Wielkim skarbem dla Kościoła był powrót religii do szkół. Miało to ogromne znaczenie zwłaszcza dla „Polski na peryferiach”.
Dla młodzieży z wielkich miast mogło to wiązać się z pewną stratą, bo tam zawsze młodzi „wybierali” sobie księdza, do którego uczęszczali na katechezę. Ja toleruję to coraz bardziej powszechne zjawisko, znane jako „churching”, a w watykańskiej instrukcji opisane jako odchodzenie od rozumienia parafii jako terytorium geograficznego. Nie stwarzam problemów, jeśli ktoś chce przyjąć sakramenty poza parafią. Najwyżej zadaję młodym pracę do wykonania, np. sprawdzenie, kim był patron parafii, z której uciekają. Myślę jednak, że powinniśmy budować szacunek dla przynależności parafialnej, ona jest fundamentalna, ważna tożsamościowo. Może zachęcać, żeby dać się poznać proboszczowi miejsca, bo tego wymaga kultura. Tymczasem „churchingowcy” często gardzą swoją przynależnością terytorialną, bo np. uważają, że w innej parafii są ciekawsi albo gorliwsi duszpasterze. Uważam też, że patron parafii w jakimś sensie wyznacza jej charyzmat.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).