Zapamiętałem modlitwy więźniarek-morderczyń, kiedy obraz przybył do miejsca ich osadzenia. „Matko, pomóż, aby moje dzieci zrozumiały, dlaczego to zrobiłam” – prosiły. Z Marcinem Krawczykiem rozmawia Beata Gruszka-Zych.
Równolegle pracuje Pan nad dokumentem „Matka 24 h” o peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej po Polsce. Widzę, że nad wejściem do pokoju wisi Jej wizerunek.
– Dostałem go od przyjaciela domu – o. Sebastiana Mateckiego, podprzeora Jasnej Góry, którego poznałem właśnie podczas pracy nad filmem. Sam pomysł jego realizacji zrodził się w momencie, kiedy do moich rodziców w Tomaszowie Lubelskim „przyszedł” obraz. Akurat byłem tam ze swoją rodziną. Żona patrzyła na to trochę z dystansu. Ale gdy moja ciocia na jej oczach się rozkleiła i głośno zaczęła zawierzać Matce Bożej swoje życie, widziałem, jak jej nastawienie się zmienia. W moim projekcie „Matka 24 h” pracuje jeden główny operator, ale na tydzień zastąpiłem go kolegą sceptycznie podchodzącym do religii. To było ciekawe, jak po kilku dniach zaczął się zastanawiać. Poruszyła go wiara filmowanych ludzi. A tak nawiasem mówiąc, bardzo trudno opowiadać o wierze, bo to metafizyka.
A Pana co najbardziej poruszyło?
– Scena, którą kręciliśmy w szpitalu, kiedy młoda, sparaliżowana 27-letnia dziewczyna przyjmowała Matkę Boską. Ksiądz zbliżył do niej wizerunek i powiedział: „Elu, przyszedł do ciebie obraz, ucałuj Go”. Oczy chorej wydawały się martwe, ale po tych słowach zaczęła jej delikatnie drgać broda. Widać, jak bardzo chciała ucałować Matkę Boską. Stałem wtedy za kamerą i nie mogłem powstrzymać płaczu. To był taki namacalny dowód potrzeby kontaktu z Maryją. Zapamiętałem też modlitwy więźniarek-morderczyń, kiedy obraz przybył do miejsca ich osadzenia. „Matko, pomóż, aby moje dzieci zrozumiały, dlaczego to zrobiłam” – prosiły.
O co chodzi w spotkaniu obrazu Matki Bożej z człowiekiem?
– Żeby odnaleźć sens życia, odzyskać potrzebną nam siłę. W moim filmie znajdą się różne przykłady na ogromną potrzebę takiego kontaktu. Na początku ten dokument miał nosić tytuł „Obraz”. Chciałem przedstawić obraz naszej ojczyzny przez pielgrzymujący po niej od ponad 50 lat wizerunek Matki Boskiej. Ludzie czekają na niego czasem wiele lat. Bardziej to widać na wsi niż w mieście. Nasz naród w przeciwieństwie do tych zza zachodniej granicy jest przekonany, że wiara czyni cuda. Ludzie, wierząc, stają się lepsi.
Opowiadają o tym?
– W moich dokumentach ludzie nie mówią do kamery. Ale odwiedziny obrazu w ich domach stają się pretekstem do opowiedzenia o ich problemach i bólach. Przedstawiają je Matce Boskiej. Rola księdza w „Plebanii” nie raz pomagała mi w robieniu tego filmu. Ludzie akceptowali mnie i z marszu pozwalali towarzyszyć w tak intymnej sytuacji. Choć muszę przyznać, że tak naprawdę łatwo nawiązuję kontakty. Może dlatego, że mam coś takiego w oczach? (śmiech).
Modli się Pan do Matki Bożej?
– Mój przyjaciel Sebastian powtarza: „Nie zrobisz tego filmu, dopóki dobrze nie pogadasz z Matką Bożą”. Czasami sobie myślę, że za mało się ku Niej pochylam…Ale się staram.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.