Czy w obojętnej religijnie Bułgarii nauka religii w szkołach będzie obowiązkowa?
Jest coś na rzeczy, skoro dwa tygodnie temu ulicami Sofii przeszło około 10 tys. osób, domagając się powrotu religii do szkoły. To niezwykłe wydarzenie między innymi dlatego, że zaledwie 4,4 proc. Bułgarów przyznaje się do cotygodniowej obecności na nabożeństwie. Inicjatorem marszu była bułgarska Cerkiew. To też niezwykłe, bo tamtejszy Kościół prawosławny musiał odbudować swoją reputację, nadszarpniętą gorszącymi podziałami z lat 90. minionego stulecia oraz brakiem rozliczeń z czasów współpracy z komunistami. Jeszcze ciekawsze jest to, że pomysł obowiązkowej religii w szkołach popiera postkomunistyczny prezydent. To z kolei element skomplikowanej wewnętrznej gry politycznej. Zresztą, wszystko w tej sprawie jest bardziej skomplikowane.
Bez doświadczenia
Religia była obecna w bułgarskich szkołach do 1945 r. Przedmiot został zlikwidowany wraz z nadejściem nowej władzy. Dlaczego religia nie wróciła do szkół od razu w 1989 r., po upadku komunizmu, a manifestacje odbywają się dopiero teraz? – Bułgarska Cerkiew Prawosławna ma słabą tradycję nauczania religii przed nastaniem rządów komunistów – tłumaczy dr Daniela Kalkandjieva, specjalistka ds. stosunków państwo–Kościół z Uniwersytetu św. Klimenta Ochrydzkiego w Sofii. – Duchowni mogli uczyć religii w szkołach tylko w przededniu wybuchu II wojny światowej, a do tego czasu zajęcia prowadzili świeccy nauczyciele. W tym okresie Cerkiew nie miała żadnego doświadczenia w prowadzeniu szkółek niedzielnych – mówi Kalkandjieva. – Poza tym – ciągnie temat – komunizm w Bułgarii zniszczył życie parafialne do tego stopnia, że dzisiaj bułgarska Cerkiew cierpi wyraźnie na brak silnych parafii, które
mogłyby ożywić edukację religijną – dodaje.
Jednocześnie nie jest do końca prawdą, że religia jest zupełnie nieobecna w szkołach. Już w 1997 r. pojawiła się w klasach II–IV jako przedmiot do wyboru. Dwa lata później fakultet był dostępny dla uczniów ośmiu klas podstawowych. Problem polegał na tym, że początkowo był to tylko fakultet dla prawosławnych, podczas gdy ok. 12 proc. społeczeństwa stanowią muzułmanie. Częściowo naprawiono to, wprowadzając fakultet z islamu w regionach, gdzie żyje najwięcej zainteresowanych. Kalkandjieva, która zajmuje się tematem od lat, twierdzi, że zaledwie 2 proc. uczniów wybierało religię jako przedmiot nadobowiązkowy. Im starsze klasy, tym mniej chętnych. Na przykład w 2006 r. w klasach I–IV było niespełna 13 tys. zainteresowanych, w klasach V–VIII już tylko 2748 uczniów chodzących na religię, a w klasach IX–XII zaledwie 994 osoby. Na całą Bułgarię.
Komuniści i schizmatycy
Czym wytłumaczyć tak małe zainteresowanie? Trudno oczekiwać innego obrazu, jeśli przyjrzymy się pozostałym statystykom. Wprawdzie aż 80 proc. Bułgarów identyfikuje się z prawosławiem, a tylko 4 proc. określa siebie jako ateistów, ale pogłębione badania przynoszą nieco inne liczby. I tak na przykład (według badań European Value Study z 2008 r.) aż 49 proc. Bułgarów twierdzi, że wierzy raczej w „jakąś siłę lub ducha” niż w jedynego Boga. 73 proc. twierdzi, że przynależy do jakiegoś wyznania, ale tylko 4,4 proc. chodzi do świątyni co tydzień, a 9,2 proc. co miesiąc, 45 proc. – tylko przy okazji świąt religijnych, a 25 proc. odpowiada: „praktycznie nigdy”. – Sądzę, że to wynik ateistycznej propagandy poprzedniego reżimu – ocenia dr Momchil Metodiev, znawca historii Cerkwi prawosławnej w Bułgarii w czasach komunistycznych i redaktor naczelny wydawanego w USA periodyku „Chrześcijaństwo i Kultura”. – Swoje zrobiła polityka urbanizacyjna komunistów. W nowo rozwijających się miastach budowanie kościołów było zabronione, co zaowocowało utratą łączności między Kościołem i życiem codziennym – tłumaczy Metodiev.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).