Około 7 000 osób uczestniczyło w tradycyjnej „tańczącej procesji”, nazywanej również „skaczącą” która przeszła 7 czerwca ulicami Starego Miasta do katedry w Echternach w Luksemburgu. Arcybiskup Luksemburga, kard. Jean-Claude Hollerich wyraził radość, że procesja, która od 2010 r. należy do niematerialnego światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO, może się odbyć ponownie po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa.
Jednocześnie kardynał przypomniał o kryzysach na świecie, zwłaszcza o wojnie w Ukrainie. „Chcemy dać znak dla pokoju, dla pojednania, dla świata, który szanuje Ewangelię Jezusa Chrystusa”, powiedział na początku procesji i podkreślił, że wyrazem tego jest „tańcząca procesja”. „Doświadczenie przemocy, cierpienia i wojny w Europie ponownie rani moje serce”, stwierdził kard. Hollerich, który jest przewodniczącym Komisji Biskupów Wspólnoty Europejskiej COMECE.
Obok kard. Hollericha do Echternach przybyli m.in. nuncjusz apostolski w Luksemburgu, abp Franco Coppola, biskupi z niemieckiego Trewiru i Münster, Stephan Ackermann i Felix Genn, biskupi pomocniczy, duchowieństwo zakonne z Francji, Niderlandów, Niemiec i Luksemburga.
W procesji uczestniczyło 1000 muzyków w 37 grupach instrumentalnych, z których każda kolejno grała melodie rytmicznie zbliżone do marsza. W ich rytm 5 600 uczestników poruszało się według zasady: krok w lewo, krok w prawo i skok do przodu. Wraz z nimi było 40 duchownych.
Według archidiecezji Luksemburga w tegorocznej procesji uczestniczyło o dwa tysiące mniej „tańczących pielgrzymów”, niż w poprzedniej w 2019 roku, jeszcze przed pandemią.
Procesja ku czci św. Wilibrorda, który w VII wieku założył klasztor w Echternach, odbywa się we wtorek po Zielonych Świątkach i przyciąga kilka tysięcy uczestników. Zazwyczaj z tej okazji do niewielkiego miasta na granicy Luksemburga z Niemcami ściągają tłumy.
Liczące 4 tys. mieszkańców Echternach jest jednym z ciekawszych miast Luksemburga i głównym miejscem pielgrzymkowym tego księstwa. Miasto wyrosło wokół opactwa założonego w VIII w. przez św. Wilibrorda (658-739), który wsławił się zdolnością uzdrawiania chorych na epilepsję. Pamiątką działalności świętego są procesje wokół jego grobu.
Niezwykłość tych procesji polega na tym, że pątnicy, po cztery osoby w jednym rzędzie, przesuwają się naprzód podskakując i trzymając za rogi białe chusty. Wykonują trzy kroki do przodu, dwa wstecz, a potem jeden na ukos w prawo i jeden na ukos w lewo. Kobiety są ubrane w białe bluzki i ciemne spódnice, a mężczyźni w białe koszule i czarne spodnie. Na czele kroczy miejscowa orkiestra w odświętnych uniformach, niesiona jest też figurka świętego. Procesja kończy się u grobu św. Wilibrorda w krypcie bazyliki.
„Tańcząca” procesja nie odbywała się tylko w czasie drugiej wojny światowej. 10 maja 1940 r., w piątek przed Zielonymi Świątkami, Niemcy zajęli Luksemburg i zabronili procesji. Mimo to w cztery dni później pielgrzymi spotkali się na dziedzińcu opactwa w Echternach, a potem na Mszy w bazylice. Później jednak restrykcje hitlerowskie były tak ostre, że procesje wznowiono dopiero w 1945 r.
Historyczne korzenie „tańczącej procesji” nie zostały do końca zbadane. Tradycja mówi, że pierwsze pielgrzymki przybywały do grobu św. Wilibrorda już w XV w., kiedy w okolicy wybuchła epidemia pląsawicy. Według najnowszych badań była to początkowo forma pogańskiego tańca sakralnego, schrystianizowana we wczesnym średniowieczu. Od czasów oświecenia wielokrotnie zakazywano odbywania procesji, m.in. w czasach Napoleona. Od XIX wieku, kiedy Luksemburg stał się całkowicie niezależny, „podskakująca procesja” w Echternach jest ważnym elementem tożsamości narodowej, kulturalnej i religijnej księstwa.
Św. Wilibrord jest czczony w Luksemburgu, podobnie jak w Polsce św. Wojciech. Od 2010 r. procesja w Echternach znajduje się na liście niematerialnego dziedzictwa kultury UNESCO.
Czy rozwój sztucznej inteligencji może pomóc nam stać się bardziej ludzkimi?
Abp Światosław Szewczuk zauważył, że według ekspertów wojna przeszła na nowy poziom eskalacji.
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.