Sudan wciąż jest pogrążony w chaosie. Tygodniowy rozejm złamano już w trzecim dniu. W Chartumie trwają bombardowania; panuje panika i bezprawie; kolejne instytucje padają ofiarą rabunków.
Rozejm zawarty 20 maja między wojskiem, a tzw. „Siłami Szybkiego Wsparcia” miał umożliwić przemieszczenie się ludności cywilnej i dotarcie pomocy humanitarnej. O jego złamanie obie strony oskarżają się wzajemnie.
„Gangi żołnierzy i cywilów plądrują fabryki, sklepy i domy, również dlatego, że ludzie są głodni i nie mogą znaleźć pożywienia” – relacjonuje agencji SIR Fabrizio Cavaletti, szef biura afrykańskiego Caritas Włochy. Tylko sama placówka Lekarzy bez Granic została już kilkanaście razy napadnięta. W czasie jednego z najść odłączono lodówki, przez co zmarnowano tak wiele leków, będących skądinąd na wagę złota.
Działacz Caritas wskazuje również, iż „istnieje ryzyko epidemii z powodu wielu ciał zalegających na ulicach”. Ludzie boją się też rozprzestrzenienia wojny domowej, zwłaszcza, że walki między wojskiem oraz bojówkami w niektórych miejscach już rozbudziły konflikty etniczne. Sytuacja jest bardzo delikatna i może dojść do masakr.
Grupą potrzebującą szczególnej pomocy są Południowi Sudańczycy. Uciekają przed przemocą, nie mając niczego ze sobą. „Potrzebujemy żywności i podstawowych produktów, tymczasowych schronów oraz miejsc dla uchodźców w innych częściach kraju, tak aby zmniejszyć napływ tych ludzi na granice” – podkreśla Cavaletti. Państwa sąsiadujące z Sudanem same zmagają się z konfliktami wewnętrznymi i nie są w stanie udzielić odpowiedniej pomocy uchodźcom.
Według szacunków w Sudanie mieszkało dotąd nawet 300 tys. migrantów z Sudanu Południowego. Ale, jak zaznacza działacz Caritas, nie można mieć zaufania do obecnych danych, ponieważ pośród chaosu nie rejestruje się czy to licznych ofiar śmiertelnych konfliktu, czy też uchodźców.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.