Przyszłość afgańskich kobiet budzi wielkie zaniepokojenie organizacji pozarządowych, które w ciągu minionych 20 lat pracowały w tym kraju. „To, że chciały się uczyć, móc pracować i mieć prawo do swobodnego przemieszczania było dla talibów ogromnym przestępstwem i wątpię, by obecnie się to zmieniło” – mówi Radiu Watykańskiemu Simona Lanzani.
Jest ona wiceprzewodniczącą włoskiej pozarządowej organizacji Pangea-onlus, która pomagała Afgankom w zdobyciu wykształcenia. Wspomina, że kiedy w 2003 roku zaczynała swą pracę 100 proc. kobiet mieszkających na wsi było analfabetkami. „Proces zmian zaczął się od dużych miast. Pierwsze kobiety skończyły uniwersytet, a teraz kryją się w piwnicach niszcząc dyplomy studiów i wszelkie dowody swej współpracy z Zachodem” – mówi Lanzani.
Simona Lanzani wskazuje, że priorytetem pozostaje zorganizowanie korytarzy humanitarnych i wywiezienie z Afganistanu wszystkich, którzy przez ostatnie lata współpracowali z zachodnimi organizacjami. Wyznaje, że nie wierzy w zapewnienia talibów, że ich prawa będą respektowane. „Historia pokazuje, że największą cenę płaciły kobiety i jestem przekonana, że i tym razem tak będzie. Na razie talibowie mamią Zachód demokratycznym dyskursem, ale życie już to weryfikuje” – mówi Lanzani.
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Życzenia bożonarodzeniowe przewodniczącego polskiego episkopatu.
Jałmużnik Papieski pojechał z pomocą na Ukrainę dziewiąty raz od wybuchu wojny.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.