O posłudze kapelana w szpitalu wojennym w Charkowie mówi michalita ks. Michał Prokopiw.
Bogumił Łoziński: Przez ponad 20 lat pełnił Ksiądz posługę w Polsce. Jak został Ksiądz kapelanem szpitala wojennego w Charkowie?
Ks. Michał Prokopiw: Pochodzę z zachodniej Ukrainy, więc gdy wybuchła wojna, zgłosiłem się na ochotnika do pracy w tym kraju. Trafiłem do Charkowa, dyrektor szpitala wojskowego zgodził się, abym na zasadzie wolontariatu pełnił posługę religijną wśród żołnierzy.
Jak ranni żołnierze reagują na Księdza?
Bardzo różnie. W szpitalu jest duża rotacja, przywożą i wywożą żołnierzy. Prawie codziennie są inne osoby. Po dwóch, trzech dniach lekko ranni wracają na front. Ludzie, których można transportować, są wywożeni w bezpieczniejsze miejsca, a tylko ci, którzy muszą, zostają na dłużej. Na początku lekarz i pielęgniarki kwalifikują, gdzie skierować rannego, na jaki oddział. Po przyjeździe żołnierze są w szoku, szukają okopów, broni, pytają, z której strony stoją Rosjanie, z której strony będą strzelać. Mentalnie nadal są na polu walki. Kiedy się uspokoją, przychodzę do nich z kapelanem z Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego. Pracujemy razem. Jedni chcą rozmawiać, o coś pytają, są tacy, którzy płaczą. Inni pokazują, żeby od nich odejść, bo są tak zmęczeni, obolali, że nie są w stanie rozmawiać, i trzeba to uszanować. Musimy też mieć świadomość, że oni byli w innej rzeczywistości. Mówienie i myślenie jest dla nich ogromnym wysiłkiem. Jeśli pozwolą, można ich w takiej sytuacji przytulić, wtedy wiedzą, że jesteś im życzliwy. Często mamy tylko kontakt wzrokowy. Słowo do nich nie dociera, ale patrzą na twarz – kim jesteś, czy masz krzyż, naszywkę kapelana, sutannę. Co prawda tylko biskupi noszą krzyż, ale ja dostałem zgodę, bo to niemalże teren misyjny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).