Rozmyślania nad generatorem pary

Kiedy część przysłania całość albo kiedy całość nie składa się z części...

Reklama

Lecą reklamy, słucham jednym uchem. „Generator pary”? Hm... Co to takiego i po co? Jak podgrzeję wodę w dzbanku elektrycznym to też mam. Albo jak na piecu gotuję ryż czy odgrzewam kiełbasę. Tyle że raczej kłopot z tą parą. Parno się robi, oparzyć się można. Po co komu w domu „generator pary”? A, chodzi o prasowanie! – zajarzyłem w końcu, gdy spojrzałem na ekran. Hm. Tylko do niedawna coś takiego nazywało się jeszcze „żelazko”. Z funkcją nawilżania parą, owszem, ale żelazko. Po co ta zmiana nazwy pomijająca istotę przeznaczenia urządzenia? Tylko mnie wydaje się to absurdalne? O smartfonie ludzie mówią „telefon”, bo to, historycznie rzecz ujmując, jego podstawowa funkcja. Ale czy ktoś mówi o tym „radio” czy „odtwarzacz” albo „nawigacja”?

To chyba taka choroba nowoczesności. Nie tylko naszych czasów.  „Zwis męski elegancki” (krawat) czy „przymiar liniowy (linijka) to przecież nazwy z bardzo dawnej już epoki. „Generator pary” zdaje się jednak wskazywać na poważniejszy problem: nieumiejętność zobaczenia szczegółu na tle ogółu; wnikliwe nawet wnioski analityczne nie przekładają się na sensowna ich syntezę w postaci obrazu całości. W obrazie całości owe szczegóły albo są pomijane albo syntezowane tak, że tworzą karykaturę.

Ot, niedawne doniesienia o ekowandalach, którzy niszczą czy blokują, żeby zwrócić uwagę na jakiś ekologiczny problem. Zdają się nie widzieć, że jeśli chroniąc przyrodę chcemy służyć dobru człowieka, to trzeba by też wziąć pod uwagę nie tylko przyszłe pokolenia, ale i tego kogoś, który będzie marzł tu i teraz. I że na pewno wśród tych, których ewentualne decyzje w tym względzie najbardziej dotkną, nie będzie takich, którzy dziś mają wielkie domy z klimatyzacją i ogrzewanymi basenami, a na zakupy  czy wakacje latają prywatnymi odrzutowcami. Albo niedawna sprawa wypowiedzi pana Kaczyńskiego o nadużywających alkoholu przedstawicielkach płci pięknej i zarzut, że stygmatyzuje wszystkie kobiety: wiadomo, że „coraz więcej młodych kobiet dużo pije” (co jest faktem) nie znaczy, że „wszystkie młode kobiety za dużo piją”. Naprawdę tak trudno to zrozumieć? Za to odwrotnie jest gdy chodzi o oskarżanie księży. Tu pełna odpowiedzialność zbiorowa. Gdyby pisać tak o psychologach, nauczycielach, budowlańcach, kierowcach, byłoby, że to stygmatyzowanie środowiska, prawda? Ba, gdyby pisać tak o prawnikach, pewnie skończyłoby się procesem. Za to gdy pojawiają się doniesienia o napadach na księży (czy w ostatnim czasie napadu na kierowcę biskupa) dla wielu są to już na pewno nie powiązane wspólnym mianownikiem incydenty....

Niedawno zresztą ktoś w mediach społecznościowych trafnie zauważył, że ciągłe nagłośnienia spraw 0,3 proc. pedofilów w sutannach i milczenie o 99,7 proc. pedofilów, którzy nigdy sutanny nie nosili, jest de facto ukrywaniem tych ostatnich. Nie jest tak? W teoriach dotyczących manipulacji nazywane jest to metodą wskazania wspólnego wroga. Tymczasem koncentrując się na oskarżaniu jedynie księży chcąc nie chcąc odwraca się uwagę od istoty tego mającego znacznie szerszy wymiar społecznego problemu.

Tak, zapatrzeni w wiele różnych szczegółów mamy kłopoty z zobaczeniem ich w szerszym kontekście. Tymczasem wiele takich drobiazgów powinno jednak wpłynąć na to coś, co można by nazwać naszym ogólnym oglądem rzeczywistości. Na pewno jednak te różne drobiazgi powinny wpłynąć też na unikanie stosowanie uproszczeń, które z mędrców czynią prostaków.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama