Będziecie jak Bóg. Kto to powiedział? Nie ma co mu wierzyć.
Trochę przycichło, ale w sumie to dyskusja gdzieś tam ciągle trwa. Gotowa wybuchnąć z nową siłą. Mowa oczywiście o sporze toczącym się wokół dopuszczalności aborcji eugenicznej. Przy jej okazji pojawiają się odwołania do takich spraw jak prawa człowieka, koncepcja ludzkiej wolności czy autonomia sumienia. Jasne, nie sposób bez nawiązania do nich o tej sprawie dyskutować. Tyle że włos się na głowie jeży, gdy widzi się, jak wierzący mętne mają pojęcie o tym, do czego się odwołują. I jak bezrefleksyjnie przyjmują błędne założenia swoich adwersarzy. Nic dziwnego, że w takim wypadku stoją w dyskusji na z góry przegranej pozycji. I jedyne co im pozostaje, to prosić o łaskę dla bezbronnych istot.
Ot, koncepcja ludzkiej wolności. Wiadomo, że nie polega na robieniu co się chce. Wie to każdy alkoholik. Niestety, wielu uważających się za światłych katolików nie. Wolność rozumiana jako swawola, nieograniczona miłością, byciem dla innych, zawsze kończy się niewolą. I to najgorszą z możliwych, bo poddaniem się tyranii samego siebie. Albo kwestia sumienia: tak, sumienia należy słuchać. Tyle że gdy zajrzeć do podręczników teologii moralnej, o encyklice Veritatis splendor świętego Jana Pawła Wielkiego już nie mówiąc, można by znaleźć informację podstawową: że „sąd sumienia nie ustanawia prawa, ale poświadcza autorytet prawa naturalnego i praktycznego rozumu w odniesieniu do najwyższego dobra, które pociąga człowieka, tak że przyjmuje on jego przykazania” (VS 60). Czyli że sumienie, będące sądem rozumu nie jest twórcą prawa moralnego, ale ma normę moralną odkrywać. Drobna różnica? Fundamentalna. Bo jest jasnym wskazaniem, że drogowskaz sumienia może pokazywać niewłaściwą drogę. Gorzej, że człowiek mówiąc o sumieniu mógł zastąpić rozum chciejstwem. Przesadzam? Trudno sobie wyobrazić jak z zasady ogólnej „nie czyń drugiemu co tobie niemiłe” ktoś nie potrafi wyprowadzić wniosku, że podłością jest decydowanie za kogoś, czy ma umrzeć czy może żyć.
Jest w tym wszystkim jakieś bałwochwalstwo, prawda? Człowiek chce stanowić prawo moralne. Człowiek chce być jak Bóg. Kto to kiedyś człowiekowi obiecał? A, wąż w Edenie. Wiadomo co się z tego porobiło. Dziś kwestionowanie prawa Stwórcy, i to w dziedzinie tak podstawowej jak to, kto może je stanowić, też do niczego dobrego prowadzić nie może. Szkoda, że niektórzy uważający się za światłych katolicy tego nie widzą....
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.