Dyskusja? Właściwie chyba się nie toczy. Za to jedni i drudzy, przekonani do swoich racji, gotowi są skoczyć sobie do gardeł.
O gorącogłowych zwolennikach i przeciwnikach szczepień myślę. Właśnie kopią kolejne w naszym społeczeństwie okopy. „Ponad podziałami” można by nawet szyderczo stwierdzić, bo ten podział z wcześniejszymi się nie pokrywa „jednocząc” w innych kwestiach głęboko podzielonych. Sytuacja w zasadzie nieciekawa, ale patrzę na to z pewnym dystansem. Mam po prostu nadzieję, że jak się chłopcy i dziewczynki łopatami namachają, to może przy okazji nieco zakopią te inne podziały. No ale jeśli zaczną się rękoczyny (czytaj: zmuszanie do szczepień)....
Rozumiem owych gorących zwolenników szczepień. To w ich mniemaniu szansa na wyjście z epidemii. A co za tym idzie z tych wszystkich obostrzeń, z którymi musimy dziś żyć. Rozumiem ich żal i wściekłość: moglibyśmy być bezpieczni, moglibyśmy żyć normalnie, gdyby nie ci, którzy nie chcą się szczepić. „Oni” nie kochają bliźniego! Czyli mnie!....
Rozumiem, ale to mimo wszystko myślenie życzeniowe. Szczepionka nie jest skuteczna w 100 procentach. Znaczna część społeczeństwa, choćby z racji wieku, szczepić się nie może. A do tego jeszcze te nowe warianty i nieznana odpowiedź na pytanie, czy i w jakim stopniu szczepienia przed nimi chronią... Piszę „nieznana”, bo w różnych badaniach pojawiają się diametralnie rożne wyniki, zwłaszcza jednej ze szczepionek. Wygląda to wręcz na wojnę informacyjną prowadzoną przez koncerny farmaceutyczne...
Tak, z rzetelna informacją mamy spore problemy. Niedawno jakiś dziennikarz z triumfem w literkach (głosu nie słyszałem) oznajmił naszemu społeczeństwu (a proszczepionkowi specjaliści natychmiast podchwycili), że w jakimś kraju aż 85 procent zarażonych kowidem trafiających do szpitala to ci, którzy się nie zaszczepili. Chyba nie zauważył, że ta informacja ma sens tylko wtedy, gdy jednocześnie poda się, jaki w tym kraju był odsetek zaszczepionych. No bo gdyby to było 15 procent (nie było!, było znacznie więcej) to znaczyłoby, że szczepionka nie działa... Niestety, taki styl informowania tylko utwierdza przeciwników szczepień w przekonaniu, że ktoś tu próbuje manipulować...
Rozumiem więc też tych, którzy szczepić się nie chcą albo którzy wyczekują co z tego wyniknie. Chronić – siebie i rodzinę – można na różne sposoby. Szczepienie też ostatecznie jest tylko zmniejszaniem ryzyka zakażenia, nie jego eliminacją. Racjonalnym wydaje się też czekanie na taką szczepionkę, która będzie dobrze zabezpieczała przed aktualnie występującymi wariantami koronawirusa, nie tylko tymi, które zniknęły....
Rozumiem wiec i jednych i drugich. Obie strony tego sporu mają sporo racji. Nie zgadzam się natomiast z próbami zmuszania inaczej myślących, by zrobili tak jak ja chcę. W pluralistycznym społeczeństwie trzeba umieć wiele ścierpieć. Dlaczego nie tych, którzy chcą/nie chcą się szczepić? Dlaczego w tej kwestii pluralistyczne społeczeństwo ma wprowadzać rozwiązania rodem z totalitaryzmów? Chodzi oczywiście głównie o zmuszanie do szczepień...
Sam, jak już kiedyś wspominałem, zaszczepiłem się. Mając na uwadze zarówno moich bliźnich jak i własną wygodę. Choć, jak na to wskazuje sporo badań, miało to średni sens, bom ozdrowieniec z przeciwciałami. Jestem jednak przekonany, że w tej kwestii każdy powinien mieć prawo zdecydowć tak, jak uważa za słuszne. Nikt z nas nie powinien domagać sie, by dla jego psychicznego komfortu inni zmuszani byli do podejmowania działań, które w ich mniemaniu narażają na szwank ich zdrowie. NIestety, w takich sytuajach z wielu miłośników demokracji wyłażą totalitaryści...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.