Sudan Południowy obchodzi swoje dziesięciolecie. O misji pośród sudańskich uchodźców i tamtejszej pomocy opowiada o. Andrzej Dzida, werbista posługujący w obozie Biidbidi.
To najmłodsze państwo świata, powstało 9 lipca 2011 r. w wyniku referendum, w którym 98 proc. głosujących opowiedziało się za uniezależnieniem południowych terytoriów Sudanu.
Niestety 10 lat po uzyskaniu niepodległości Sudan Południowy jest targany napięciami, które nasiliły się w 2013 roku, i doprowadziły do wojny domowej pomiędzy zwolennikami prezydenta Salvy Kiira i byłego szefa państwa Rieka Machara. Wskutek konfliktu śmierć poniosło blisko pół miliona osób, 2 i pół miliona znalazło się na uchodźctwie.
Największy obóz dla uchodźców z Sudanu Płd. usytuowany jest na północy Ugandy. Podzielony na pięć stref Bidibidi jest drugim co do wielkości na świecie obozem dla uchodźców, po Rohingya w Bangladeszu.
Obszar ok. 250 km2 zamieszkuje blisko 300 tys. osób. 80 proc. to dzieci i młodzież poniżej 18 roku życia oraz kobiety.
W obozie, pośród uchodźców pracują i pełnią posługę duszpasterską polscy werbiści o. Andrzej Dzida i o. Wojciech Pawłowski. Rozmowę z o. Dzidą przeprowadziła ostatnio Kinga Waliszewska, z poznańskiego oddziału Pomocy Kościołowi w Potrzebie, który wspiera działania misjonarzy.
Obecnie do końca lipca w Ugandzie trwa kolejny lockdown, po wcześniejszym kilkumiesięcznym, zapoczątkowanym 20 marca 2020 r.
"Ale nawet wtedy nasza działalność nie była zerowa" - zauważa o. Dzida w rozmowie. "Wówczas oficjalnie mogło się gromadzić jedynie pięć osób, a kościoły i szkoły były zamknięte. W kwietniu udaliśmy się do przedstawicielstwa premiera na terenie obozu, gdzie uzyskaliśmy zgodę na prowadzenie rozmów duchowych. Było to ważne z powodu doświadczeń traum i innych trudnych wydarzeń, jakie ludzie przeżywali w tym czasie - pandemia powodowała problemy rodzinne, wzrosła wtedy liczba samobójstw, więcej też było ciąż u nastolatek. Dostaliśmy pozwolenie na spotkania 20 osób naraz i dopiero gdy jedna grupa skończyła, to mogła podejść kolejna. Przy tej okazji udzielaliśmy też komunii św".
W czerwcu 2020 sytuacja w Ugandzie lekko się ustabilizowała. Misjonarze mogli zacząć jeździć do kaplic, odwiedzać dalej położone części obozu i nadrabiać „straty” wywołane przez lockdown.
"Kolejnej grupie udzieliliśmy sakramentu chrztu św. (od 2017 r. ochrzciliśmy już w Bidibidi 5 tys. osób!). Jesienią znów sytuacja się pogorszyła, był kolejny lockdown, potem znów było lepiej, a później znów gorzej… Wiosną tego roku mogliśmy w końcu wznowić przygotowania do pierwszej komunii św. - w 30 kaplicach sakrament ten przyjęło 800 osób. Niestety w czerwcu br. nastąpił kolejny lockdown i obecnie nie można się przemieszczać pomiędzy dystryktami, ponownie zamknięte są kościoły i szkoły. Mimo to staramy się prowadzić nasze duszpasterskie działania tak jak jest to możliwe".
O. Dzida zwraca uwagę, że "dużym problemem na terenie obozu jest formacja religijna, bo nie mamy odpowiednich budynków, w których moglibyśmy pomieścić osoby, które się formują. Ponadto warunki w kaplicach nie są dobre - nie ma w nich podłogi, dach jest słomiany i przenika przez niego albo słońce, albo deszcz, a gdy pada to ziemia staje się błotem… Dlatego wśród naszych planów jest budowa dwóch dormitoriów, z których każde pomieści po 40 osób. Dormitorium jest otwartym budynkiem, podzielonym na dwie części: dwa duże 20-osobowe pomieszczenia z piętrowymi łóżkami; jedna część jest męska, druga żeńska. Ale chcemy też stworzyć budynek z nieco lepszymi warunkami pobytu, dla osób starszych czy dla katechistów. W nich były by mniejsze pokoje z łazienkami oraz pojedyncze łóżka - łącznie dla 52 osób".
Misjonarz zwraca uwagę, że 80% uchodźców z Sudanu Południowego zamieszkujących obóz w Bidibidi to dzieci i młodzież poniżej 18 roku życia (ok. 210 tys. osób). "Więc przydało by się też boisko. A ponieważ wiemy, że niektórzy mają większy talent do biegania - nasze plany zawierają też bieżnię z prawdziwego zdarzenia, która dawała by przestrzeń do treningów. Boisko mogłoby też służyć za miejsce większych spotkań, również tych modlitewnych".
Misjonarze planują też postawić centra edukacyjne dla dzieci i młodzieży.
"Każde centrum będzie usytuowane w pobliżu kościoła. Marzymy, by w przyszłości przy każdej takiej świetlicy wybudować też boisko. W centrum edukacyjnym byłaby możliwość uczenia się, gdyż obecnie dzieci nie mają szans na odrabianie lekcji czy naukę w swoich domach, nie mają tam dobrych warunków. Centrum edukacyjne służyłoby też za miejsce spotkań. Jedna część budynku będzie miała lekkie podwyższenie, małą „scenę”, co umożliwi występy - dramy czy tańce, co Sudańczycy bardzo lubią".
Ważne jest też to, że budynki centrów edukacyjnych posiadały prąd. Będzie on wytwarzany za pomocą paneli solarnych, które misjonarze planują w nich zamontować.
"Ponadto, co też niezwykle ważne, w świetlicach będzie dostęp do wody, która gromadzona ma być w cysternach, skąd każde dziecko będzie mogło ją czerpać.
Woda dostawać się będzie do cystern poprzez rynny, które będą zamontowane na dachu. Bardzo pragniemy, by centra edukacyjne spełniały ważną rolę integracji młodzieży, aby dać jej konkretne zajęcie. Mamy też nadzieję, że w późniejszym czasie uda się zapewnić opiekę nauczycieli, którzy prowadziliby popołudniowe zajęcia czy pomagali w nauce"
Wsparcia można dokonać poprzez:
https://pkwp.org/kampanie/centra_edukacyjne_dla_dzieci_i_mlodziezy_w_bidibidi
Watykan uznał cud potrzebny do kanonizacji Pier Giorgio Frassatiego.
Pielgrzymi będą mogli zbierać pieczątki do specjalnego paszportu w wydaniu papierowym oraz cyfrowym.
„Nie chcę powiedzieć, że przywykliśmy do katastrof, ale wiara nas nie opuszcza”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Papież postanowił rozszerzyć na Kościół powszechny kult 16 karmelitanek bosych z Compiègne.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).