"Znaczenie ma jak stawiasz czoła wyzwaniom, jak wykorzystujemy naszą kreatywność? To smak życia i najlepszy egzamin" - mówi br. Peter Tabichi, laureat Global Teacher Prize 2019. Spotykamy się we wsi Pwani, godzinę drogi od Nakuru w centralnej Kenii. W tamtejszej szkole Keriko, uczy przedmiotów ścisłych.
W 2019 r. nazwisko Petera Mokaya Tabichi obiegło światowe media, kiedy ten pełen radości i ujmującej prostoty franciszkanin (ze zgromadzenia Braci Franciszkańskich z Mountbellew) został ogłoszony najlepszym nauczycielem roku, spośród 10 tysięcy kandydatur zgłoszonych z całego świata.
Krzysztof Błażyca/Foto GośćWerdykt piątej edycji Global Teacher Prize (nagroda - statuetka i milion dolarów) ogłosił aktor Hugh Jackman. A, że zamiast Tabichi odczytał Tabachi, to Peter - jak opowiada mi ze śmiechem - byłem pewien, że chodzi o kogoś innego.
"No bo kim ja jestem? Żadnym profesorem, zwykłym nauczycielem z szkoły w małej wsi" - mówił ze szczerą prostotą. A gdy wychodził na scenę, w świetle reflektorów i braw, chwila ta przeniosła go pamięcią do dnia, kiedy jak młody chłopak został poddany inicjacji, zgodnej z tradycyjnymi zwyczajami w Kissisi, w zachodniej Kenii, gdzie dorastał. "Tak jak wtedy, nie wiedziałem co mnie teraz czeka" - śmieje się.
Global Education & Skills Forum Global Teacher Prize 2019 Announced by Hugh JackmanA potem już się potoczyło. Zaproszenie od prezydenta Kenii, wizyta w Białym Domu, spotkanie z papieżem Franciszkiem, radia, telewizje... Dziś, dwa lata po wydarzeniu z Abu Dhabi, gdzie miała miejsce ceremonia Global Teacher Prize, Peter jest rozpoznawalny w swym kraju. A Kenijczycy są po prostu dumni, że "ich człowiek" wpisał się w ten kawałek historii.
W Keriko uczy matematyki i fizyki. Jest pełen energii i pasji. Rozmawiamy w jego gabinecie. Przyznaje, że zawsze chciał być nauczycielem. Inspirował go ojciec, który w dzieciństwie przynosił im książki, a dziś, na stare lata, jest tym Mzee (starszym), do którego ludzie przychodzą po radę.
Krzysztof Błażyca/Foto Gość Budynki szkoły w Keriko"Pochodzę z prostej rodziny. Uprawialiśmy herbatę co pozwalało opłacić szkołę. To była silna, chrześcijańska rodzina. Wyrastaliśmy w tych wartościach. Ojciec był bardzo zaangażowany w życie wspólnoty. Wiele działał charytatywnie. I miał wielki szacunek. Teraz jest po 70-tce. Ludzie przychodzą do niego, cieszy się poważaniem".
Matkę stracił młodo. To doświadczenie, jak przyznaje, nauczyło go stawiania czoła wyzwaniom. "Chodzi o to jak radzisz sobie z wyzwaniami. Wiem o czym mówię. Stracić matkę jako dziecko to bolesne. To było nie łatwe. Ale uczyniło mnie silniejszym. I każdy dzień przynosi nowe wyzwania. One nigdy się nie skończą. Czekają na ciebie. Skończysz jedno, drugie przed tobą..."
Krzysztof Błażyca/Foto GośćTo też, oprócz wiedzy, chce przekazywać swoim uczniom. "Najważniejsze to mieć pasję do nauczania. Próbować ich porwać nauką, zafascynować. Kim jest nauczyciel? Czy tylko tym kto wchodzi do klasy? Co znaczy być nauczycielem? Jak uczyć? Jestem nauczycielem od 10 lat. Czuję, że ja sam się uczę od nowa razem z nimi. Każdego dnia zaczynasz na świeżo. Wczoraj było. Dziś jest nowe. Nowe rzeczy, nowe wyzwania. I być na nie gotowy".
Do zgromadzenia wstąpił po ukończonych studiach. Starał się już wcześniej. ale słyszał, że warto by najpierw się wykształcił. "Służyć ludziom jak brat, uczyć jak mój ojciec" - mówi. Wiedza i świat wartości. "Być w relacji z innymi, łączyć ludzi. Być tym kto potrafi zainspirować młodych, motywować, dać im poczucie, że są zdolni, że potrafią, by uwierzyli w siebie, byli kreatywni. Mamy odpowiedzialności wypełnić swoje życie".
Krzysztof Błażyca/Foto GośćSam przyznaje, że odczuwał potrzebę być wiernym temu, co poczuł w sobie na początku. Dlatego choć wykształcenie otworzyło mu wiele możliwości, wrócił do ponownie do zakonnych drzwi.
"Każdy z nas potrzebuje to odkryć w sobie. Wartości, miłość, pasja, edukacja... Szacunek do pracy którą wykonujesz. Ja poczułem że dla mnie być bratem i nauczycielem to najlepsza droga. Tu jest moje serce. A kiedy jesteś szczęśliwy, to i innych możesz czynić szczęśliwszymi".
I jeszcze raz wspomina o wyzwaniach. "Znaczenie ma jak stawiasz im czoła. Jak sobie z nimi radzisz. To smak życia. Najlepszy egzamin jaki mamy. Jak znajdujemy rozwiązania? Jak wykorzystujemy naszą kreatywność? Bo Bóg dał nam potencjał, obdarował nas możliwościami. Każdego z nas".
Dziś o nagrodzie, dzięki której może jeszcze więcej robić dla uczniów, mówi, że to kolejna odpowiedzialność i wyzwanie. "Nie mogę spocząć na laurach. Nie mogę dać się zwieść. Tylko skupić się na tym co robię. Aby być jak najlepiej nauczycielem dla mych uczniów".
Krzysztof Błażyca/Foto GośćFranciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).