Być zadowolonym

Warunkiem naszego zadowolenia jest opanowanie i uznanie istniejących ograniczeń.

Reklama

Tyle medali naszych rodzimych zawodników z Igrzysk Olimpijskich w japońskim Tokio, a wśród widzów i tak wiele niezadowolenia. Jest brązowy, mógłby być srebrny a najlepiej złoty. Jest złoty, mogłoby być ich więcej. Kiedy od 2 sierpnia br. Tatrzański Park Narodowy wprowadził nowe zasady, nagle pojawiła się największa w historii kolejka do busów do Morskiego Oka. Natomiast w sieci zaroiło się od komentarzy typu: „Nie chciałabym tak odpoczywać”, „ten najazd turystyczny wymyka się spod kontroli”, „czy to drugie Mount Everest?”. Nie od dziś wiadomo, że jeśli chcemy uderzyć psa, jakiś kij zawsze się znajdzie.

W ludzkim życiu jest tak wiele niezadowolenia. Powód? Abp Fulton J. Sheen w drogowskazach „Droga do szczęścia” wskazuje na cztery powody życiowego niezadowolenia. Główna przyczyna to egoizm (egocentryzm), który czyni punkt centralny z naszego "ja", które próbuje stworzyć wrażenie, że jesteśmy kimś, kim w rzeczywistości nie jesteśmy. Kolejna przyczyna to zawiść, czyli postrzeganie dóbr materialnych lub zdolności innych ludzi jako coś, co zostało nam skradzione. Trzecia przyczyna to chciwość, czyli nieuporządkowane pragnienie posiadania, które ma stanowić rekompensatę dla pustki serca. I wreszcie zazdrość, jako następstwo melancholii i smutku bądź nienawiść wobec tych, którzy posiadają to, czego my pragniemy.

Często od różnych przedstawicieli handlowych, zasiadających za konsolami w call center, którzy reklamują niezawodne i jedyne w swoim rodzaju produkty możemy usłyszeć: będzie pan/i zadowolony/a. A życie pokazuje zupełnie coś innego. Nieraz niewielka rzecz, a może przynieść zadowolenie. Przykładów można by mnożyć, ale jeden konkretny z ostatniego czasu. Do pewnej pizzerii – na zewnątrz padał deszcz – wszedł w porze obiadowej dość ubogo wyglądający mężczyzna w średnim wieku. Po lekko zawiłych tłumaczeniach przy kasie otrzymał do stolika dwudaniowy obiad. Jedzenie szło mu jednak dość opornie. Jak się okazało, po spontanicznym wyznaniu do zaproszonego do pomocy w jedzeniu kolegi, ów mężczyzna przez ostatnie trzy dni spożywał alkohol. I z tego powodu nie był w stanie poradzić sobie z dość pokaźną porcją jedzenia. Zachowywał się przy tym bardzo kulturalnie, do obsługi odnosił się z dużym szacunkiem. I wyszedł, już po wszystkim, bardzo zadowolony. Mimo iż był świadomy własnych niedomagań, potrafił odnaleźć się w zaistniałej sytuacji, troszcząc się nie tylko o własny żołądek. 

Zespół Manaam śpiewał przed laty: „Oprócz błękitnego nieba / Nic mi więcej nie potrzeba”. Droga do szczęścia nie jest odległym szlakiem nie do zdobycia. W Liście do dominikanów z okazji 800 rocznicy śmierci św. Dominika Guzmana, założyciela Zakonu (wspominany w liturgii Kościoła 8 sierpnia), papież Franciszek wskazał proponowaną przez tego „Kaznodzieję łaski” drogę do szczęścia: „Dominik odpowiedział na palącą potrzebę swoich czasów nie tylko odnowionego i żywego głoszenia Ewangelii, ale – co równie ważne – przekonującego świadectwa o jej wezwaniu do świętości w żywej komunii Kościoła. W duchu wszystkich prawdziwych reform zabiegał o powrót do ubóstwa i prostoty pierwotnej wspólnoty chrześcijańskiej, skupionej wokół apostołów i wiernej ich nauczaniu (por. Dz 2, 42)”. A co na dziś? Franciszek kontynuuje: „Dominik może być inspiracją dla wszystkich ochrzczonych, którzy jako uczniowie-misjonarze są powołani, by docierać ze światłem Ewangelii i miłosierną miłością Chrystusa na wszystkie „peryferie” naszego świata”.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama