O trudnościach w porozumieniu z Chinami w sprawie mianowania biskupów i o autocenzurze wśród księży w Hongkongu, mówi sinolog, wybitny znawca spraw chińskich o. Bernardo Cerverllera.
Piotr Dziubak, KAI Rzym: W ostatnich dniach pojawiła się smutna wiadomość o aresztowaniu, a następnie zwolnieniu za kaucją kard. Josepha Zen Ze-kiuna. Władze Hongkongu oskarżyły go o współpracę z zagranicznymi podmiotami jako jednego z członków “Fundacji Pomocy Humanitarnej
O. Bernardo Cerverllera: Obciążono go wraz z pięcioma innymi osobami, cała grupa to sześciu członków zarządu Fundacji. Oczywiście kardynał jest bardzo znaczącą osobą, ale w grupie oskarżonych są także prawnicy, piosenkarz, profesor uniwersytecki i poseł do parlamentu. Zresztą jedna z tych osób przebywa już w więzieniu za udział w zakazanych demonstracjach prodemokratycznych. Wszystkim im postawiono zarzuty na podstawie nowej ustawie o bezpieczeństwie narodowym, przyjętej 30 czerwca 2020 r.
Trzeba przyznać, że – jak twierdzą niektórzy – kardynał wiedział, że wcześniej czy później zostanie oskarżony i aresztowany. Należy też pamiętać, że wypuszczono go z więzienia za kaucją. To nie jest niestety zagwarantowana wolność, kardynał oczekuje na proces i grozi mu więzienie. Ustawa o bezpieczeństwie narodowym przewiduje niestety za współpracę z obcymi siłami kary od 10 lat więzienia do dożywotniego pozbawienia wolności.
Można się było tego spodziewać, ponieważ wspomniane przepisy obejmują wszelkie sposoby i – mówiąc obrazowo – “we wszystkich sosach”, uderzając we wszystkie znaczące i czołowe osobistości życia demokratycznego. Kardynał Zen jest jednym z największych orędowników demokracji, wolności prasy, słowa i religijnej zarówno w Hongkongu, jak i w Chinach. Wielu twierdzi, że od dłuższego czasu znajdował się w oku cyklonu.
Wczoraj kardynał Charles Bo z Mjanmaru, stojący na czele Federacji Konferencji Biskupów Azji, ostro skrytykował aresztowanie kard. Zena i podkreślił swoje zaniepokojenie z powodu utraty demokracji w Hongkongu, gdzie wolność religijna i wolność słowa nie powinny być nawet przedmiotem dyskusji.
To fakt, tzn. z chwilą uchwalenia ustawy o bezpieczeństwie niektóre gazety zostały brutalnie zamknięte na tej podstawie. Wiele innych tytułów przestało się ukazywać z powodu autocenzury albo po donosach na nie. Liczni dziennikarze wyjeżdżają, a niektórzy z nich stracili wizy na pobyt w Hongkongu, ponieważ rząd po prostu ich nie przedłużył. A więc mamy brak wolności prasy, jak mówią teraz chórem wszyscy tutejsi dziennikarze. Do tego dochodzi jeszcze brak wolności w dziedzinie wolnego rynku. Niektóre izby handlowe, zwłaszcza europejskie, twierdzą, że praca w Hongkongu stała się bardzo trudna, wręcz uciążliwa, ponieważ prawa człowieka są tu coraz częściej łamane. Wykorzystuje się sytuacje, żeby pod pretekstem kontroli “zero covid” ograniczyć swobodę handlu i biznesu.
Czy po raz pierwszy aresztowano w Hongkongu jakiegoś biskupa?
Tak, w Hongkongu jest to pierwszy taki przypadek. W czasach kolonialnego panowania Wielkiej Brytanii na tym obszarze czegoś takiego nigdy nie było. W świecie chińskim, w czasach Mao Zedonga, do więzienia trafił ówczesny arcybiskup Szanghaju Ignatius Kung Pin-mei, mianowany później przez Jana Pawła II kardynałem – najpierw “in pectore” 30 czerwca 1979 roku, gdy nominat przebywał jeszcze w areszcie. Jego nazwisko ogłoszono publicznie dopiero na konsystorzu w 1991 roku (gdy znalazł się on już na emigracji), co spowodowało ostrą krytykę ze strony Chin.
Jak zatem Kościół może teraz działać w Hongkongu?
Jest to dość trudne, ponieważ trzeba dużo ostrożności. Wolność religijna jest potwierdzona w Ustawie Zasadniczej, czyli w Konstytucji Hongkongu. Prawdą jest jednak również to, że ponieważ prawo dotyczące bezpieczeństwa narodowego jest bardzo niejasne, a każda krytyka pod adresem władz Hongkongu lub rządu chińskiego jest natychmiast postrzegana jako działalność terrorystyczna, dlatego wielu tutejszych księży narzuca sobie autocenzurę, starają się mówić jak najmniej.
Innym czynnikiem, utrudniającym nieco dawanie świadectwa przez Kościół, jest pewien podział, jaki wytworzył się między tymi, którzy pragną zachować spokój i pod każdym względem stosować się do poleceń władz, a tymi, którzy są bardziej krytyczni i chcieliby wywierać większy nacisk na rządzących. Między tymi dwoma nurtami nie ma zbytniej jedności. Nowy biskup Hongkongu Stephen Chow Sau-yan SJ powiedział, że musimy pracować na rzecz pojednania.
W rzeczywistości mamy do czynienia z podziałem, powiedziałbym, nawet pokoleniowym. Zwłaszcza młodzi ludzie, którzy uczestniczyli w demonstracjach prodemokratycznych w ubiegłych latach, a teraz są zatrzymywani lub aresztowani, postrzegają postawę Kościoła jako milczenie przyzwalające, wręcz naznaczone winą. W Kościele w Hongkongu istnieją trudności w porozumiewaniu się między pokoleniami. Starsi mówią: bądźmy dobrzy, pokojowi, zapomnijmy o demokracji, bo liczy się przede wszystkim życie.
Czy ludzie czują się opuszczeni przez Zachód lub przez tych, którzy kiedyś rządzili w Hongkongu?
Nie powiedziałbym tego. Kraje zachodnie bardzo dużo mówią o tym, co Chiny robią w Hongkongu. W działania te zaangażowana jest także Unia Europejska. Wielka Brytania ułatwiła uzyskanie wiz tym osobom, które chcą stamtąd wyjechać. Hongkong w ostatnim czasie opuściło już 75 tys. osób. Nie sądzę, by ludzie czuli się opuszczeni. Tutaj trudno jest teraz myśleć o jakichś perspektywach, planach na przyszłość.
Czy wojna na Ukrainie wpłynęła w jakikolwiek sposób na podejście władz chińskich do mieszkańców miasta?
Nie sądzę. Wiele natomiast zmieniło się na Tajwanie, który w stosunku do Chin czuje się jak Ukraina wobec Rosji. Obawia się, że Chiny prędzej czy później dokonają inwazji i zajmą wyspę siłą, tak jak Putin napadł na Ukrainę. Agresja rosyjska jest postrzegana wręcz jako coś w rodzaju zapowiedzi przyszłych stosunków między Chinami a Tajwanem. W świecie demokratycznym Ukraina cieszy się dużym poparciem, ponieważ w naturalny sposób jest postrzegana jako symbol walki o demokrację i wolność z dyktaturą i autorytaryzmem. Wielu postrzega więc więzi i przyjaźń między Rosją a Chinami jako wyjątkowy blok przeciwko demokratycznemu światu.
Papież Franciszek był kilkakrotnie ostro krytykowany, także przez duchownych, za otwartość wobec rządu chińskiego, za próby współpracy przy nominacjach biskupich w tym kraju. Czy uważa Ojciec, że teraz, w świetle tego, co dzieje się w Hongkongu, okaże się, że Watykan nie miał racji, próbując współpracować z Chinami?
Moim zdaniem Watykan postąpił słusznie. Zrozumiałe jest, że próbował on nawiązać stosunki z Chinami po 70 latach. Przez cały ten czas Pekin uważał Stolicę Apostolską za “bezpańskiego psa” Stanów Zjednoczonych i kapitalizmu i odrzucał jakąkolwiek współpracę. Watykan próbował zawrzeć układ, który miał pomóc rozstrzygnąć sprawy mianowania nowych biskupów. Tego dotyczyła ta umowa. Samo porozumienie wymknęło się jednak Watykanowi spod kontroli. Rząd chiński wykorzystał je do realizacji swojej polityki podporządkowania sobie całego Kościoła chińskiego, a więc zarówno tego oficjalnego, jak i podziemnego.
Wprowadzono więc zakaz ewangelizacji młodzieży, misji ewangelizacyjnej poza granicami parafii, istnieje kontrola wszelkich działań wspólnot parafialnych, dotycząca nie tylko nominacji biskupich, ale wszystkiego, co się w Kościele dzieje. Jest to żądanie podporządkowania się każdego księdza partii i władzom komunistycznym. Tak jak w odniesieniu do patriarchy moskiewskiego Cyryla papież użył słowa: “rządowy duchowny, ministrant rządu”.
Myślę, że Watykan jest nieco rozczarowany tym rozwiązaniem, sądząc po tym, co powiedział ostatnio kard. Pietro Parolin, że istnieją trudności, które rzeczywiście trzeba będzie rozwiązać w październiku bieżącego roku, gdy nastąpi przegląd tych dwóch lat porozumienia.
24 maja Kościół obchodzi Dzień Modlitw za Chiny. Kardynał Bo zaprosił cały Kościół na tydzień modlitwy za Chiny.
Jeśli się nie mylę, to kard. Bo mówił już o tym w zeszłym roku. W katedrze w Hongkongu 24 maja wieczorem zostanie odprawiona Msza święta, na którą są zaproszeni wszyscy katolicy. Będzie jej przewodniczył kardynał John Tong-hon – biskup senior Hongkongu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dotychczasowy Dyrektor - ks. Marcin Iżycki - został odwołany z funkcji.
To właśnie modlitwa i ofiara ma największą siłę, a nie broń czy wojska.