Postać św. Katarzyny z Bolonii – kobiety wielkiej kultury, a przy tym bardzo pokornej, oddanej modlitwie a zarazem zawsze gotowej służyć – przypomniał Benedykt XVI w katechezie podczas audiencji ogólnej 29 grudnia.
Wyróżnia siedem rodzajów oręża w walce ze złem i z diabłem: 1. troszczyć się i dbać o czynienie zawsze dobra; 2. wierzyć, że sami nie zrobimy czegokolwiek prawdziwie dobrego; 3. ufać Bogu i dzięki Jego miłości nigdy nie lękać się walki ze złem czy to w świecie, czy w nas samych; 4. rozważać często wydarzenia i słowa z życia Jezusa, zwłaszcza Jego mękę i śmierć; 5. pamiętać, że musimy umrzeć; 6. mieć utrwaloną w umyśle pamięć o dobrach raju; 7. pozostawać w zażyłości z Pismem Świętym, nosząc je zawsze w sercu, aby kierowało ono wszystkimi myślami i wszystkimi działaniami. Jest to piękny program życia także dziś dla każdego z nas!
Katarzyna, mimo że była przyzwyczajona do dworu ferrarskiego, pełni w klasztorze obowiązki praczki, kucharki, piekarki i opiekuje się zwierzętami. Zajmuje się wszystkim, nawet posługami najbardziej pogardzanymi, z miłością i w duchu gorliwego posłuszeństwa, dając współsiostrom pełne blasku świadectwu. Widzi bowiem w nieposłuszeństwie ową pychę duchową, która niszczy wszelkie inne cnoty. W imię posłuszeństwa przyjmuje urząd mistrzyni nowicjatu, chociaż uważa, że nie jest w stanie pełnić tego obowiązku, a Bóg nadal ożywia ją swoją obecnością i swymi darami: jest mianowicie mistrzynią mądrą i cenioną.
Następnie zostaje jej powierzona posługa w rozmównicy. Wiele ją kosztuje częste przerywanie modlitwy, aby odpowiadać osobom, które przychodzą do kraty klasztornej, ale również tym razem Pan nie przestaje jej odwiedzać i być blisko niej. Wraz z nią klasztor staje się coraz bardziej miejscem modlitwy, ofiary, milczenia, wysiłku i radości. Po śmierci ksieni przełożone myślą natychmiast o niej, ale Katarzyna nakłania je, aby zwróciły się do klarysek z Mantui, bardziej wykształconych w konstytucjach i przepisach zakonnych. Jednakże w kilka lat później, w 1456, do jej klasztoru wpływa prośba o utworzenie nowej fundacji – w Bolonii. Katarzyna wolałaby zakończyć swe dni w Ferrarze, ale ukazuje się jej Pan i zachęca ją do wypełnienia woli Bożej i udania się do Bolonii w charakterze ksieni. Do nowych obowiązków przygotowuje się przez posty, dyscypliny i pokutę. Udaje się do Bolonii wraz z osiemnastoma współsiostrami. Jako przełożona jest pierwsza na modlitwie i w posługiwaniu; żyje w głębokiej pokorze i ubóstwie. Po upływie trzyletniej kadencji ksieni jest szczęśliwa, że zostaje zastąpiona, ale po roku musi na nowo podjąć swe obowiązki, gdyż nowo wybrana przełożona straciła wzrok. Mimo cierpienia i ciężkich chorób, które nią wstrząsają, pełni swą służbę wielkodusznie i z oddaniem.
Jeszcze przez rok zachęca siostry do życia ewangelicznego, cierpliwości i wytrwania w próbach, do miłości siostrzanej, do jedności z boskim Oblubieńcem, Jezusem, aby przygotować w ten sposób własny posag na wieczne gody. Posag ten Katarzyna widzi w umiejętności dzielenia cierpień Chrystusa, stawiając czoła, z pogodą, wśród niewygód, kłopotów, poniżeń, niezrozumienia (por. Siedem broni duchowych, X, 20, str. 57-58). Na początku 1463 choroby nasilają się; ponownie zbiera siostry po raz ostatni na kapitule, aby ogłosić im swą śmierć i polecić posłuszeństwo regule. Pod koniec lutego nawiedzają ją wielkie cierpienia, które już jej nie opuszczą, ale to ona pociesza siostry w bólu, zapewniając je o swej pomocy także z Nieba. Otrzymawszy ostatnie sakramenty, powierza spowiednikowi spisanych „Siedem broni duchowych” i rozpoczyna się konanie; twarz jej staje się piękna i jaśniejąca; spogląda jeszcze raz na te, które ją otaczają i oddaje łagodnie ducha, wypowiadając trzy razy imię Jezusa: jest 9 marca 1463 (por. 1. BEMBO, Zwierciadło oświecenia. Żywot św. Katarzyny z Bolonii; Florencja 2001, rozdz. III). Katarzynę ogłosi świętą 22 maja 1712 Klemens XI. Miasto Bolonia w kaplicy klasztoru Bożego Ciała strzeże jej nienaruszonego ciała.
Drodzy przyjaciele, święta Katarzyna z Bolonii z jej słowami i jej życiem jest mocnym wezwaniem dla nas, abyśmy dali się zawsze prowadzić Bogu, abyśmy pełnili codziennie Jego wolę, nawet jeśli często nie odpowiada to naszym planom, abyśmy ufali Jego Opatrzności, która nigdy nie zostawia nas samych. W tej perspektywie św. Katarzyna mówi do nas; z odległości wielu wieków jest bowiem bardzo nowoczesna i przemawia do naszego życia. Podobnie jak my cierpi pokusę, odczuwa pokusy niewiary, zmysłowości, trudnych, duchowych walk. Czuje się porzucona przez Boga, znajduje się w mrokach wiary. Ale we wszystkich tych sytuacjach trzyma zawsze Pana za rękę, nie opuszcza Go ani Go nie porzuca. A wędrując z ręką w ręce Pana, kroczy drogą słuszną i znajduje drogę światła. Tym samym mówi również nam: odwagi, nawet w nocy wiary, nawet w tak wielu wątpliwościach, które mogą nas nawiedzać, nie puszczaj ręki Pana, wędruj, trzymając swoją rękę w Jego dłoni, wierz w dobroć Boga; takie jest kroczenie słuszną drogą!
I chciałbym podkreślić jeszcze inny aspekt – jej wielkiej pokory: jest ona osobą, która nie chce być kimś lub czymś; nie chce się pokazywać; nie chce rządzić. Chce służyć, pełnić wolę Bożą, być w służbie innym. I właśnie dlatego Katarzyna była wiarygodna w sprawowaniu władzy, można bowiem zauważyć, że dla niej władza była dokładnie służbą innym. Prośmy Boga, za wstawiennictwem naszej świętej, o dar wypełnienia planu, jaki ma On wobec nas, z odwagą i wielkodusznością, ponieważ tylko On jest mocną skałą, na której wznosi się nasze życie. Dziękuję.
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.