Są ofiary, które mają szczególnie ciężko a ich historie od porwania aż po rehabilitację są pełne przerażających faktów. To ofiary, które są dotknięte niepełnosprawnością - zwraca uwagę Radosław Malinowski, założyciel organizacji HAART Kenya i HAART Poland, niosącej pomoc ofiarom handlu ludźmi.
Nieszczęściem i tragedią jest każda historia ofiary handlu ludźmi. Mimo że w statystyce jest to tylko pojedyncza jednostka, to za każdą taką liczbą stoi niespełnione marzenie, przemoc, odarcie z ludzkiej godności i przemoc, kończąca się niekiedy śmiercią. Każda z tych historii jest tragedią, każda zasługuje na szczególną uwagę i wsparcie. Każda historia ofiary powinna być przestrogą i wyrzutem sumienia dla naszego pokolenia.
Są jednak ofiary, a raczej ich specyficzna kategoria, które mają szczególnie ciężko a ich historie od porwania aż po rehabilitację są pełne przerażających faktów. To ofiary, które są dotknięte niepełnosprawnością.
"Brak pełnej sprawności – czy to fizycznej, czy umysłowej dla handlarza jest okazją. W osobie z niepełnosprawnością handlarz widzi doskonałe możliwości zysku a nawet fortuny i to dzięki tej właśnie niepełnosprawności handlarz żywym towarem zamierza się wzbogacić" - wskazuje Malinowski, którego organizacja pomogła już kilkuset poszkodowanym osobom.
W jaki sposób są wykorzystywane osoby z niepełnosprawnością, a zwłaszcza dzieci?
"Są na przykład wystawiane na ulicę, tak aby żebrać przez kilkanaście godzin dziennie. Żebranie w Nairobi, czy też w innych metropoliach Afryki jest bowiem dobrze zorganizowanym, zmonopolizowanym przez mafie i gangi biznesem, przynoszącym gangsterom i handlarzom milionowe dochody. Nie ma w tym procederze miejsca na sentymenty, dobrowolność i miłosierdzie. Zamiast tego są rewiry, gdzie każdy gang skrupulatnie pilnuje swojej ulicy, są zorganizowane siatki transportu, które dowożą i odbierają osoby z niepełnosprawnością z miejsc żebrania, są wreszcie ustalone kwoty które wyznaczają minimum, które żebrzący musi uzbierać. Jest to więc nielegalny proceder, zorganizowany na wzór produkcji w fabryce, tyle że w tym przypadku jest to fabryka wyzysku, upodlenia i śmierci. System jest na tyle wyspecjalizowany, że osoby żebrzące są nawet wypożyczane na określony czas. Za opłatą, ustaloną przez wewnętrzny taryfikator głusi, chromi czy niewidomi są wypożyczani na dzień, tydzień lub miesiąc. Ponieważ szczególne rodzaje niepełnosprawności wzbudzają większą litość, najbardziej pożądanym towarem są dzieci ze znacznym stopniem niepełnosprawności, chromi, czy niewidomi" - uświadamia założyciel HAART (haartpoland.org/ haartkenya.org)
Dlatego też takie osoby są na celowniku handlarzy, którzy po wioskach i miasteczkach całego regionu Wschodniej Afryki szukają dzieci z niepełnosprawnościami. Rodzicom obiecują stypendium, które ma być ufundowane przez zatroskaną organizację międzynarodową, która to zbudowała w Nairobi specjalną szkołę, gdzie specjalnie przeszkoleni wychowawcy i nauczyciele zrobią wszystko by zapewnić dziecku rehabilitację a tym samych jakąś szansę na lepsze życie.
"Zresztą wiele rodzin pozbywa się takich dzieci – w Kenii, Tanzanii czy innych krajach Afryki Wschodniej państwo nie zapewnia pomocy rodzinom w którym urodziło się dziecko z niepełnosprawnością. Zdane na siebie samych, często postrzegane przez tradycyjne kultury jako karę i przekleństwo za jakieś grzechy dzieci z niepełnosprawnościami są trzymane w zamknięciu, mając jedynie dostęp do pożywienia i wody. Dlatego, kiedy zostają zabrane przez handlarzy, dla wielu rodziców dzień przekazania takiego dziecka jest dniem wielkiej ulgi" - informuje HAART Kenya.
A tymczasem, dziecko zabrane do Nairobi nie trafia do jakiejś wyspecjalizowanej Akademii a wprost na ulicę, gdzie przywożone o 6 rano i zabierane późnym wieczorem musi wyżebrać określoną stawkę. W deszczu czy spiekocie, dzień w dzień musi zarabiać na swoich właścicieli. Czy jest chore czy zdrowe, głodne czy syte jego zadaniem jest uzbieranie limitu, a jeżeli nie uda się go spełnić czekają ją dalsze kary, takie jak brak wieczornego posiłku (który i tak jest tym jedynym jakie otrzyma), bicie czy noc na betonowej posadzce.
"Ich tortury trwają nawet po uratowaniu przez policję czy inne odpowiednie służby. Większość schronisk nie jest przygotowana by im pomóc. Prosty próg staje się barierą nie do przekroczenia, zakup wózka inwalidzkiego wydatkiem jaki przekracza miesięczny budżet a personel nie ma odpowiedniego przeszkolenia. W naszym schronisku mieliśmy kilka takich ofiar i były one dla nas wielkim wyzwaniem finansowym i organizacyjnym. Ledwo udało nam się zebrać fundusze na jakieś atrapy wózków, bo nie stać nas było na oryginał. O odpowiedniej terapii, jaka im się należy się dzieciom z niepełnosprawnościami niestety musieliśmy zapomnieć" - wskazuje założyciel HAART.
Pomoc Kościołowi w Potrzebie „Niewolnictwo w XXI wieku?" GOŚĆ: Dr Radosław Malinowski, HAART KenyaNajwiększą jednak tragedią w historii takiego dziecka ocalałego z handlu ludźmi jest często moment spotkania z własną rodziną, która najczęściej nie chce jego powrotu do domu.
"Często dzieci z niepełnosprawnościami są dla rodziny jak bezużyteczny worek ziemniaków, który tylko zawadza, śmierdzi i jest bezużyteczny i którego chcą się jak najszybciej pozbyć. A nie ma chyba gorszego odrzucenia dla dziecka, kiedy to własna matka czy ojciec wolałyby by było martwe. Takim dzieciom często pozostaje życie w nieprzystosowanych do ich potrzeb domach dziecka, gdzie często są traktowane jako zawada i przeszkoda i jak wielokrotnie słyszeliśmy z ich ust czekają tylko na śmierć" - przyznaje Radosław Malinowski.
Aktualnie w Polsce trwa kampania wsparcia działań HAART "Wolni-niewolni" prowadzona przez PKWP. Szczegóły poniżej:
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.