Nie sobory zmieniają Kościół, ale co najwyżej wcielanie ich ogólnych pomysłów w konkret życia.
No to trochę odpocząłem. Parę dni w Beskidzie Niskim, w Krempnej i okolicach, a czuję się, jakbym w pracy nie był od paru tygodni. Cisza, spokój, bez pośpiechu, po drogach i bezdrożach, urokliwych śladach nieistniejących wsi, z konfederackimi opowieściami w tle, no i z odwiedzinami Jana z Dukli, co to mi kiedyś gościny w pustelni udzielił :)... Nie, nie zamierzam pisać o swoim odpoczynku. Kto ciekawy może zajrzeć na mojego bloga. Przy okazji jednak dowiedziałem się o ciekawej, lokalnej inicjatywie: paradzie historycznej. Od paru lat – z pandemiczna przerwą – odbywającej się w pobliskiej Świątkowej Wielkiej, a wcześniej w samej Krempnej. Zresztą „gdzie” nie ma tu większego znaczenia, bo cel ciągle jest jeden: pozyskanie funduszy (własnych) na odnowienie czterech zachowanych w okolicy cerkwi: w Świątkowej Wielkiej właśnie, Świątkowej Małej, Kotani (chyba nie Kotaniu) i Krempnej. To była bodaj 19 tego typu impreza, więc wiele już udało się zrobić, ale wiadomo, sporo jest jeszcze do zrobienia. A to wszystko dzięki zaangażowaniu miejscowej społeczności, zainspirowanej entuzjazmem państwa Mielczarków (pani Barbaro, herbata była super!). Tak, wiele lat... Efektem tych działań nie są jednak jedynie pięknie dziś wyglądające cerkwie, ale i jakaś konsolidacja miejscowej społeczności. A to tereny poPGRowskie...
Dlaczego o tym piszę? Dla pochwały lokalności. Sam niespecjalnie angażuję się w „pozakościelne” życie swojej społeczności. Wiem jednak, że to wielka wartość. Tam to odnowione cerkwie i budowanie społecznych więzi, u siebie widzę z okna mojego mieszkania wyremontowany park, a spacerując – wiele takich „zrewitalizowanych” miejsc. Tak, choć wiele zależy od tego, co dzieje się w Warszawie, każdy z nas żyje „lokalnie”. I jakość tego życia bardziej od tego, co lokalne zależy.
No tak, w Kościele też, prawda? Jaki wpływ na naszą wiarę mają takie czy inne decyzje episkopatu czy pisane dla całej Polski programy? Istotne jest to, co dzieje się w parafii; co robi i jaki jest proboszcz, jak angażuje się w duszpasterstwo wikary. No i na ile świeccy garną się do współpracy z nimi. Jak to w pewnym filmowym serialu ktoś powiedział „jeśli parafia ma takiego proboszcza, to u nas antyklerykalizm nie grozi”....
To dość oczywiste, ale myślę, że warto przypomnieć: rodzina, wspólnota, parafia, religia w szkole to pierwszy front katechezy i ewangelizacji. Od spotkań, dezyderat, tworzenia takich czy innych decyzyjnych czy doradczych ciał Kościół się nie zmieni. Będzie inny, jeśli tysiące „lokalsów” z sercem i oddaniem będzie z pomocą Ducha, robiło swoje. Byle im w tym nie przeszkadzać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).