Sakramentu chrztu nie da się wymazać gumką. Choćby człowiek tego chciał i żądał. Na zawsze pozostaje w sercu i metrykalnych księgach, z adnotacją: "Wystąpił z Kościoła katolickiego".
Franciszkanin o. Lech Dorobczyński, przyznaje, że każda taka decyzja to dla niego „mega ciężkie” doświadczenie. „Ci ludzie nie dostali od Kościoła na tyle mocnego argumentu, by w nim pozostać… To jest wyraźny sygnał dla mnie – jako proboszcza. To jest wyraźny sygnał dla moich parafian, bo razem tworzymy ten Kościół… Często w swych uzasadnieniach apostaci piszą, że od dawna nie czują się częścią Kościoła, że mają już dość fasadowej religijności – więc chcą przestać udawać. To jest jakaś uczciwość. Myślę, że w ten sposób szukają prawdy o sobie. (…) A kiedy wrócą? Tylko wtedy, gdy Kościół będzie jaśniał – pośród ciemności, w jakich na co dzień żyją”– dzielił się w mediach społecznościowych po trudnych rozmowach w parafii św. Antoniego Padewskiego,
Jeden ze śródmiejskich proboszczów wspomina, jak do kancelarii parafialnej matka przyprowadziła 9-letnią córkę, żądając jej apostazji i przy okazji chcąc „apostazować” całą swoją rodzinę, wykreślić ją z ewidencji, w ogóle o niej zapomnieć. Na nic zdały się uwagi, że to przecież ona sama przyniosła swoje dziecko do Kościoła, prosząc dla niego o chrzest.
– Niektórym wydaje się, że prowadzimy spisy wiernych i bazy danych, na podstawie których dostajemy jakieś wpływy czy dotacje. Występują z Kościoła, bo nie chcą tych statystyk zawyżać. Tyle że w Kościele w Polsce nie istnieje żaden ogólny spis wiernych, a wszelkie dane są brane z badań statystycznych. A ja nawet nie wiem, ilu mam parafian, bo jedni się wprowadzają, inni wyprowadzają. Nikt tego do parafii nie zgłasza – przyznaje proboszcz.
Często apostaci żądają wykreślenia swoich danych, tak żeby w żadnych kościelnych dokumentach „nie pozostał ślad”.
– To nie jest możliwe, bo w księgach chrzcielnych nikt niczego nie wykreśla. Chrzest jako sakrament jest nieusuwalny, pozostaje ważny. Apostaci mają więc status osoby ochrzczonej, która wystąpiła z Kościoła. W księgach metrykalnych przy adnotacji o ich chrzcie dopisuje się formułę o złożonym akcie apostazji. Mogą natomiast, zgodnie z regulacjami wydanymi przez Kościelnego Inspektora Ochrony Danych, skutecznie żądać usunięcia ich danych z kartotek parafialnych, o ile w ogóle w nich widnieją i jeśli takie były prowadzone, bo poza nielicznymi wyjątkami, te osoby w ogóle nie są znane w parafii. Często nie przystąpiły do pierwszej komunii, nie brały ślubu kościelnego ani nie przyjmowały księdza po kolędzie, a właśnie takie informacje gromadzi się w parafiach – zaznacza ks. B. Pergoł.
Kiedy apostaci zamykają za sobą drzwi Kościoła, On o nich nie zapomina i od razu rozwiera je szerzej, czekając na ich powrót. Modlą się o to ich dawni proboszczowie i biskupi.
- Kilka osób z archidiecezji warszawskiej po wypisaniu się z Kościoła, potem do niego powróciło – mówi ks. B. Pergoł. – Formalności wyglądają podobnie: trzeba przyjść do proboszcza parafii zamieszkania. Na podstawie rozmowy proboszcz ocenia intencje, świadomość i dojrzałość osoby, wprowadzając ją w formację przygotowująca do pojednania z Kościołem. Następnie formułuje pismo, w którym prosi biskupa o określenie warunków powrotu apostaty do Kościoła, które może dokonać się po: wyrażeniu skruchy, przejściu formacji i odbyciu pokuty, bo wyrzeczenie się Kościoła oprócz ciężaru gatunkowego grzechu prawie zawsze wiąże się z jakimś zgorszeniem np. w rodzinie czy kiedy osoba dokonująca tego wręcz chwali się tym aktem publicznie. Jeśli apostata spełni warunki wyznaczone przez biskupa, po wyznaniu Credo, staje się na powrót członkiem Kościoła, zostaje zdjęta z niego ekskomunika i może po ważnej spowiedzi przystąpić do komunii sakramentalnej. W tym przypadku również w księdze chrztu nie wykreśla się dopisku o akcie apostazji, a jedynie odnotowuje powrót do Kościoła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).