Królowi zależało na papieskiej wizycie w Bahrajnie - uważają chrześcijanie w tym kraju.
Mamy nadzieję, że papieska wizyta będzie błogosławieństwem dla całego regionu. Bo choć chrześcijanom w Bahrajnie żyje się dobrze, to jednak wiemy, że sytuacja na Bliskim Wschodzie nie jest stabilna. Tuż obok jest Iran, Jemen, Izrael. Chcemy, by ta wizyta oddziaływała również na inne kraje – mówi Radiu Watykańskiemu przedstawiciel parafii francuskojęzycznej, który na dzisiejszej Mszy z Papieżem pełnił posługę nadzwyczajnego szafarza Eucharystii.
Zauważa on, że król od kilku już lat zabiegał o wizytę Papieża w Bahrajnie. W ten sposób chciał uwieńczyć kształtowanie pewnego modelu harmonijnego współistnienia różnych religii.
„Myślę, że ta papieska wizyta ma być wizerunkiem tego, o co zabiega król i jego rząd. Trzeba pamiętać, że to on, częściowo z własnych środków zbudował katolicką katedrę i usytuował ją w pobliżu jednego z najważniejszych meczetów. Chciał, by był to pewien wzór. Bahrajn jest krajem, w którym jest dość duża wolność. Istnieje prawdziwe współistnienie grup narodowych i religijnych. Wolność kultu jest faktem, a nie teorią. Jeśli chodzi o praktykowanie naszej wiary i kult, to mamy pełną swobodę. Trzeba natomiast uważać, by nie popaść w prozelityzm. Pod tym względem władze są bardzo jasne. Istnieje tolerancja, gdy chodzi o praktykowanie własnej wiary, ale nic ponad to. Islam jest tu jednak religią państwową. Trzeba też zauważyć, że na Bliskim Wschodzie dla miejscowych bardzo ważne jest by być człowiekiem wierzącym. Są na tym punkcie bardzo wyczuleni. Nie ważne, czy jesteś hinduistą, żydem czy chrześcijaninem. Ważne, byś wierzył w Boga. Oni szanują twoją wiarę. Mają natomiast trudności z ateistami czy wątpiącymi.“
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.