Małżeństwo i rodzina jest celem zarówno mężczyzny, jak i kobiety – te więzi nadają sens życiu obojga.
W Piśmie Świętym w Księdze Rodzaju (1,27–28; 2,24) czytamy:
Stworzył Bóg ludzi na swój obraz: na obraz Boży ich stworzył. Stworzył ich jako mężczyznę i niewiastę. I błogosławił im, mówiąc: „Bądźcie płodni i mnóżcie się i zaludniajcie ziemię oraz czyńcie ją sobie poddaną” [...]. Dlatego opuści mężczyzna swego ojca i swoją matkę, a złączy się ze swoją żoną, tak że staną się jednym ciałem.
Stąd zarówno mężczyzna, jak i kobieta, zanim wzajemnie wyznają sobie miłość, czują się kimś niespełnionym, jakby jakąś połówką. Dopiero poprzez miłość i rodzenie dzieci ich życie nabiera pełnego sensu. Porzucenie przez współmałżonka albo jego śmierć odczuwają jakby swoistą amputację, pozbawienie ważnej części własnej osobowości. Bardziej odczuwa to kobieta niż mężczyzna.
Francuski filozof André Frossard (1915–1995) zauważył:
Kobiety z nielicznymi wyjątkami o sensie życia myślą inaczej niż mężczyźni. Nie pytają, jak przedstawiciele płci brzydszej: „Po co żyć?”, ale: „Dla kogo żyć?”. Stąd w podręcznikach historii filozofii trudno odnaleźć kobietę.
Dobrze ilustruje to poniższa anegdota:
Na egzaminie z filozofii przed profesorem siada studentka.
– Czy zastanawiała się pani głębiej nad sensem życia – pyta profesor. – Czy pytała pani siebie, po co żyć?
– Nie, nikt mi się jeszcze nie oświadczył – odpowiada zażenowana.
Kobieta odkrywająca sens życia w kochanej osobie, w dzieciach, łatwiej przyjmuje wiarę w Boga osobowego, w Chrystusa, niż mężczyzna poszukujący sensu w nauce, polityce czy zdobywaniu majątku.
***
Powyższy tekst pochodzi z książki Bóg i wiara w przykładach i anegdotach. Publikacja ks. Stanisława Klimaszewskiego ukazała się nakładem wydawnictwa Promic.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.