Mam szczęście posługiwać w miejscu, gdzie każdego dnia dokonują się cuda - mówi ks. Mateusz Wyrobkiewicz, wicerektor Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach.
Czasem wpadał tu wieczorem, czasem dopiero w nocy. Nie musiał się spieszyć - adoracja Najświętszego Sakramentu trwa tu nieustannie. - Nawet, gdy było ciężko, tu znajdowałem wytchnienie i odpoczynek - mówi ks. Mateusz. Ale nie on jeden - wielu księży z Krakowa i okolic wytchnienia szuka właśnie w łagiewnickiej kaplicy. Tu jakoś mocniej można doświadczyć Bożej obecności…
“Miłosierdzie źródłem nadziei”
Te słowa są hasłem przewodnim tegorocznego Święta Miłosierdzia. I ta nadzieja, płynąca z łagiewnickiego wzgórza, jest tym, co najmocniej porusza nasze serca. - Potrzebujemy nadziei. Potrzebujemy czuć, że Pan Bóg jest z nami, że nie zostawia nas mimo naszych słabości i nawet do największego grzesznika wychodzi, kiedy tylko ten żałuje za swoje grzechy. A jeśli człowiek jeszcze nie potrafi tego zrobić, to Pan Jezus sam wychodzi i go szuka. Jego miłość jest większa od naszej słabości - ks. Mateusz przypomina prawdę, o której często łatwo jest zapomnieć. On żyje nią codziennie - pracuje w miejscu, w którym dzieją się najprawdziwsze cuda! I to każdego dnia, a czasem także nocami. Bo w Łagiewnikach nie ma dnia, w którym nie byłby sprawowany sakrament pokuty, czyli ten sakrament, w którym Boże miłosierdzie rozbrzmiewa najsilniej. W konfesjonale dzień za dniem dokonuje się przemiana serc. Nie przeszkadza w niej pandemia, nie przeszkadzają żadne zewnętrzne okoliczności. Bywa - jak w Wielki Piątek czy wigilię Święta Miłosierdzia - że kapłani służą sakramentem pojednania przez całą noc. I Bóg działa!
Setki tysięcy osób na Eucharystii
Pandemia nie przeszkadza w spotkaniu serca grzesznika z sercem miłosiernego Boga, mocno utrudniła jednak udział w liturgii. Szczególnie trudne były ubiegłoroczne święta, kiedy praktycznie nikt nie mógł fizycznie przyjść na Eucharystię. Z pomocą przyszła telewizja, która zaczęła transmitować codzienną Mszę świętą z kaplicy, w której znajduje się słynący łaskami Obraz Pana Jezusa Miłosiernego i relikwie św. s. Faustyny. Że był to strzał w dziesiątkę, kapłani z Sanktuarium przekonali się, kiedy zaczęły spływać świadectwa. - Dla piszących do nas osób ważne było, że mimo osamotnienia mieli możliwość połączenia się duchowo z Sanktuarium. I choć dla wielu na początku korzystanie z Mszy telewizyjnych było trudne, to potem stało się to ich codziennością. Mogli zatrzymać się i połączyć duchowo ze wspólnotą ludzi. A ta wspólnota była potężna - codziennie modliło się wspólnie ponad milion osób! - cieszy się ks. Mateusz. W duchowej łączności ze sprawowaną Eucharystią i w słowach homilii ludzie przeorani cierpieniem pandemii znajdowali pokrzepienie i nadzieję. I choć fizycznie zamknięci w domach, duchowo pielgrzymowali do zdroju miłosierdzia. A kiedy pod koniec roku kapłani przeanalizowali statystyki transmisji internetowych, okazało się, że modlili się z nimi ludzie ze 164 krajów świata!
Jesteś szczęściarzem!
- My chyba nie zdajemy sobie sprawy z tego, jaki skarb posiadamy, mając tak blisko miejsce, w którym Jezus objawił swoje miłosierdzie światu - stwierdza ks. Mateusz, przypominając, że przed pandemią krakowskie sanktuarium odwiedzało każdego roku ponad dwa miliony pielgrzymów z całego świata. - Wielu ludzi zazdrości nam Łagiewnik! - dodaje i opowiada historię zasłyszaną od znajomego zakonnika, który trafił na kurs językowy do Włoch. Spotkał tam innego księdza, pochodzącego z Ameryki Południowej, który opowiadał o swoich podróżach do miejsc ważnych dla chrześcijan, rozsianych po całym świecie. Odwiedził wiele krajów, z Ziemią Świętą na czele. I tak opowiadając wspomniał, że marzy jeszcze, żeby móc kiedyś przyjechać do Łagiewnik… Kiedy usłyszał, że polski zakonnik mieszka w odległości 40 minut od sanktuarium, skwitował to krótko - jesteś szczęściarzem!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.