„W swoim życiu miałem okresy, kiedy wymagałem zbyt wiele. Potem zrozumiałem, że trzeba przewodzić i pozwalać dojrzewać” – powiedział Franciszek w wywiadzie udzielonym argentyńskiej agencji informacyjnej Télam.
W rozmowie poruszono wiele różnorodnych tematów, m.in. sprawę kryzysu wywołanego pandemią, relacji człowieka z naturą, a także kwestie wojen na świecie, dialogu międzypokoleniowego, komunikacji czy teologii ludu.
Franciszek odpowiedział także na pytania związane ze słabym zaangażowaniem politycznym młodzieży. „Mówię młodym ludziom, że nie chodzi tylko o protest, muszą też znaleźć sposoby na przejęcie odpowiedzialności za procesy, które pomogą nam przetrwać”. Podkreślił znaczenie dialogu między młodymi ludźmi i starszym pokoleniem oraz związanego z nim sensu tradycji. Tradycja to nie tradycjonalizm, nie oznacza cofania się, ale jest dialogiem starszych z młodymi, co pozwala czerpać z korzeni i tworzyć przyszłość.
Mówiąc o „wojnie światowej w kawałkach”, po raz kolejny Franciszek zaznaczył, że choć istnieje prawo do obrony, należy przemyśleć koncepcję wojny sprawiedliwej. Źródłem konfliktów jest brak zdolności dialogu, którą widzimy już w codziennym życiu. „Kiedy rozmawiasz z niektórymi ludźmi, oni ci przerywają zanim skończysz i odpowiadają. Nie umiemy słuchać siebie nawzajem. Nie pozwalamy drugiej osobie na wypowiedzenie swojego zdania. Nauczmy się słuchać. Słuchaj tego, co ktoś mówi. Wypowiadamy wojnę, czyli ucinamy dialog. Bo wojna to w gruncie rzeczy brak dialogu”. By rozwiązywać poważne konflikty, których jesteśmy dziś świadkami, potrzeba instytucji międzynarodowych, które mają większą moc wpływania na rzeczywistość. „Po II wojnie światowej w ONZ pokładano wiele nadziei. Nie chcę nikogo urazić, wiem, że pracują tam bardzo dobrzy ludzie, ale w tym momencie nie mają siły przebicia, by coś narzucić”.
Zapytany o podsumowanie swojego pontyfikatu, od którego rozpoczęcia minie w przyszłym roku 10 lat, Franciszek zaznaczył, że starał się zrealizować to, o co prosili kardynałowie na spotkaniach przed konklawe. Styl kierowania Kościołem jest na pewno latynoamerykański, związany z teologią ludu. Ważna jest tutaj różnica między ludowością a populizmem: „Ludowość jest wtedy, gdy lud realizuje swoje sprawy, wyraża w dialogu to, czego chce i jest suwerenny. Populizm to ideologia, która zrzesza ludzi, która próbuje ich przegrupować w jednym kierunku”. Kościół latynoamerykański dzięki swojej ludowości potrafi pielęgnować peryferie, skąd pochodzi prawdziwa zmiana społeczna. „Peryferie pozwalają nam zrozumieć centrum. […] Jeśli chcesz wiedzieć, co czuje lud, udaj się na peryferie. Egzystencjalne, nie tylko społeczne. Idźcie do emerytów, do dzieci, do dzielnic mieszkalnych, do fabryk, do uniwersytetów, tam, gdzie rozgrywa się życie codzienne. Właśnie tam ludzie pokazują się tacy, jacy są. Miejsca, w których mieszkańcy mogą swobodniej wyrażać siebie. Dla mnie to jest kluczowe. [Liczy się – przyp. red.] polityka, która jest od ludzi, ale która nie jest populizmem. Poszanowanie wartości, rytmu i bogactwa narodu” – zaznaczył Papież. Drogą dla świata powinno być słuchanie Boga i ludzi zmarginalizowanych, z peryferii, którzy często nie są słuchani. Dzięki temu relacje i dyskurs nie będzie polegał na hegemonii, przewadze jednego nad drugim.
Mówiąc o tym, co pozwala Franciszkowi rozumieć sprawy społeczne, wymienił cztery zasady: „«Rzeczywistość przewyższa ideę», innymi słowy, gdy idziesz w stronę idealizmu, przegrywasz. „«Całość przewyższa część», czyli zawsze należy dążyć do jedności. «Jedność góruje nad konfliktem», innymi słowy, gdy sprzyja się konfliktowi, niszczy się jedność. «Czas przewyższa przestrzeń»: imperializm zawsze dąży do zajęcia przestrzeni, a wielkość ludów polega na inicjowaniu procesów. Te cztery zasady zawsze pomagały mi zrozumieć jakiś kraj, kulturę czy Kościół. Są to zasady ludzkie, zasady integracji”.
Zapytany o rolę mediów, które także narażone są na działanie nierówności społecznych i finansowych, Franciszek stwierdził, że w komunikacji konieczne jest zdrowe napięcie, które zmusza odbiorcę do myślenia i angażuje. „Komunikacja międzyludzka musi wejść w dynamikę tego napięcia. Komunikować to znaczy zaangażować się. […] Komunikacja jest czymś świętym. Jest to chyba jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie posiada człowiek”. Papież zaznaczył, że całkowita obiektywizacja nie jest możliwa, ale należy zawsze uczciwie rozgraniczać fakty od ich interpretacji. Przypomniał też, że dziennikarze nie powinni popadać w dezinformację, pomówienia, oszczerstwa i koprofilię, czyli miłość do brudów. Na dziennikarzach spoczywa „odpowiedzialność uczenia ludzi uczciwości”. Nie powinni oni prowadzić do utrwalania kultury obojętności.
W odpowiedzi na pytanie o posługę księży w dzisiejszym świecie Papież stwierdził, że prawdziwi duchowni powinni być blisko ludu, a nie władzy. „Pasterz powinien być pośród swojego ludu, przed swoim ludem i za swoim ludem. Pośród, by go dobrze wyczuć, dobrze poznać, bo z ludzi został wzięty. Przed swoimi ludźmi, by czasem nadać im tempo. I być za swoimi ludźmi, by pomóc tym, którzy pozostają w tyle i pozwolić im iść samym, by zobaczyli, dokąd idą, bo owce mają czasem intuicję, wiedzą, gdzie jest trawa”. Księża „powinni paść, a nie potępiać owce”. „Nasz Bóg jest Bogiem miłosierdzia, cierpliwości, Bogiem, który nigdy nie męczy się przebaczaniem. To jest nasz Bóg. Nie takim, jakiego my, księża, czasem oszpecamy” – przyznał Franciszek.
Mówiąc o swoim życiu jako człowieka i Głowy Kościoła, Franciszek stwierdził, że dojrzał do bycia bardziej miłosiernym. „W swoim życiu miałem okresy, kiedy wymagałem zbyt wiele. Potem zrozumiałem, że nie można iść tą drogą, że trzeba umieć prowadzić ludzi. To jest to ojcostwo, którym dysponuje Bóg. [..] Jest taka bardzo piękna pieśń neapolitańska: «ojciec wie, co się z tobą dzieje, ale udaje, że nie wie». Ojciec wie, jak czekać na innych. Jako jezuita byłem bardzo surowy. A życie jest bardzo piękne z Bożym stylem, polegającym na tym, że umiemy czekać. Wiedzieć, ale udawać, że się nie wie i pozwolić dojrzeć. To jedna z najpiękniejszych mądrości, jakie daje nam życie” – zakończył Ojciec Święty.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.