W wieku 73 lat zmarł Gino Strada. W roku 1994 powołał do życia międzynarodowe stowarzyszenie humanitarne Emergency, które leczy 11 mln osób w najbiedniejszych i ogarniętych wojną rejonach świata. Pomagał ofiarom konfliktów i otwierał szpitale, w miejscach, gdzie nikt inny nie miał odwagi pójść.
Swój pierwszy projekt Strada realizował w Rwandzie, podczas ludobójstwa, następny w Kambodży, gdzie przebywał kilka kolejnych lat. W roku 1998 wyjechał do Afganistanu, podejmując organizację pierwszego centrum chirurgicznego dla ofiar wojny. W 2005 roku rozpoczął pracę nad otwarciem pierwszego całkowicie bezpłatnego szpitala kardiochirurgicznego w Sudanie. W 2014 roku wyjechał do Sierra Leone w związku z epidemią eboli.
Jako lekarz lubił powtarzać zdanie: „Pacjenci są zawsze na pierwszym miejscu”. Uważał, że praca chirurga wojennego jest bardzo męcząca, ale jest również wielkim zaszczytem. Dotykał z bliska ran cierpiących narodów, wierzył w pokój, ponieważ widział, że wojna jest matką wszelkiego ubóstwa”. Gino Stradę wspomina ks. Renato Sacco, włoski koordynator organizacji Pax Christi.
„Był człowiekiem ogarniętym pasją. Pomagał nam patrzeć na świat oczami ofiar. Prawdziwy rzemieślnik pokoju, ale również architekt pokoju. Pewnego razu uderzył mnie widok szpitala w Kabulu. Był to naprawdę piękny szpital. Widziałem nad wejściem do niego napis: «zakaz posiadania broni». Wewnątrz panowała naprawdę serdeczna atmosfera, nawet biorąc pod uwagę fakt, że Kabul był miastem, które było najbardziej przerażające, z tych, które widziałem na świecie – zauważył ks. Sacco. – Powinniśmy na nowo odkryć znaczenie troski, rozumianej jako otaczanie opieką. Chodzi o robienie miejsca dla innych i o uzdrawianie relacji.“
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.