Abp Szewczuk mówi o wojnie, która niszczy rodziny i Rosji odbierającej ludziom dzieci...
Franciszek również dzisiaj modlił się za Ukrainę i wezwał do modlitwy za ten wyniszczany kraj, gdzie cały czas trwają rosyjskie bombardowania. Do tej pory Światowa Organizacja Zdrowia odnotowała 623 ataki na placówki służby zdrowia. Od początku wojny zginęło 428 dzieci, a 815 zostało rannych. To jeden z przejawów rosyjskiego barbarzyństwa.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej nazwała ataki Rosji skierowane na infrastrukturę cywilną na Ukrainie aktami „czystego terroru” i „zbrodniami wojennymi” w świetle prawa międzynarodowego. Ojciec Święty przypomniał o okropnościach konfliktu.
„Powracamy myślą do umęczonej Ukrainy i modlimy się za Ukrainę: módlmy się, ponieważ złe rzeczy się tam dzieją: tortury, zabójstwa i zniszczenie.“
*
Wśród horroru rosyjskiej agresji na Ukrainę trwają ostrzały miejscowości w głębi kraju. Dalej cierpią m.in. Kijów czy Mikołajów. „Ale w całym naszym narodzie widać nieugiętą wolę bronienia swojej ojczyzny” – podkreślił abp Światosław Szewczuk. W swoim dzisiejszym orędziu zwierzchnik tamtejszych grekokatolików wskazał na dalsze trudności i rany zadawane ukraińskim rodzinom.
Hierarcha wyznał, że tragedia wojny mocno dotyka psychiki człowieka i może nas uczynić nieczułymi na ból innych, nawet najbliższych. Dlatego wezwał do szukania rozwiązań, które pomogłyby zapobiec szkodliwej dla każdego obecnej oraz późniejszej przemocy domowej. Opowiedział też o swoich doświadczeniach z ostatniej wizyty na południu kraju.
„Dzisiaj dopiero co wróciłem z duszpasterskiego wyjazdu w rejon Odessy i Mikołajowa (...). Zdarzyło mi się też odwiedzić naszych zranionych wojskowych. Szczególnie dotknęła mnie możliwość spotkania z jednym z nich, który otrzymał dwie ciężkie rany. Szczerze opowiedział on o swoich przeżyciach, swoich ranach i jakby ostrzegł mnie, że ci, którzy przeżyli dramat wojny, którzy byli na froncie, mają naprawdę poważne trudności z powrotem do normalnego życia. Bardzo łatwo znaleźć się na wojnie, ale ciężko z niej wyjść. On miał wrażenie, że nawet w szpitalu otaczają go wrogowie – mówił abp Szewczuk. – Te wewnętrzne rany, jakie wojna zadała ukraińskiej rodzinie potrzebują zrozumienia, uwagi, opieki duszpasterskiej, modlitwy oraz szczególnej pomocy. W trakcie naszych odwiedzin, zdarzyło mi się widzieć łzy ojców i matek, którym okupanci przemocą odebrali dzieci. Wielu z tych naszych rodaków, którzy, czasem nawet cudem, wyjechali z okupowanych ziem, opowiada o niewyrażalnych poniżeniach i zastraszaniu w obozach filtracyjnych, przez które się przechodzi przed wyjazdem z zagrabionych terytoriów. W ogromnej liczbie przypadków różnych członków rodziny filtrują osobno i czasem z przerażeniem tata wraz z mamą widzą, że ich samych wypuścili, ale wzięli ich dziecko. Gdzie te dzieci są? Ile ich jest? Do końca nie wiemy. Widziałem łzy taty i mamy niewiedzących, gdzie znajduje się ich dziecko.“
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.