Wiem, że dziś nie prawda się liczy, a wrażenie. Ale czy ludzie Kościoła muszę się w ten trend wpisywać?
Obrzydliwe. Tylko takie słowo przychodzi mi na myśl, gdy czytam wypowiedzi różnych osób, w tym niektórych kościelnych hierarchów, na temat „rewelacji” ujawnionych w raporcie przygotowanym przez kancelarię prawną na zamówienie archidiecezji Monachium i Freising. Aż nie chce się pisać o szczegółach, bo poruszamy się tu w oparach absurdu. Winny i koniec. Tylko w zasadzie czego?
Żeby zobaczyć skalę tego absurdu warto zadać kilka pytań. Uczciwa odpowiedź na każde z nich pokazuje, że to tylko próba wywołania nie związanego z faktami negatywnego wrażenia. Podobnie jak w naszym polskim przypadku próby łączenia nieszczęśliwego zgonu matki w szpitalu z decyzją Trybunału Konstytucyjnego o skasowaniu przesłanki eugenicznej w polskim prawie dotyczącym aborcji. Jakie to pytania?
Co do ostatniego przypomnę, bo ciągle się o tym zapomina. To czasy, gdy przyznający się do kontaktów seksualnych z dziećmi piszą na ten temat książki i otwarcie postulują prawne zalegalizowanie tego rodzaju praktyk (patrz casus Daniela Cohn-Bendita)
Rozumiem, że wykorzystanie seksualne to wielka krzywda. Rozumiem, że ktoś może się po tym nie umieć pozbierać. Tylko czy to usprawiedliwia oskarżenia nie liczące się z faktami? I to nawet nie oskarżenia o same czyny, ale o podjęcie niewłaściwych z perspektywy 40 lat decyzji czysto administracyjnych? Bo mam wrażenie, że związek miedzy jednym a drugim mnie więcej taki, jak między tym, że wyrzuciłem dwie kromki spleśniałego już chleba, z tym, że w Afryce ktoś umarł z głodu. Ja wiem, że dziś w modzie jest wzorem Stachurowego „Confiteor”* uważać, że wszyscy za wszystko jesteśmy odpowiedzialni, nawet rozpalający grilla za globalne ocieplenie, ale z tą indywidualną odpowiedzialnością konkretnych osób za coś, co jest pewnym zjawiskiem społecznym to jednak nie przesadzajmy. Zwłaszcza jeśli w tak rozumianej odpowiedzialności wszystkich za wszystko samych siebie uważamy za niewinnych.
Podpisuję się obiema rękami pod tym, jak sprawę skomentował kardynał Duka: to jest zniesławianie, oczernianie i osaczanie papieża Benedykta. Nie tylko zresztą przez autorów dokumentu. I podobnie jak prymas Czech piszę co piszę dlatego, że wobec takiej próby zmieszania z błotem świętego człowieka nie można tchórzliwie milczeć. A tym ludziom Kościoła, którzy dziś mówią o jakieś winie Papieża – Seniora przypominam słowa naszego Mistrza: „takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą”. Straszny to będzie sąd, jeśli Bóg w takim stopniu jak oni wyolbrzymi ludzkie winy.
---------------
* Z Confiteor
Bosi na ulicach świata
Nadzy na ulicach świata
Głodni na ulicach świata
Moja wina
Moja wina
Moja bardzo
wielka wina!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.