na defiladzie zwycięstwa to kanclerz Niemiec zasiada obok prezydenta Rosji, a nie premier czy prezydent z Polski – mówi.
Z taką opinią nie zgodzili się ani prof. Śpiewak, ani premier Cimoszewicz. Pierwszy podkreślił, że wizja historii prof. Nowaka, wizja ofiar uprawniają nas fałszywie do poczucia niewinności, że nigdy nic złego nikomu nie zrobiliśmy. – Sławę można budować nie przez tworzenie jednostronnej wizji przeszłości, ale wizji pełnej, niekiedy dla nas gorzkiej – argumentował. Zdaniem W. Cimoszewicza, Polska może zbudować sławę na obrazie pozytywnym, jako kraj „twórczego napięcia”. Po to, żeby przyciągać do nas gigantyczne pieniądze, które oznaczają inwestycje, co będzie procentować w przyszłości. Zdaniem premiera, zmienia się też myślenie Polaków o sobie. Młode pokolenie postrzega siebie znacznie lepiej niż ich rodzice.
Zdaniem prof. Nowaka, są to jednak działania krótkoterminowe. Historyk uważa, że należy docierać do masowej wyobraźni, zadbać o pamięć i polską rację stanu, tak jak to zrobił prezydent Gruzji Saakaszwili, który zamówił w Hollywood film o wojnie rosyjsko-gruzińskiej z 2008 roku. Na świecie Polska jest postrzegana jako kraj specyficzny i wyjątkowy. Szkoda tylko, że owa wyjątkowość jest oparta na cieszącej się w Niemczech ogromnym uznaniem prozie Stasiuka, który pokazuje Polskę jako kraj ludzi bez zębów i kraj brudnych toalet.
Prowadzący dyskusję dziennikarz Maciej Wierzyński, próbując nieco rozładować atmosferę, przytoczył jedną z udanych kampanii reklamowych polskiej wódki w Ameryce. – Polska została pokazana jako kraj produkcji ziemniaków, i to metodami tradycyjnymi. Wóz jechał nie na gumach, ale na obręczach, wioząc kartofle – podkreślił. Efekt? Wódka znikła z półek! Zdaniem Wierzyńskiego, nie wiadomo, czy Amerykanie uwierzyliby nam, gdybyśmy reklamowali się jako producenci komputerów. – Ta promocja była dobra dla wódki, ale czy dla Polski? – zapytał nieco retorycznie i smutno prof. Nowak.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).