„Człowiek modlitwy staje przed Panem i wychodzi na spotkanie braci oraz sióstr, aby im służyć”. - Te słowa Papież wypowiedział w katechezie wygłoszonej podczas audiencji ogólnej. Franciszek powrócił do cyklu katechez poświęconych modlitwie, który został zawieszony na kilka tygodni przez rozważania związane z duchowymi i społecznymi wyzwaniami pandemii. W centrum refleksji znalazła się dzisiaj postać proroka Eliasza, który był człowiekiem głębokiej wiary, przenikniętym duchem modlitwy i kontemplacji.
Ojciec Święty zauważył, że w samym imieniu Eliasza, które można przetłumaczyć: „Pan jest Bogiem” zawarta jest tajemnica jego misji. On jest człowiekiem Bożym, obrońcą prymatu Najwyższego. Ale i on musiał poradzić sobie z własnymi słabościami.
Franciszek zauważył, że w duszy tych, którzy się modlą, poczucie własnej słabości jest cenniejsze niż momenty uniesienia, kiedy wydaje się, że życie jest pasmem zwycięstw i sukcesów. W modlitwie czasami jesteśmy niesieni przez Boga w górę, a czasami uderzani przez przykre doznania oraz pokusy. W życiu wielkich przyjaciół Boga, jakich spotykamy w Piśmie Świętym, przeplatają się ze sobą chwile entuzjazmu i momenty cierpienia. Eliasz jest człowiekiem życia kontemplacyjnego, a równocześnie życia czynnego. Zajmuje się wydarzeniami swoich czasów, potrafi wystąpić przeciw królowi i królowej.
„Jak bardzo potrzebujemy wierzących, wierzących gorliwych, którzy reagują wobec osób mających kierowniczą odpowiedzielność z odwagą Eliasza i nie wahają się powiedzieć: «Tak nie powinno się czynić! To jest zabójstwo!». Potrzebujemu ducha Eliasza. On ukazuje nam, że w życiu ludzi modlących się nie może być żadnego dualizmu: staje się przed Panem i idzie się na spotkanie z braćmi, do których On posyła – podkreślił Papież. Modlitwa nie polega na zamknięciu się z Panem, aby upiększyć duszę: to nie jest modlitwa, to jest pozór modlitwy. Modlitwa jest stawaniem wobec Boga i przyzwoleniem na posłanie siebie, aby służyć braciom. Jest również odwrotnie: ludzie wierzący działają w świecie najpierw poprzez milczenie i modlitwę, w przeciwnym razie ich działanie jest impulsywne, pozbawione rozeznania, staje się gorączkową i bezcelową gonitwą.“
Ojciec Święty zwrócił uwagę, że Bóg pozwolił doświadczyć Eliaszowi swojej obecności, objawiając się na Górze Horeb, nie w szalejącej burzy, nie w trzęsieniu ziemi czy trawiącym ogniu, lecz w „łagodnym powiewie wiatru” (por. 1 Krl 19, 9-13). To właśnie przez ten pokorny znak Bóg komunikuje się z Eliaszem, będącym w tym momencie prorokiem uciekającym, który utracił pokój. Bóg wychodzi na spotkanie z człowiekiem znużonym, człowiekiem, który myślał, że zawiódł na wszystkich frontach, i przez łagodny powiew wprowadza na nowo do jego serca pokój i ciszę.
„To jest historia Eliasza, ale wydaje się być napisana dla nas wszystkich. Czasami wieczorami możemy poczuć się bezużyteczni i samotni. Wtedy to właśnie przyjdzie modlitwa i zapuka do drzwi naszych serc. – podkreślił Papież. Każdy z nas może podnieść kawałek płaszcza Eliasza, jak uczynił z połową płaszcza jego uczeń Elizeusz. I nawet jeśli uczyniliśmy coś złego, albo jeśli czujemy się zagrożeni i przestraszeni, jeśli zwrócimy się do Boga z modlitwą, to jakby cudem powrócą także pogoda ducha i pokój. To jest to, czego uczy nas przykład Eliasza.“
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.